Wasza historia zaczyna się na terenie dawnej Huty Szczecin. Skąd decyzja, by przemysł hutniczy zastąpić działalnością portową?
To była decyzja strategiczna, która zapadła w 2005 r. Produkcja surówki żelaza nie miała już uzasadnienia ekonomicznego – nie tylko w Polsce, ale w całej Europie. Jednak teren po fabryce huty miał unikatowy potencjał: bezpośredni dostęp do portu, istniejące bocznice kolejowe, dużo terenu inwestycyjnego i przemysłowe otoczenie. Trzeba było tylko przestawić myślenie z produkcji na logistykę. Nowy właściciel – Kronospan – dostrzegł szansę, by w tym miejscu zbudować terminal, który z jednej strony zabezpieczy potrzeby surowcowe grupy w rejonie Europy Środkowej, a z drugiej – otworzy się na działalność komercyjną. To był moment, w którym narodziła się koncepcja Alfa Terminal – firmy z portowym DNA, ale zupełnie nowym podejściem.
Jak wyglądała droga od pomysłu do nowoczesnego terminala z własną infrastrukturą?
Przez dwie dekady krok po kroku przekształcaliśmy ten teren w sprawnie działający hub przeładunkowy. Do końca 2025 r. nasze inwestycje sięgną łącznie ponad 100 mln EUR. To ogromna kwota, ale za nią idą bardzo konkretne efekty: nowoczesne nabrzeża, zbiorniki, nowe tory kolejowe, sprzęt przeładunkowy, magazyny. Na co dzień operujemy na terenie 50 ha, który nie tylko użytkujemy, ale którego jesteśmy właścicielem. To niezwykle ważne – większość terminali w Polsce dzierżawi teren od zarządu portu, co zawsze niesie ryzyko ograniczeń czy zmian warunków. My inwestujemy u siebie i sami kształtujemy kierunek rozwoju. To pozwala planować długoterminowo, elastycznie i z pełną odpowiedzialnością. Dzięki temu jesteśmy stabilnym partnerem biznesowym dla innych dużych i małych podmiotów gospodarczych
Co – poza niezależnością – wyróżnia was na tle innych terminali?
Stawiamy na rzetelność, elastyczność i szybkość działania. Jeśli zawieramy umowę – dotrzymujemy słowa. Dostosowujemy się do potrzeb klientów, nie trzymamy się sztywnych schematów. Każda operacja może być „szyta na miarę” – i to właśnie buduje zaufanie. Klienci to doceniają – niezależnie od tego, czy są z nami od lat, czy trafiają po raz pierwszy.
Naszą istotną przewagą jest też lokalizacja. Jesteśmy pierwszym terminalem od strony Morza Bałtyckiego, bezpośrednio przy planowanym węźle zachodniego obejścia Szczecina. To oznacza krótszy czas dostaw, niższe koszty i lepszą dostępność. W porcie to przewaga trudna do przecenienia.
Chemia płynna to obszar, który rozwijacie najmocniej. Co już udało się zbudować i jakimi możliwościami dziś dysponujecie?
To prawda, chemia płynna to dla nas strategiczny segment. Cztery lata temu uruchomiliśmy dedykowane nabrzeże – 263 m długości, 11 m zanurzenia, pełne zabezpieczenie środowiskowe, monitoring, własna stacja pogodowa, systemy przeciwpożarowe. To nabrzeże spełnia najwyższe normy techniczne i bezpieczeństwa. Obecnie przeładowujemy metanol, parafinę i inne produkty chemiczne. Co istotne – jesteśmy jedynym terminalem na południowym Bałtyku, który obsługuje metanol. Najbliższa konkurencja w tym zakresie znajduje się w rejonie ARA – Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia. To realna przewaga, którą zamierzamy wykorzystać. Nasze możliwości magazynowe dynamicznie rosną – do końca 2025 r. przekroczą 100 tys. m³. Obecnie kończymy budowę kolejnego zbiornika na metanol o pojemności 60 000 m3.
A co poza chemią?
Poza chemią oferujemy przeładunki drobnicowe i masowe – tu również inwestujemy intensywnie. Pogłębiamy nabrzeże KRA1 (drobnicowo-masowe) – jeszcze w tym roku zwiększymy zanurzenie do 11 m, co pozwoli nam obsługiwać statki o nośności do 40 tys. ton. To zupełnie zmienia skalę operacji. Zmodernizowaliśmy place składowe, dobudowujemy 15 tys. m² powierzchni magazynowej, rozwijamy infrastrukturę pod ładunki sypkie. Nasz własny układ torowy to już 10 km, a niebawem 11,5 – z pełną obsługą manewrową i naszymi lokomotywami. Dodatkowo zainwestowaliśmy w trzy nowe dźwigi – dwa elektryczne i jeden spalinowy – które obsługują zarówno drobnicę, jak i ładunki masowe.
Jesteście terminalem dużego ryzyka. Co to oznacza?
To bardzo zobowiązujący status – oznacza, że musimy spełniać szereg rygorystycznych wymogów prawnych i środowiskowych. Mamy program zapobiegania awariom, system zarządzania bezpieczeństwem, scenariusze awaryjne, dokumentację wybuchową, wewnętrzny plan ratowniczy. Wszystkie te procedury są regularnie aktualizowane, kontrolowane, ćwiczone. Tego nie da się prowadzić „przy okazji”. Mamy osobny zespół do obsługi działu przeładunków chemii – przeszkolony, wyposażony, świadomy ryzyk. Praca z substancjami niebezpiecznymi wymaga wysokiej specjalizacji i dokładności. I właśnie to jest naszym atutem – jesteśmy w stanie przeładowywać produkty, których inni się nie podejmują.
