Jak będzie wyglądała bankowość w 2020 r. — zastanawiali się eksperci na XXII Forum Ekonomicznym w Krynicy.
— Polski klient dojrzewa demograficznie, na rynek wchodzi generacja, która nie chce żyć tak jak rodzice. Pokolenie serwisów społecznościowych wymusi inne podejście do bankowości. Relacja z klientem będzie miała bardzo duże znaczenie. To koniec wielkich oddziałów. Zamienią się one w kilkuosobowe placówki — blisko pracy lub mieszkania — wieszczy Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP. W przyszłość oddziałów nie wierzy szef mBanku.
— Duża sieć oddziałów nie jest potrzebna, klienci wolą korzystać z banku przez internet i telefon. Znacząco będzie wzrastała liczba płatności i transakcji, dla klientów ważna będzie historia rachunku, by mogli sprawdzać i analizować swoje przepływy — uważa Cezary Stypułkowski, prezes BRE Banku. O tym, że odziały banków nie mają co liczyć na nowych klientów, przekonany jest Maciej Witucki, prezes Orange.
— W 2020 r. będzie coraz mniej klientów, którzy będą kupowali na tyle dużo produktów, by zamortyzować koszty funkcjonowania oddziałów. Kryzys sprawi, że wielu młodych ludzi będzie miało niskie dochody z umów śmieciowych. Depozytów będzie mało, a klienci będą poszukiwali tanich i łatwych usług, nie będą więc potrzebowali oddziałów. Odpowiedź jest jedna: ultramobile banking, czyli obsługiwanie wszystkich operacji przez telefon lub tablet. Są już kraje w Afryce, które zastanawiają się nad wycofaniem gotówki, bo jest zbyt droga, i zastąpienie jej płatnościami komórką — mówi Maciej Witucki. Jego zdaniem, firmy telekomunikacyjne odbiorą bankom obsługę transakcji — przelewy czy płatności przejdą do telekomów. Radosław Przybył, partner McKinsey, sugeruje, że w przyszłości w bankowość wejdą Orange, Google czy Yahoo i będą rywalizować o klientów.
— Długoterminową przewagą bankowości jest zaufanie klientów. Nie mówi się „pewne jak w telefonie”, lecz „pewne jak w banku” — podkreśla Cezary Stypułkowski. — Jeśli odłożymy na bok ekscytujący wątek płatności mobilnych, to dojdziemy do twardej bankowości: kredytów inwestycyjnych czy obrotowych. Tego nie załatwimy za pośrednictwem telefonu — zauważa Zbigniew Jagiełło.
— Czy banki będą w komórce z wirtualnym doradcą i prezesem? Nie. Ale operatorzy przejmą obsługę transakcji. Zaufanie? A jak szybko zbudowano zaufanie do Amber Gold. Robi się to, podnosząc oprocentowanie. Dziś każdy porządny smartfon jest przygotowany do obsługi płatności bezstykowych. I któregoś dnia operatorzy telekomunikacyjni uruchomią na poziomie kontynentalnym mobile banking z darmowymi przelewami. Ale oczywiście hipoteki czy kredyty inwestycyjne pozostaną w bankach tradycyjnych — mówi Maciej Witucki.
To, co korzystne dla klientów, niekoniecznie ucieszy akcjonariuszy banków. Łatwe przelewy i płatności będą darmowe. A to niejedyne źródło presji na wynik.
— Regulacje wymuszają wyższe kapitały. Tempo wzrostu będzie mniejsze, a koszty są na przyzwoitym poziomie, nie pozostawiają więc dużego pola manewru. Przychody się zatrzymają, a z powodu kryzysu pojawi się nacisk, by zwiększać odpisy na rezerwy. Właściciel banków, które mają poniżej 5 proc. udziału w rynku, będą musieli zastanowić się, co robić. Przynajmniej kilku się wycofa — uważa Zbigniew Jagiełło.