Na zaplanowanym na wtorek i środę wrześniowym posiedzeniu Rezerwa Federalna zmniejszy programy skupu obligacji o 10 mld USD, do 75 mld USD miesięcznie, wynika z ostatniej ankiety agencji Bloomberg wśród ekonomistów. Jeśli nie będzie zaskoczenia, inwestorzy przełkną gorzką pigułkę bez mrugnięcia okiem. Wszystko dlatego, że decydenci z Fedu od wielu tygodni oswajali rynki z perspektywą ograniczenia wsparcia dla gospodarki.

Poszkodowane rynki wschodzące
Od kiedy 22 maja Ben Bernanke po raz pierwszy zasygnalizował możliwość obcięcia programów, rynkowe stopy procentowe w największej na świecie gospodarce amerykańskiej ruszyły w górę. Odzwierciedlał to skok rentowności 10-letnich papierów amerykańskiego skarbu. Wzrosły one w tym czasie z 2,0 proc. do 2,9 proc., wychodząc najwyżej od ponad dwóch lat. To nie tylko zwiększyło ciężar długu dla amerykańskich przedsiębiorstw i konsumentów. Podniosło też koszt alternatywny inwestycji w aktywa, w miarę jak fala obaw o koniec taniego finansowania z Fedu rozlewała się po całym świecie. Wśród skutków była ucieczka kapitału z uzależnionych od zagranicznego finansowania rynków wschodzących.
Indeks walut emerging markets, tworzony przez bank JP Morgan, spadł od wystąpienia Bena Bernankego o 5,3 proc., a indeks cen akcji w krajach rozwijających się (MSCI Emerging Markets) zanurkował o 5,5 proc. Jedne z największych odpływów zanotowały fundusze obligacji. Jak wskazują dane banku BofA Merrill Lynch, papiery korporacyjne z rynków wschodzących przeceniono od końca kwietnia o 7,9 proc. Z inwestujących w nie funduszy odpłynęło 22 mld USD. Od majowego dołka rentowności polskich papierów skarbowych skoczyły o 1,4 pkt proc. W przypadku papierów węgierskich podobny skok sięgnął 1,3 pkt proc., a w Turcji wyniósł aż 3,5 punktu.
Cięcie już w cenach
Po tak znaczącej przecenie najgorsze może być już jednak za inwestorami. Zdaniem 57 proc. inwestorów biorących udział w cyklicznej ankiecie Bloomberga, wynik posiedzenia nie będzie miał dużego wpływu na rynki. Jednak wciąż blisko jedna trzecia oczekuje, że posunięcia Fedu zakończą się przeceną. Zdaniem towarzystwa inwestycyjnego AllianceBernstein, zmniejszenie wsparcia zostało niemal w całości odzwierciedlone w cenach amerykańskich papierów skarbowych, a do końca roku potencjał wzrostu rentowności to zaledwie 0,1 pkt proc.
- Ben Bernanke jest zdecydowany zmniejszyć tempo zakupów. Jednak nie będzie to ostre cięcie, a delikatna redukcja – uważa Bill Gross, zarządzający największego na świecie funduszu PIMCO Total Return Fund.
Do ostrożności w krokach zmierzających do normalizacji polityki pieniężnej skłaniać mogą pogarszające się perspektywy amerykańskiej gospodarki. Nerwowość inwestorów zwiększa niepewność co do tego, kto zostanie następcą Bena Bernankego na stanowisku szefa Fedu, a tymczasem za oceanem wciąż utrzymuje się niska inflacja (Fed zapowiedział pozostawienie stóp procentowych na rekordowo niskich poziomie tak długo, jak inflacja nie przekroczy 2,5 proc.).
Przesadny optymizm
Sytuacja amerykańskiego rynku pracy nie jest wcale tak dobra, jak wcześniej sądzono. W sierpniu poza rolnictwem przybyło 169 tys. etatów, a to mniej, niż prognozowano. Paradoksalnie, na tym samym posiedzeniu, na którym – jak wiele wskazuje – Fed zdecyduje o zmniejszeniu wsparcia dla gospodarki, obniży także prognozę tegorocznego wzrostu gospodarczego. Nie pierwszy raz. Jeszcze rok temu Fed oczekiwał na ten rok dynamiki PKB sięgającej 2,9 proc., by do czerwca ciąć prognozę do 2,3 proc.
- Bez wątpienia w Fed wielokrotnie przesadzał z optymizmem w prognozach, na których się opierał – twierdzi David Stockton, ekspert Instytutu Petersona, którego zdaniem modele, którymi posługuje się Fed, nie uwzględniają stopnia, w jakim kryzys zmienił zachowania konsumentów i przedsiębiorców, wywierając trwałą presję na obniżenie wzrostu gospodarczego.
Wiele wskazuje, że posiadacze przecenionych aktywów będą mogli wkrótce odetchnąć z ulgą. Mimo jastrzębich pomruków z Fedu całkowite zakończenie programów skupu obligacji, zapowiedziane wstępnie przez Bena Bernankego na połowę przyszłego roku, jest mało prawdopodobne. Zdaniem Charles Biderman, szefa firmy doradczej TrimTabs Investment Research, takie posunięcie skutkowałoby 60-procentowym ryzykiem wpadnięcia amerykańskiej gospodarki w recesję. Nie może więc dziwić sceptyczne podejście inwestorów do jastrzębich deklaracji Bena Bernankego. Jak wynika z sondażu Bloomberga, aż 44 proc. ankietowanych sądzi, że skup obligacji potrwa przynajmniej do 2015 r.
- Wygaszanie programów będzie stopniowe. Fed przyjmie postawę wyczekującą, aby obserwować wpływ na rynek, zanim podejmie kolejne kroki – komentował uczestniczący w sondażu Robert Kopp z towarzystwa funduszy Systra.