Wizja przyszłości systemu ochrony zdrowia wspieranego przez rozwiązania robotyczne i sztuczną inteligencję nie jest odległa. W ostatnich miesiącach naukowcy, konfrontując lekarzy i sztuczną inteligencję, musieli przyznać prym tej ostatniej. Okazało się, że nowe rozwiązania wykorzystujące sztuczną inteligencję (AI) są w stanie interpretować wyniki badań obrazowych szybciej, precyzyjniej i z większym prawdopodobieństwem prawidłowego wyniku.

— Transformacja cyfrowa w ochronie zdrowia jest nieuchronna, będzie postępowała i przyniesie wiele korzyści. W początkowym okresie będzie dotyczyć prostych, rutynowych czynności, których jakość wynika z powtarzalności. Tak się dzieje w systemach, których funkcjonowanie i rozwój uwarunkowane są efektywnością, zawsze będziemy kończyć na standaryzacji i automatyzacji. Te same procesy będą zachodziły w medycynie — przekonuje Artur Pruszko, ekspert w dziedzinie telemedycyny i e-zdrowia, dyrektor Forum e-Zdrowia.
AI do zadań rutynowych…
Gdzie zatem pacjenci spotkają się ze sztuczną inteligencją? Zdaniem Artura Pruszki zastosowania AI należy oczekiwać np. w tych obszarach systemu zdrowia, w których analizie poddawane są duże zasoby informacji. Jedną z dziedzin, które będą czerpały z AI, jest diagnostyka obrazowa.
— AI sprawdzi się świetnie w analizie historii choroby pacjenta. Zautomatyzowana procedura oceny przez AI będzie w stanie identyfikować wśród pacjentów przypadki i zachowania typowe oraz wskazać te, które będą wymagały szczególnej uwagi lekarza — ocenia Artur Pruszko.
Sztuczna inteligencja znajdzie również zastosowanie w przygotowywaniu dossier pacjentów, ocenie i weryfikacji ryzyka zdrowotnego, a także w ocenie i rekomendowaniu personelowi medycznemu optymalnych ścieżek postępowania medycznego.
— Nowe rozwiązania i technologie wymuszą również zmianę systemu pracy na bardziej zespołową i interaktywną. Dzięki nowym technologiom odejdziemy od współpracy zorganizowanej w formie papierowej (np. na linii lekarz specjalista — lekarz rodzinny, lekarz — pacjent), przechodząc do większego usieciowienia i bardziej interaktywnych działań. W świecie połączonym (online) interakcje zachodzą prawie w czasie rzeczywistym, to również będzie wymagało od lekarzy i pielęgniarek zdecydowanie szybszej reakcji, a także wymusi zaangażowanie pacjenta w terapię — wskazuje Artur Pruszko.
…roboty do zabiegów
Współczesna medycyna już czerpie garściami z nowoczesnych rozwiązań technologicznych. Okazuje się jednak, że nadal wymagają one interwencji lekarza.
— Narzędzie, którym posługuję się w mojej praktyce klinicznej, rzeczywiście nazywane jest robotem, natomiast obecnie nie ma ono nic wspólnego z robotami, jakich wyobrażenie funkcjonuje w społeczeństwie. Nie jest to autonomiczne urządzenie. Robot nie wykonuje żadnych ruchów samodzielnie, nie jest programowalny — nie ma zatem mowy o uczeniu się maszynowym w jego wykonaniu. Efekt operacji w pełni zależy od umiejętności operatora wykonującego zabieg — wyjaśnia urolog dr Paweł Salwa, twórca i dyrektor Polskiego Centrum Urologii Robotycznej w Szpitalu Medicover w Warszawie.
Jako wieloletni ordynator największej kliniki Urologii Robotycznej w Europie nie ma jednak wątpliwości, że naturalnym krokiem w rozwoju będzie zmapowanie ruchów chirurga i nauczenie maszyny samodzielnego wykonywania zabiegów. Takie próby są już wykonywane i zdaniem urologa w którymś momencie będzie można uruchomić sobie np. program „prostatektomia według Salwy” lub innego operatora, którego sposób przeprowadzania zabiegu będzie wiernie odwzorowany.
— Musimy jednak pamiętać, że nawet wypracowanie tej technologii nie będzie automatycznie oznaczało wprowadzenia jej do użytku. Będzie wymagała właściwego otoczenia prawnego, a jak widać na przykładzie autonomicznych samochodów, nie wszędzie ma ono szansę na akceptację decydentów. Wydaje mi się, że technologicznie jesteśmy zdecydowanie bardziej w przyszłości, niż pozwala nam na to prawo — ocenia Paweł Salwa.
Lekarze odejdą do lamusa?
Technologiczno-cyfrowa transformacja systemu ochrony zdrowia nie będzie jednak skokowa. A wyzwania demograficzne i postępujące braki kadr medycznych sprawią, że na nowo będziemy musieli określić priorytety i alokować tam odpowiednie zasoby osobowe i techniczne. Lekarze i pielęgniarki nie muszą się obawiać, że podzielą los włókniarek.
— Na poziomie standardu — czyli tego, co chcielibyśmy, by przeciętny pacjent otrzymał — robot lub zautomatyzowane formy leczenia będą efektywniejsze niż ludzie. Natomiast w przypadkach trudnych, wymagających wiedzy i umiejętności jednostek wybitnych, roboty nadal długo ich nie zastąpią. Równocześnie pacjenci nadal będą woleli kontakt z drugim człowiekiem i tutaj — patrząc na cały system ochrony zdrowia — wzrośnie znaczenie nie tylko wybitnych lekarzy, lecz także personelu średniego, np. pielęgniarek. Myślę, że te osoby będą niezastępowalne — maszyna nie przykryje kocem, nie poklepie w geście zrozumienia czy pocieszenia po ramieniu — ocenia Paweł Salwa.
Artur Pruszko zwraca uwagę, że potrzebne będzie zredefiniowanie ról i zakresu kompetencji poszczególnych (obecnych i nowych) grup personelu medycznego.
— W przyszłości tak jak obecnie to personel medyczny będzie zajmował się opieką nad pacjentem, natomiast spodziewamy się redefinicji roli personelu, powstania i nowych kompetencji, a nawet nowych zawodów i zmiany relacji między personelem medycznym a pacjentami i ich opiekunami. Nowe technologie będą jednym z czynników zmieniających konfigurację kompetencji personelu fachowego. Profesjonaliści medyczni zawsze będą potrzebni, bo pacjenci — których nie będzie ubywać — będą tego oczekiwali — ocenia Artur Pruszko.
Jego zdaniem zmiany te będą stopniowe, będziemy mieli do czynienia z obszarami o większej i mniejszej cyfrowej dojrzałości, ale system ochrony zdrowia nie ucieknie od wdrażania nowoczesnych technologii robotycznych czy AI.
— Narzędzia będą niosły nam to, na czym nam zależy — efektywność oraz bezpieczeństwo i jakość działania. Wygranymi będą ci, którzy skutecznie wprowadzą odpowiednie (gotowe i działające) rozwiązania i zrobią to możliwie szybko i kosztowo efektywnie — podsumowuje ekspert.