Tąpnięcie nie zakończy hossy

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2020-08-02 22:00

Zwyżki na GPW mają szanse utrzymać się do wiosny, jednak będzie do tego potrzebne wyłonienie się nowych liderów — ocenia Wojciech Białek.

Z tego artykułu dowiesz się:

- dlaczego wkrótce zelżeje presja podaży,

- jakie są prognozy eksperta dla NewConnect,

- jak na rynki wpłyną wybory w USA, 

- dokąd będzie przepływać spekulacyjny kapitał.

 

Zanotowany w czwartek spadek indeksu WIG o 3,9 proc. był najsilniejszy od marca. Indeks giełdy w Warszawie w dół pociągnęło pogorszenie nastrojów na światowych rynkach, gdzie inwestorów przestraszyły fatalne dane gospodarcze i rozszerzanie się pandemii COVID-19. Jednak zdaniem Wojciecha Białka, znanego analityka giełdowego, autora bloga K(no)w Future, mamy do czynienia tylko z korektą w trwającej tendencji wzrostowej.

— Wyprzedaż mogła zaskakiwać, jednak analiza cykli wskazuje, że moment poprawy nastrojów się zbliża — komentuje specjalista.

W połowie sierpnia wypada teoretyczny dołek cyklu 20-tygodniowego, a to sygnał, że presja podaży powinna wkrótce zelżeć, przekonuje Wojciech Białek. Optymizmem napawać może też fakt, że od marcowego dołka indeks rynku NewConnect potroił wartość, by w czwartek zanurkować o 15 proc. Taki wyczyn w podobnym czasie do tej pory udał się tylko WIG-owi w 1993 r. i wówczas była to zapowiedź dalszych silnych zwyżek.

— Gwałtowna korekta silniejszym graczom pozwoli wystraszyć wielu inwestorów indywidualnych. Podobnie było w 1993 r., kiedy po równie silnych zwyżkach WIG wpadł w 30-procentową korektę — zauważa analityk.

Specjalista przyznaje, że rozszerzanie się pandemii COVID-19 w USA i Ameryce Łacińskiej oraz jej nawrót w Europie mogą niepokoić. Jednak fakt, że zanotowana w drugim kwartale recesja w gospodarkach była najgłębsza od drugiej wojny światowej, powinien skutecznie zniechęcić rządy do wprowadzania daleko idących środków ostrożności, a to właśnie ich najbardziej obawiają się inwestorzy.

— W przypadku rozszerzania się epidemii jesienią raczej spodziewałbym się kroków zmierzających tylko do ochrony osób starszych i chorych. Zamknięcia gospodarek mogą spotkać się ze zbyt dużym niezadowoleniem społecznym — ocenia Wojciech Białek.

Zdaniem specjalisty zwyżki powinny utrzymać się aż do wiosny przyszłego roku, kiedy bieżące dane gospodarcze będą wyglądały wyjątkowo optymistycznie na tle fatalnych odczytów sprzed 12 miesięcy. Wynikający z nich optymizm powinien być dobrą okazją do sprzedaży akcji. W krótszej perspektywie czynnikiem ryzyka będą wybory prezydenckie w USA, a to dlatego, że szanse Donalda Trumpa na zwycięstwo wydają się niewielkie. Świadczy o tym chociażby fakt, że w ostatnich 100 latach reelekcji nie uzyskał żaden prezydent USA, za którego pierwszej kadencji w ciągu dwóch ostatnich lat miała miejsce recesja.

— Wyniki wyborów mogą sporo namieszać, jednak z drugiej strony do czasu wyborów inwestorzy powinni być dość bezpieczni. Urzędująca administracja dysponuje wszystkimi środkami, które pozwalają jej na podtrzymanie dobrej koniunktury do wyborów — przewiduje Wojciech Białek.

Zmiana lokatora w Białym Domu powinna pociągnąć za sobą zmianę polityki gospodarczej USA, a to może zmienić perspektywy emitentów z poszczególnych branż — nie tylko za oceanem, ale także na pozostałych rynkach. To powinno umożliwić wymianę motorów obecnej hossy. Spółki biotechnologiczne, gamingowe i inni beneficjenci pandemii powinni utrzymać siłę. Jednak z biegiem czasu spekulanci powinni przenosić się w kierunku sektorów reprezentujących tzw. starą gospodarkę, gdzie wyceny są niższe. Wyczerpywać będzie się paliwo do zwyżek, jakie daje stymulacja fiskalna i monetarna, jednak dalszą poprawę koniunktury napędzać powinno ożywienie w globalnej gospodarce. Paradoksalnie może ono jednak być dla rynku pewnym zagrożeniem.

— Trwające od marca zwyżki napędzał kapitał spekulacyjny, na który nie było zapotrzebowania w realnej gospodarce. Silne ożywienie może odciąć to jego źródło, bo będzie można go zacząć inwestować także w realnej gospodarce — przewiduje specjalista.