Szwecja ma znów zdrowe finanse i buduje zorientowany na przyszłość system socjalny
Irlandzki zgrzyt nie może pozostać bez wpływu na atmosferę i wyniki toczącej się właśnie sesji Rady Europejskiej w Göteborgu. Pytanie dotyczy tylko tego, jak głębokie będą to następstwa i czy obejmą zasadniczy punkt obrad: przyjęcie nowego celu strategicznego Unii Europejskiej, która — w rywalizacji ze Stanami Zjednoczonymi — zamierza stać się najbardziej konkurencyjnym i stabilnym regionem świata. Drogą do osiągnięcia tego celu jest trwałe zwiększenie dynamiki gospodarczej, przy jednoczesnym wzroście zatrudnienia i wzmocnieniu spoistości socjalnej (patrz „PB” nr 96 z 18 maja).
Żadna próba osiągnięcia tak kompleksowego celu nie może pominąć doświadczeń Szwecji, która pod rządami socjaldemokratów potrafiła nie tylko zbudować, ale i obronić swój słynny model ekonomiczno-społeczny. Dziś mało kto pamięta o ciągłych atakach na szwedzkie „państwo dobrobytu” ze strony ekonomicznych liberałów i apologetów gospodarki planowej. Co jakiś czas ogłaszano ostateczny krach szwedzkiego modelu, ale Szwedzi mieli się dobrze — także wtedy, gdy na kilka lat do władzy dochodzili konserwatyści.
Upadek Związku Radzieckiego otworzył trzem państwom neutralnym (Austrii, Szwecji i Finlandii) drogę do UE, ale właśnie w 1991 roku dopadł Szwecję kryzys gospodarczy, który miał trwać aż trzy lata. Był tak ostry, że w grudniu 1994, tuż przed wejściem Szwecji do Unii, „Rzeczpospolita” zapewniała, iż „państwo opiekuńcze nie przetrwa”.
W stosunku do średniej UE (równej 100), PKB na jednego mieszkańca Szwecji, liczony w sile nabywczej, obniżył się z 109,6 w 1990 r. do 99,8 w roku 1993. Bezrobocie wzrosło w tym czasie z 1,7 do 9,1 proc., ale apogeum (9,9 proc.) osiągnęło dopiero w roku 1997. Najbardziej niebezpieczne były skutki kryzysu finansów państwowych. Dodatnie saldo budżetu w 1990 r. przekształciło się do roku 1993 w deficyt, sięgający 11,9 proc. PKB. Taki był efekt rządów koalicji prawicowej, która po zwycięstwie wyborczym w 1991 r. spełniła swą obietnicę znacznego obniżenia podatków, lecz nie zdołała w wystarczającym stopniu zredukować wydatków socjalnych. Jesienią 1994 wrócili do władzy socjaldemokraci.
Uzdrowienie gospodarki oraz finansów kraju wymagało trzech lat (patrz wykres obok). Dzieła tego dokonał Göran Persson — minister finansów, a od 1996 r. premier Szwecji. Wbrew sprzeciwom we własnej partii i oporowi związków zawodowych, zaaplikował on swym rodakom prawdziwie końską kurację, likwidując przerosty i nadużycia w systemie socjalnym. Bezrobotnym przestało się opłacać unikanie pracy, a ludziom zdrowym — symulowanie choroby. Proefektywnościowe reformy objęły wszystkie sfery: od zasiłku macierzyńskiego po system emerytalny. Persson redukował państwowe wydatki także w innych dziedzinach, z wyjątkiem jednej: oświaty i nauki.
Szwecja ma znów zdrowe finanse, a w porównaniu z Unią Europejską uzyskuje lepsze wyniki niemal na każdym polu. Równocześnie, wzmacniając fundamenty swego systemu socjalnego, Szwecja podjęła jego przebudowę: w społecznej roli państwa punkt ciężkości przesuwany jest z zapewnienia społeczeństwu względnej równości warunków bytowych na zapewnienie równości szans życiowych. Taki system może być atrakcyjnym wzorcem owej „spoistości socjalnej”, wpisanej w nowy program strategiczny Unii Europejskiej.