Sąd uniewinnił szefów wrocławskiej firmy komputerowej JTT od zarzutu oszustwa i wyłudzenia VAT. Może to być znaczący sygnał dla krakowskiej prokuratury, która przygotowuje oskarżenie w bliźniaczej sprawie przeciw prezesom Optimusa.
Koniec sprawy JTT. Wczoraj wrocławski sąd uniewinnił szefów komputerowej firmy od zarzutu oszustwa, polegającego na wyłudzeniu zwrotu podatku VAT w związku ze sprzedażą dla szkół tańszych komputerów z importu.
— Nie ma wątpliwości, że działania oskarżonych były obejściem prawa. Jednak sąd całkowicie wierzy w ich zapewnienia, że nie mieli świadomości działania niezgodnego z prawem — twierdzi sędzia Agata Sielicka.
Uzasadniając wyrok mówiła, że organy podatkowe bardzo dobrze wiedziały o działalności JTT Computer, ale długo nie reagowały. Dodała, że na korzyść JTT przemawia także poinformowanie przez Izbę Skarbową we Wrocławiu w październiku 1997 r. innej wrocławskiej firmy komputerowej, iż eksport i natychmiastowy import komputerów nie jest sprzeczny z prawem.
— Od początku czuliśmy się niewinni. Nie mieliśmy sobie nic do zarzucenia — skwitował Paweł Ciesielski, prezes JTT.
Jest to już drugi wyrok w tej sprawie. W 2002 r. sąd umorzył sprawę uzasadniając, że nie stwierdzono przestępstwa, jednak prokurator odwołał się od wyroku. Tym razem stwierdził, że dopiero po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem zastanowi się, czy wnieść apelację.
— Nie spodziewam się tego. Straciliśmy wystarczająco dużo czasu — mówi Paweł Ciesielski.
Cała sprawa jest bulwersująca z kilku powodów. Postępowanie i proces JTT trwały blisko trzy lata. Początkowo prokuratura żądała kar więzienia, by na koniec wnieść o grzywnę wysokości zaledwie 10 tys. zł dla oskarżonych. Wcześniej, w 1999 r., prokuratura wydała przez PAP oświadczenie, że szefów JTT aresztowano, podczas gdy zostali jedynie wezwani do złożenia wyjaśnień.
— To wszystko godziło w dobre imię firmy i odbiło się na jej kondycji — mówi jeden z szefów JTT.
Poza tym JTT musiało zapłacić niemal 10 mln zł zaległego podatku. Tą sprawą zajmie się teraz NSA.
Prawdziwa „afera VAT” wybuchła jednak w chwili, gdy aresztowano Romana Kluskę, założyciela i byłego szefa Optimusa, zarzucając mu podobne przestępstwa. Stało się to już po pierwszym umorzeniu sprawy JTT przez sąd. Romana Kluskę potraktowano jak bandytę i nałożono rekordową kaucję wysokości 8 mln zł.
Postępowanie przygotowawcze w sprawie Romana Kluski trwa już niemal rok, a akt oskarżenia wciąż nie trafił do sądu. Choć prokuratura twierdzi, że obie sprawy — JTT i Optimusa — różnią się od siebie, wczorajszy wyrok w sprawie pierwszej firmy może być znaczącym sygnałem dla oskarżycieli.