To jeszcze nie ostatni etap hossy

Marek MuszyńskiMarek Muszyński
opublikowano: 2024-06-24 20:00

Duża liczba debiutów giełdowych to często objaw końca rynku byka. Kilka najświeższych zapowiedzi sugeruje, że możemy się zbliżać do tego momentu, choć raczej nie jest on blisko.

Z tego artykułu dowiesz się:

  • jakie są sygnały, że hossa zbliża się do końca,
  • skąd fundusze czerpią gotówkę na zakupy,
  • czy GPW jest wciąż atrakcyjna cenowo.
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Najpierw pojawiła się wieść, że do debiutu na GPW szykowana jest Żabka – wartość oferty miałaby sięgnąć 4-6 mld zł, co pozwoliłoby spółce na wejście do WIG20. Mówi się także o kolejnych IPO – na GPW mogłaby się pojawić chorwacka sieć sklepów spożywczych Studenac, a także sieć laboratoriów Diagnostyka. Od początku 2022 r. jedyną spółką, która weszła na GPW, nie przechodząc z NewConnect, był Murapol. Nieliczne pozostałe oferty publiczne zakończyły się fiaskiem.

- Bardzo mnie cieszą zapowiedzi ofert na warszawskim parkiecie. Warto zaznaczyć, że ostatnie duże debiuty, które posiadały potencjał do przyciągnięcia uwagi inwestorów zagranicznych na GPW odbyły się w 2020 (Allegro) oraz 2021 r. (Pepco). Pojawienia się nowych emitentów wiązałbym ze wzrostem zainteresowania oraz zaufania do polskiego rynku kapitałowego – mówi Piotr Grzeliński, zarządzający funduszami Pekao TFI.

- Wzrost aktywności na rynku pierwotnym świadczy m.in. o dobrym okresie na giełdzie wysokich stopach zwrotu osiąganych w ostatnich kwartałach przez inwestorów, ale w żadnym stopniu nie przesądza o końcu hossy na parkiecie. Liczba spodziewanych debiutów ciągle jest bardzo niewielka w ujęciu historycznym, co może sugerować, że rynek jest daleko od szczytu hossy – mówi Adam Nowakowski, zarządzający funduszami Santander TFI.

Brak innych sygnałów

W ostatniej fazie hossy pojawiają się także inne symptomy. Z jednej strony jest mało wezwań, bo wyceny są wysokie. Z drugiej strony na giełdę szerokim strumieniem płyną pieniądze drobnych inwestorów. Tego na razie nie widać.

- Debiuty dopiero nadejdą. Potrzebujemy więcej czasu, aby stwierdzić, czy hossa osiągnęła dojrzałość. Wydaje mi się, że takim sygnałem będą ogromne napływy do funduszy, zwłaszcza małych i średnich spółek. Obecnie jest górka, ale na poziomie 100 mln zł, czyli trudno mówić o rekordach. Jeszcze w 2014 r. było to po kilkaset milionów złotych miesięcznie, a w 2007 r. były to nawet 2 mld zł. Jak na razie mieliśmy więcej wycofań z giełdy niż zapowiedzi debiutów – mówi Jakub Liebhart, zarządzający Eques TFI.

Nie widać także, aby polska giełda była mocno przewartościowana.

- Mimo że okres wzrostu jest zaawansowany czasowo, to wskaźnik C/Z dla akcji z GPW jest poniżej historycznych średnich, a perspektywy gospodarcze - a tym samym wzrostu zysków wielu spółek - są dobre. Trudno dziwić się przeprowadzającym oferty pierwotne, że chcą wykorzystać dobry czas na giełzie w celu uzyskania potencjalnie wyższych wycen swoich biznesów, czy też pozyskania kapitału na ich rozwój – mówi Adam Nowakowski.

- Polski rynek wyceniany jest z dużym dyskontem - rzędu 20-30 proc. - do rynków wschodzących w zależności od tego, czy bierzemy pod uwagę wskaźnik cena do wartości księgowej, czy cena do zysku. Wyceny wciąż są niskie, zwłaszcza w mWIG-u i sWIG-u – mówi Jakub Liebhart.

Dywersyfikacja wesprze GPW

Mało prawdopodobne jednak by przy okazji debiutów ktoś z trójki: Żabka, Studenac i Diagnostyka - pozyskiwał w ofercie publicznej kapitał na rozwój. Obcnie właścicielami tych spółek są fundusze private equity – CVC Capital Partners (Żabka), Enterprise Investors (Studeniac) oraz Mid Europa Partners (Diagnostyka), którym będzie zależało na korzystnym wyjściu z inwestycji.

- Generalnie im mniej spółek z udziałem skarbu państwa w akcjonariacie, tym lepiej, bo to zmienia postrzeganie rynku przez inwestorów zagranicznych. Zapowiedzi mogą świadczyć o tym, żę gieła wraca do swojej funkcji, czyli finansowania rozwoju lub po części do wychodzenia dotychczasowych inwestorów – mówi Jakub Liebhart.

- Rynek z utęsknieniem czeka na debiutantów na giełdowym parkiecie. To szansa na nie tylko rozwój lokalnego rynku kapitałowego i budowanie pozycji GPW w Europie, ale również okazja do wzbogacenia portfeli inwestycyjnych o nowe, ciekawe biznesy – mówi Adam Nowakowski.

Napływy na giełdę mogą nie być rekordowe, ale to nie znaczy, że funduszom brakuje gotówki na zakupy.

- Zwróciłbym jednocześnie uwagę na specyfikę 2024 r. i niespotykane od wielu lat poziomy wypłacanych przez spółki dywidend. One znacznie ułatwią zarządzającym zrobienie miejsca w portfelach pod potencjalnych debiutantów – mówi Adam Nowakowski.