Tania siła robocza nie powinna zalać UE
OECD twierdzi, że Unia nie ma czego się obawiać
Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) nie spodziewa się, by po przyjęciu nowych członków do Unii Europejskiej doszło do masowej migracji pracowników. Zresztą już teraz obserwowany jest spadek emigracji do UE z krajów dawnego bloku komunistycznego.
Nowa publikacja OECD „Migracje i rozszerzenie Unii Europejskiej: przypadek Europy Środkowej i Wschodniej” pokazuje, że od kilku lat spada liczba osób emigrujących z naszego regionu do krajów unijnych. Obawy zalania rynku UE tanią siłą roboczą z nowo przyjętych państw są w dużej mierze nieuzasadnione — dowodzą autorzy raportu, opierając się także na doświadczeniach Hiszpanii i Portugalii.
Cel — Niemcy
Głównymi czynnikami, jakie mają wpływ na poziom migracji pracowników, są różnice w poziomie produktu krajowego brutto, przypadającego na głowę mieszkańca oraz stopa bezrobocia. Ten ostatni wskaźnik spośród państw Europy Środkowej i Wschodniej jest najwyższy na Słowacji, w Bułgarii i Polsce, najniższy — w Czechach i na Węgrzech. W tych dwóch państwach PKB jest wyższy niż w Polsce.
— Jeżeli różnice w poziomie PKB między UE a krajami kandydackimi wyniosą „tylko” 40 proc., to po rozszerzeniu rocznie do krajów dawnej „piętnastki” może napływać 188 tys. pracowników ze wschodu — oblicza Thomas Straubhaar z Hamburg Institute for International Economics.
Ponad połowa emigrantów z nowo przyjętych państw może trafić do Niemiec — tak przynajmniej było dotychczas. Na drugim miejscu znajduje się Austria.
Wszyscy zyskają
Przyjęcie nowych państw będzie jednak w ogólnym rozrachunku korzystne dla obu stron. Przy pełnej integracji, o 6,6 proc. może wzrosnąć produkcja przemysłowa u nowych członków UE. Wiązać się to będzie ze wzmożonym napływem kapitału — autorzy raportu obliczają, że transfery kapitałowe wzrosną o 17,9 proc. W wyniku niższych barier celnych ceny powinny spaść o 2 proc.
Obecni członkowie UE mogą liczyć na nieznaczny wzrost realnego PKB, a to dzięki napływowi nowej siły roboczej (w dużej mierze wysoko wykwalifikowanej). Jedynym negatywnym efektem może być spadek zarobków pracowników nisko wykwalifikowanych, co zapewne wzbudzi protesty ze strony unijnych związków zawodowych.