W drugim kwartale 2025 roku Tesla dostarczyła 384 122 pojazdy – o 13 proc. mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. To już drugi z rzędu kwartał ze spadkiem sprzedaży, co oznacza, że firma musi nadrobić blisko 110 tys. pojazdów w drugiej połowie roku, jeśli chce zakończyć 2025 rok wzrostem.
Choć dane były lepsze niż oczekiwali najbardziej pesymistyczni analitycy (którzy prognozowali spadek nawet o 20 proc.), nie zmieniają one ogólnego trendu spadkowego.
Deklaracje Muska kontra rzeczywistość
Spadki sprzedaży stoją w sprzeczności z deklaracją Elona Muska z maja, w której zapowiadał odbicie biznesu po trudnym początku roku. Musk tłumaczył wcześniejsze problemy m.in. reakcją rynku na jego zaangażowanie w administrację prezydenta Donalda Trumpa.
Sytuację Tesli może dodatkowo pogorszyć planowana ustawa budżetowa, forsowana przez Biały Dom, która – jeśli zostanie uchwalona – może doprowadzić do likwidacji federalnych ulg podatkowych na zakup pojazdów elektrycznych. Byłby to poważny cios dla popytu na elektryki w USA.
Obietnice nowych modeli nie spełnione
Brak tańszych modeli uderza w ambicje firmy, która stara się utrzymać konkurencyjność na coraz trudniejszym rynku pojazdów elektrycznych, gdzie rośnie presja ze strony chińskich producentów oraz europejskich marek wchodzących w segment nisko- i średniobudżetowy.
Pogarszające się perspektywy
Większość analityków spodziewa się, że Tesla zakończy 2025 rok drugim z rzędu rocznym spadkiem sprzedaży. Według średniej prognoz z ankiety Bloomberga, firma ma dostarczyć ok. 1,65 mln pojazdów w tym roku – o 8 proc. mniej niż 1,79 mln w roku 2024.