Spektakularny debiut i rekordowe wyniki PZU pokazały siłę naszej gospodarki i zwiększyły zainteresowanie społeczeństwa giełdą.
Inwestorzy, którzy czekali na ofertę PZU, nie zawiedli się. W dniu debiutu ubezpieczyciela na warszawskiej giełdzie zanotowano prawie 6,7 mld zł obrotów. O akcje PZU zabiegały zarówno fundusze, jak i drobni inwestorzy. Dla wielu z nich był to pierwszy kontakt z parkietem.
Rekord za rekordem
Debiut PZU był wyjątkowy z wielu powodów. Była to największa oferta w 19-letniej historii warszawskiej giełdy. W regionie Europy Środkowej i Wschodniej nie było większej od początku transformacji gospodarczej, a na całym kontynencie — od końca 2007 r.
Skala prywatyzacji była niepowtarzalna również z uwagi na wielkość firmy, branżę w której działa, a także jej bardzo dobre wyniki finansowe.
W ubiegłym roku wynik finansowy Grupy PZU wzrósł o ponad 62 proc., do 3,8 mld zł. Były to jednocześnie najlepsze wyniki w historii polskiego rynku ubezpieczeń. Na tak dobre wskaźniki wpłynęły m.in. inwestycje. Dochody z lokat ubezpieczeniowych spółki urosły z 852,3 mln zł w 2008 roku do 3,47 mld zł rok później.
Prywatyzacja PZU po raz pierwszy od wielu lat stworzyła również szansę na masowy udział inwestorów w nabywaniu akcji. Oferta sprzedaży walorów ubezpieczyciela została przez ministerstwo skarbu przygotowana w taki sposób, aby była opłacalna dla indywidualnych akcjonariuszy.
Inwestorzy nie byli tym razem zmuszeni, jak w przypadku dużych prywatyzacji w przeszłości, do zaciągania w bankach wysokich kredytów, aby składać zamówienia na akcje, których transze następnie redukowano. Rezultatem była rekordowa liczba zapisów na akcje. W kwietniu, gdy trwały jeszcze zapisy, biura maklerskie otworzyły 140 tys. nowych kont. W sumie w transzy inwestorów indywidualnych zapis złożyło blisko 253 tys. osób.
Akcje PZU zadebiutowały po 349 zł, z blisko 12-procentowym przebiciem.
Kurs na zamknięciu wyniósł 360 zł. Dla polskich inwestorów oznaczało to zysk w wysokości 15,2 proc.
Kryzys nie przeszkodził
Eksperci są zgodni co do tego, że debiut PZU ugruntował pozycję warszawskiej giełdy w Europie Środkowej. Przyczynił się też do jej promocji w społeczeństwie. Co istotne, udało się to osiągnąć w momencie, gdy ze świata napływały pesymistyczne wiadomości.
— Debiut giełdowy PZU przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania. Oferta publiczna PZU była historycznym wydarzeniem nie tylko na skalę naszego regionu, ale i całej Europy. Dzięki wprowadzeniu programu akcjonariatu obywatelskiego drobni inwestorzy nie musieli zaciągać kredytów. Uniknęli redukcji zapisów i nie marnowali czasu stojąc w kolejkach przed biurami maklerskimi, a rynek kapitałowy zyskał setki tysięcy nowych akcjonariuszy. Dopisali także inwestorzy finansowi. W budowaniu księgi popytu wzięły udział instytucje z trzech kontynentów. Popyt z ich strony ponad dziewięciokrotnie przewyższył podaż akcji — podkreśla Aleksander Grad, minister skarbu.
Podobnego zdania jest Stefan Kawalec, prezes firmy doradczej Capital Strategy.
— Wielką ofertę publiczną przeprowadzono w sytuacji, gdy międzynarodowy rynek finansowy był w znacznym stopniu zmrożony greckim kryzysem. Mimo to wywołała ona olbrzymie zainteresowanie inwestorów zarówno w kraju, jak i za granicą, przyciągając ćwierć miliona krajowych inwestorów indywidualnych — ocenia Stefan Kawalec.
Jego zdaniem inwestorzy już w dniu pierwszego notowania otrzymali przyzwoitą premię za podjęte ryzyko, co powinno ich zachęcić do udziału w następnych ofertach MSP.
— Wielu z nich będzie również zapewne uczestniczyć w następnych ofertach prywatyzacyjnych lub pozostanie uczestnikami giełdy za pośrednictwem funduszy inwestycyjnych — przewiduje Stefan Kawalec.
Zgadza się z nim Piotr Kuczyński, analityk firmy Xelion.
— Pojawienie się PZU na GPW skłoni większą liczbę Polaków do zainteresowania się giełdą, a zwłaszcza wtedy, gdy koniunktura na globalnych rynkach akcji poprawi się na tyle, że rodzimi inwestorzy uwierzą w spokojny wzrost wartości akcji — podsumowuje ekspert firmy Xelion.