Telefonia 3G: również poślizg

Karol Wieczorek
opublikowano: 2001-11-12 00:00

Telefonia komórkowa trzeciej generacji wystartuje w naszym kraju prawdopodobnie w 2004 roku. Za roczne opóźnienie nowych sieci winę, zdaniem operatorów, ponoszą dostawcy technologii, którzy nie mogą się uporać z opracowaniem terminali UMTS.

Przedstawiciele działających w naszym kraju operatorów telefonii komórkowej oraz niektórych dostawców technologii zgadzają się, że plany związane z opóźnieniem o rok (do 2004 roku) uruchomienia sieci UMTS mają uzasadnienie. Dzięki temu będzie można uniknąć problemów, które niechybnie napotkają zachodnioeuropejscy operatorzy, oraz zmniejszyć koszty uruchomienia sieci.

— Nie ma się po co spieszyć. Poczekamy na rozwój wydarzeń w krajach Europy Zachodniej. Dzięki temu kupimy prawdziwe produkty, a nie prototypy, w dodatku po niższej cenie — twierdzi Leszek Kamiński z firmy Pol-komtel.

Niektórzy specjaliści zauważają jednak, że chęć odroczenia startu telefonii 3G w Polsce ma też wymiar społeczno-biznesowy. Ich zdaniem, na naszym rynku nie ma jeszcze, i długo nie będzie, zapotrzebowania na usługi udostępnione dzięki UMTS. A nawet gdy zapotrzebowanie takie uda się operatorom wykreować, ceny terminali 3G, przynajmniej na początku, będą na tyle wysokie, że na ich zakup będzie stać niewielu klientów.

Winni producenci

Działający w naszym kraju operatorzy sieci telefonii komórkowej chęć przesunięcia o rok uruchomienia sieci UMTS uzasadniają przede wszystkim opieszałością dostawców technologii. Przedstawiciele operatorów uważają bowiem za mało realne dotrzymanie terminów wprowadzenia na rynek rozwiązań sieci 3G. Sami zainteresowani protestują jednak przeciwko takim stwierdzeniom.

— Nasza firma udostępniła już operatorom infrastrukturę sieci 3G. Instalacje testowe działają u kilku naszych klientów. Problemem są głównie terminale UMTS, a raczej ich brak. Wprowadzenie na rynek pierwszego tego typu urządzenia planujemy na początek 2002 roku. Na razie testy prowadzimy za pomocą symulatorów — mówi Piotr Szumski, dyrektor pionu radiokomunikacji ruchomej w firmie Alcatel.

— Do deklaracji dostawców sprzętu, dotyczących wprowadzania na rynek nowych terminali i komponentów systemowych GPRS i UMTS, podchodzimy z dużą rezerwą. Wynika to z naszych bardzo złych doświadczeń, m.in. w kwestii udostępniania handlowego terminali GPRS. W ubiegłym roku dostawcy obiecywali komercyjną dostępność terminali GPRS w III-IV kwartale 2000 roku. Po upływie roku od tej daty na rynku jest tylko jeden model telefonu GPRS, a parę kolejnych dopiero czeka na premierę — mówi Jacek Kalinowski, rzecznik prasowy PTK Centertel.

Nie taka kasa

Zdaniem naszego rozmówcy, przez opieszałość dostawców, którzy nie ujawnili realnego terminu wprowadzenia na rynek terminali GPRS, operatorzy przez ponad rok nie mogli rozpocząć prac nad wdrożeniem usług opartych na tym standardzie. Jacek Kalinowski nie kryje obaw, że i w przypadku UMTS historia może się powtórzyć. Przedstawiciele producentów zapewniają jednak, że do takiej sytuacji nie dojdzie.

— Nakłady poniesione przez operatorów na uruchomienie sieci GPRS były nieporównywalnie mniejsze od wydatków, które trzeba będzie ponieść w związku z telefonią 3G. Gra idzie o bardzo wysoką stawkę, dlatego nie może się powtórzyć sytuacja z terminalami GPRS. Zresztą nie można mówić o braku terminali GPRS, ponieważ telefon taki dostępny jest od ponad pół roku — mówi Piotr Szumski.

Dwa standardy

Kolejną kwestią wymagającą jeszcze dopracowania jest sam standard UMTS, którego nowe wersje pojawiają się co kilka, kilkanaście miesięcy. Modyfikacjom podlegają jednak nie zagadnienia zagrażające uniwersalności systemu, lecz kwestie związane z transmisją danych w sieciach operatorskich.

— Operatorzy mający starszą infrastrukturę transmisyjną, stanowiący obecnie większość, opowiadają się za realizacją propozycji zawartych w pierwszych standardach, które zakładają transmisję opartą na ATM. Pozwoli im to, w początkowej fazie rozwoju sieci 3G, wykorzystać dużą część istniejącej infrastruktury transmisyjnej. Z kolei nowi operatorzy wolą budować swoje sieci w całości oparte na protokole IP. Całe to zamieszanie nie wpłynie jednak na korzystanie z terminali UMTS przez użytkowników końcowych — mówi Piotr Szumski.

Mariusz Kosiński, dyrektor generalny Nokia Networks, zwraca również uwagę na konieczność dopracowania infrastruktury UMTS pod względem współpracy z innymi rodzajami usług telefonii komórkowej, m.in. WAP i GPRS.

Na Zachodzie, gdzie rozstrzygnięto już kilkanaście przetargów na dostawę infrastruktury UMTS, operatorzy wykazali się ogromną ostrożnością w wydawaniu na ten cel pieniędzy.

Podzielić ryzyko

W większości przypadków umowy pomiędzy operatorami i dostawcami zakładają tzw. współfinansowanie, czyli dzielenie się ryzykiem inwestycyjnym oraz rozłożenie płatności za dostawy na wiele lat. Niektórzy operatorzy wymogli na dostawcach nawet 100-proc. finansowanie sieci UMTS. W pojedynczych przypadkach umowy zakładają nawet, że dostawca technologii partycypuje w kosztach uruchomienia sieci w 150 proc., czyli początkowo do nich dopłaca. Tak skonstruowane kontrakty, opiewające na miliardy euro, mogą równie dobrze przynieść krociowe zyski, jak i monstrualne straty. Jeśli bowiem, z jakiegoś powodu, telefonia 3G się nie przyjmie, konsekwencje tego poniosą zarówno operatorzy, jak i dostawcy technologii. Ci pierwsi, ponieważ wydali ogromne sumy na licencje, a drudzy — na opracowanie i produkcję rozwiązań dla sieci 3G.

Dlatego też wszyscy z zapartym tchem patrzą na Japonię, gdzie na początku października 2001 r. tamtejszy operator, NTT DoCoMo, uruchomił pierwszy w świecie, ale oparty na innych niż europejskie standardach, system telefonii trzeciej generacji.