Niewielu jest prezesów, którzy ciągną dwie spółki naraz, jeszcze mniej takich, którzy pracują za darmo. Tak robi Tomasz Szpikowski. Od 1 sierpnia jest prezesem TestArmy, w którą zainwestował w 2017 r., a dziś ma 35 proc. udziałów. Kontroluje więc dwie spółki, bo zarządza także założoną w 2012 r. po odejściu z zarządu Work Service firmą inżynieryjną Bergman Engineering.

— Założyciele i współwłaściciele TestArmy zdecydowali, że potrzebują wsparcia w zarządzaniu, by spółka funkcjonowała jak dojrzałe, duże przedsiębiorstwo. Pracuję za symboliczną złotówkę i opcje udziałów w firmie — mówi Tomasz Szpikowski.
We wrześniu do zarządu spółki wejdzie Wojciech Humiński, który od dwóch miesięcy pracuje w TestArmy, a wcześniej był wiceprezesem Eurobanku, gdzie odpowiadał za sprzedaż, marketing i IT. TestArmy ma nadal rosnąć o 20-30 proc. rocznie. W ubiegłym roku miała nieco ponad 9 mln zł przychodów, w 2017 r. 6,2 mln zł, rok wcześniej niecałe 3,1 mln zł, a w roku powstania — niecały 1 mln zł.
— Plan na ten rok to 13 mln zł przychodów — zapowiada prezes TestArmy.
Drang nach Westen
Sposobem na wzrost mają być klienci z Zachodu. Już dziś połowa przychodów TestArmy pochodzi z zagranicy.
— Jestem zakręcony na punkcie rozwoju zagranicznego. Znam to z Bergmana — dostajemy taką samą kwotę, tyle że nie w złotówkach, ale w euro. Dlatego w IV kw. planujemy otwarcie oddziałów w USA i Niemczech. W Niemczech będziemy bazować na strukturze Bergmana, dołączymy do istniejącego biura. W USA tworzymy samodzielny oddział. Rozważamy Dolinę Krzemową, gdzie jest największy popyt na kompetencje IT, lub Nowy Jork — centrum finansowe świata — mówi Tomasz Szpikowski.
Bezbronne średniaki
TestArmy założyli pasjonat IT, pentester (osoba, która przeprowadza kontrolowane ataki, by sprawdzać w ten sposób bezpieczeństwo oprogramowania) i dwóch finansistów. Firma działa pod trzema brandami i przeprowadza testy funkcjonalne i automatyczne (TestArmy), dostarcza pełny audyt bezpieczeństwa, w tym testy penetracyjne czy socjotechniczne, oraz edukuje w zakresie cyberbezpieczeństwa (CyberForces), a także szkoli z zakresu Quality Assurance, czyli zapewniania jakości (testuj.pl). Zatrudnia 90 osób we Wrocławiu i Łodzi.
— Sporo uwagi poświęcamy aktualnie najmłodszej marce, CyberForces. Cyberbezpieczeństwo jest obecnie na szczycie listy wyzwań, z którymi muszą się zmierzyć przedsiębiorstwa na całym świecie — uważa prezes TestArmy.
Firma szuka klientów w sektorze prywatnym.
— Sektor państwowy i bankowy są dość dobrze zabezpieczone. W średniej wielkości firmach produkcyjnych i usługowych zaniedbania są ogromne — mówi Tomasz Szpikowski.
Potencjalnych klientów upatruje w firmach, z których mogą wyciec dane osobowe i handlowe: e-commerce, spółkach miejskich, kancelariach prawnych i biurach księgowych.
— Dla tych pierwszych opracowaliśmy produkt, w ramach którego monitorujemy firmę całodobowo i jesteśmy w stanie poinformować, że ktoś próbuje się włamać, i podjąć kroki zaradcze niwelujące atak — mówi Tomasz Szpikowski.
Nowe cele
TestArmy rozgląda się za firmą do przejęcia.
— Jest sporo spółek zatrudniających po 20-30 osób wyspecjalizowanych w jakimś obszarze cyberbezpieczeństwa. Spotkaliśmy się na razie z dwiema. Na pewno chcemy przejmować mniej, ale dobrych spółek, nie chciałbym powtórzyć błędu Work Service — mówi Tomasz Szpikowski.
Spółka zrezygnowała z szukania finansowania na giełdzie, choć jeszcze w zeszłym roku zapowiadała wejście na NewConnect i dostała na nie nawet dotację.
— Nie mamy problemu z kapitałem. IPO to niejedyne rozwiązanie, pieniądze oferuje dziś wiele funduszy — mówi Tomasz Szpikowski.