Równolegle do operacji portowych rozwijacie usługi transportowe. Dlaczego postawiliście na transport intermodalny?
Transport intermodalny doskonale wpisuje się w potrzeby rynku – zwłaszcza firm, które chcą minimalizować ślad węglowy i zwiększać elastyczność łańcuchów dostaw. Dla wielu klientów możliwość „jednego okna” obsługi logistycznej jest kluczowa – a my jesteśmy w stanie to realnie zapewnić. Terminal już dziś obsługuje kontenery na potrzeby grupy Kronospan, ale dysponujemy pełną infrastrukturą również dla klientów zewnętrznych.
Dysponujemy ponad 1100 wagonami, 1200 kontenerami, 22 lokomotywami i licencją przewoźnika kolejowego, którymi zarządza spółka Silva Logistics System, a także rozbudowaną flotą drogową – 350 ciężarówek w ramach spółki Silva.
Mamy własne reach stackery, bocznice, platformy, lokomotywy – pełen zestaw do prowadzenia operacji intermodalnych. Dysponujemy ponad 1100 wagonami, 1200 kontenerami, 22 lokomotywami i licencją przewoźnika kolejowego, którymi zarządza spółka Silva Logistics System, a także rozbudowaną flotą drogową – 350 ciężarówek w ramach spółki Silva. Dzięki temu możemy oferować klientom kompleksową obsługę: od przeładunku, przez transport, aż po dostawę do drzwi.
Nowe technologie stają się podstawą współczesnej logistyki. W jaki sposób wykorzystujecie ich potencjał?
Przede wszystkim w automatyzacji i cyfryzacji procesów przeładunkowych. Dzięki nowoczesnej infrastrukturze i lepszej organizacji pracy potrafimy skrócić postój statku. To realne korzyści – dla klienta oznacza to szybszy obrót, niższe koszty i większą przewidywalność. Inwestujemy w rozwiązania, które ograniczają zaangażowanie siły roboczej, ale zwiększają efektywność operacyjną. To nie są tanie i łatwe inwestycje, ale w dłuższej perspektywie przekładają się na oszczędności – zarówno dla nas, jak i dla naszych partnerów.
Nowoczesność to jedno, ale dziś liczy się też odpowiedzialność. Jak Alfa Terminal podchodzi do zrównoważonego rozwoju?
Dla nas to nie jest dodatek, tylko integralna część strategii. Od półtora roku publikujemy raporty zrównoważonego rozwoju – mimo że formalnie nie jesteśmy do tego zobowiązani. Robimy to, by być przygotowani na zmiany regulacyjne i odpowiedzialni wobec otoczenia.
Inwestujemy w dźwigi elektryczne, automatyzację, fotowoltaikę, rozbudowujemy transport intermodalny. Liczymy ślad węglowy, analizujemy emisje, optymalizujemy zużycie energii. Zależy nam na tym, by realnie ograniczać wpływ działalności terminala na środowisko.
To nie są tylko inwestycje techniczne. Działamy też społecznie – organizujemy akcje z mieszkańcami, jak „Grow. Zasadźmy naszą przyszłość”, wspieramy inicjatywy lokalne, edukujemy. Uważamy, że terminal nie powinien być zamkniętą enklawą – jesteśmy częścią miasta, częścią społeczności i chcemy być dobrym sąsiadem.
Wojna w Ukrainie zmieniła strukturę przeładunków w portach. Jakie zmiany widzicie z własnej perspektywy?
Na początku rzeczywiście był boom – do portów trafiły ładunki z Ukrainy: zboża, metale, nawozy. Ale to było przejściowe. Gdy Ukraina znów zaczęła eksportować przez własne porty, ten wolumen zniknął. W to miejsce przyszły surowce energetyczne – gaz, paliwa – ale tylko wybrane terminale mają infrastrukturę, żeby je obsługiwać. Generalnie przeładunki tradycyjnych ładunków drobnicowych czy masowych są dziś mniejsze niż kilka lat temu. Dlatego uważam, że przyszłość portów to specjalizacja i przygotowanie pod duże statki, duże dostawy z Azji, Ameryki, Afryki. Europa nie będzie już produkować pewnych rzeczy taniej. Trzeba mieć terminal z dobrym zanurzeniem, magazyny, infrastrukturę oraz dobry zespół – i my właśnie w to inwestujemy.
Jakie są wasze cele na kolejne dziesięć lat?
Naszą ambicją jest, by Alfa Terminal stał się jednym z najważniejszych terminali przeładunkowych nie tylko w Szczecinie, ale w całym regionie południowego Bałtyku – ze szczególnym naciskiem na chemię płynną i ładunki specjalistyczne. Dziś w Szczecinie nie ma dużych dostaw chemii, bo do tej pory brakowało technicznych możliwości: nie było odpowiednich nabrzeży, głębokości, zaplecza magazynowego. My to zmieniamy.
W perspektywie dziesięciu lat widzę Alfa Terminal jako nowoczesny, zautomatyzowany, bezpieczny terminal portowy – z dużym wolumenem, wyspecjalizowaną infrastrukturą i mocną pozycją na mapie portowej Polski. Mamy 50 ha własnego terenu – to rzadkość – i chcemy ten potencjał w pełni wykorzystać.