Szpitale ruszą grupą na wielkie zakupy

Alina Treptow
opublikowano: 2011-11-22 00:00

Placówki medyczne biorą przykład z biznesu i łączą siły, grupa obejmie prawie połowę rynku szpitalnego

To dopiero będzie łakomy kąsek dla firm energetycznych, hurtowników leków czy producentów i dystrybutorów sprzętu medycznego. Z inicjatywy m.in. Związku Pracodawców Szpitali Samorządu Województwa Mazowieckiego tworzy się grupa zakupowa, która ma liczyć nawet 300 placówek medycznych, czyli obejmie blisko połowę rynku szpitalnego.

— Rozmawiamy zarówno z pojedynczymi publicznymi i prywatnymi szpitalami, jak też z organizacjami je zrzeszającymi. Łącznie już jest ponad 200 placówek — informuje Wojciech Kaszyński, prezes wojewódzkiego szpitala w Siedlcach, który jest jednym z inicjatorów pomysłu. Szpitalom udział w grupie ma przynieść znaczne oszczędności — w zależności od kategorii — od kilkunastu do nawet czterdziestu procent.

— Na początek planujemy wspólne zakupy sprzętu medycznego, energii elektrycznej, leków oraz artykułów medycznych — zapowiada Wojciech Kaszyński. To dość kosztochłonne obszary. Leki stanowią 8-14 proc wszystkich wydatków, a artykuły medyczne 6-10 proc. Sprzęt medyczny nie ma stałego udziału w kosztach, jednak gdy szpital decyduje się na inwestycję w sprzęt, pochłania ona minimum kilka milionów złotych. Wspólne zakupy mają zmniejszyć ciężar tych wydatków, na co rynek odpowiada entuzjastycznie.

— To świetny pomysł — uważa Piotr Gerber, prezes giełdowego EMC Instytutu Medycznego, który ma w grupie osiem szpitali.

Podobnego zdania jest Marek Wójcik, dyrektor biura Związku Powiatów Polskich (ZPP), specjalizujący się w publicznej służbie zdrowia. Mają jednak pewne obawy.

— To trudny temat. Centralizacja zakupów dla ośmiu placówek w ramach jednej grupy kapitałowej była sporym wyzwaniem, a co dopiero dla 300 — mówi Piotr Gerber.

Zwraca uwagę, że przy takiej skali mogą pojawić się problemy z logistyką i terminami płatności. — Organizatorzy będą musieli ostrożnie dobierać członków grupy. Problemy z niewypłacalnościąjednej placówki oznaczać będą problemy wszystkich — podkreśla Piotr Gerber. Według Marka Wójcika z ZPP, nawet jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, na efekty szpitale będą musiały poczekać.

— Pierwszy rok będzie trudny. Wszystkie placówki będą musiały zintegrować bazy danych oraz dostosować wewnętrzne procedury, m. in. rozliczenia finansowo-księgowe — mówi Marek Wójcik. To może zniechęcić część szpitali. Ewa Książek-Bator, dyrektorka szpitala klinicznego z Gdańska, uważa, że w przypadku trójmiejskiej placówki potencjalne korzyści mogą okazać się niewystarczające.

— Szpital kliniczny jest duży [30 mln zł miesięcznych przychodów — red.] i już dzięki skali otrzymuje preferencyjne warunki — mówi Ewa Książek-Bator.

Zwraca uwagę na inny problem, który może sprawić, że cały projekt spali na panewce — brak prawa normującego współpracę z operatorem grupy. — Czy rzeczywiście szpitale będą mogły zlecić takie zadania zewnętrznej spółce i jak później każda z nich będzie się rozliczała z pieniędzy przed Narodowym Funduszem Zdrowia? — zastanawia się Ewa Książek-Bator. Inicjatorzy uspokajają.

— Przeanalizowaliśmy przepisy. Nie ma powodu do obaw — zapewnia Wojciech Kaszyński. Mimo wszystkich „ale”, zainteresowanie szpitali jest spore. Zgłaszają udział w projekcie. Na początku roku ruszy przetarg na operatora grupy zakupowej. — Będziemy szukać doświadczonego partnera. Z tego powodu drzwi są otwarte również dla zagranicznych podmiotów.

Prywatni operatorzy są w Niemczech, Belgii, Francji, Holandii i Hiszpanii — wymienia Wojciech Kaszyński. Według Grzegorza Filipowskiego, dyrektora działu doradztwa w Marketplanet, przy takiej skali doświadczenie w obszarze zakupów grupowych będzie konieczne.

— Wybór niewłaściwego dostawcy przy tak dużym wolumenie może zaburzyć konkurencję na rynku, a wręcz doprowadzić do monopolu — ostrzega Grzegorz Filipowski. Problem jest znany. Opisywaliśmy go w związku z projektem Centrum Usług Wspólnych, które zostało powołane przy Kancelarii Prezesa Rady Ministrów z myślą o zakupach dla urzędów centralnych. Wtedy zabrakło przepisów zapewniających ochronę małym firmom.