Według informacji agencji Bloomberg fundusz CVC Capital Partners chciałby we wrześniu przeprowadzić pierwszą ofertę publiczną (IPO) Żabki na GPW. Jej wartość ma wynieść 4-6 mld zł, a oczekiwana wycena firmy to 30-32 mld zł. Przy wyniku EBITDA, który w 2022 r. (późniejszych danych brak) wyniósł 2,4 mld zł, nie jest to mało. Wysokie wyceny można uzasadnić tempem rozwoju, problem w tym, że Żabka jest już obecna w całej Polsce.
- Sytuacja wygląda podobnie jak z Allegro. Biznes już się nie rozwinie, bo Żabek jest za dużo. Popyt będzie jedynie pod to, że spółka zajmie ważne miejsce w indeksach – mówi nieoficjalnie jeden z zarządzających TFI.
- Ocena potencjału wzrostu Żabki będzie jednym z krytycznych elementów analizy dla inwestorów. To oczywiście jest ważne w każdej spółce, ale w tym wypadku może powodować bardzo dużą rozpiętość wycen, a nawet ryzyko powodzenia samego IPO. Doświadczenie rynku z kupnem akcji spółek z portfeli funduszy private equity, gdzie - jak się po czasie okazywało - głównym motywem wychodzenia funduszu było słabnięcie motoru wzrostu, jest co najmniej mało inspirujące – mówi Michał Szymański, prezes VIG/C-Quadrat TFI.
Żabka ma rosnąć za granicą
W sieci Żabki jest ponad 10,4 tys. placówek, prowadzonych przez 8,9 tys. franczyzobiorców. W 2020 r. przebito liczbę 6,5 tys. placówek, a dwa lata później 8,5 tys.
- Wiemy, że CVC chce sprzedać Żabkę drogo. Z drugiej strony gdyby kilka lat temu ktoś mnie zapytał, czy jest dodatkowe miejsce na Żabki w Polsce, to powiedziałbym, że już nie ma, a jednak liczba sklepów wzrosła. Do tego jest projekt rumuński, który ma się rozwijać – mówi nieoficjalnie jeden z analityków giełdowych.
W Rumunii sieć działa dopiero od maja 2024 r. pod marką Froo. W czerwcu Żabka informowała, że ma pięć sklepów w Bukareszcie i sześć kolejnych gotowych do otwarcia. Trudno zatem przesądzać o przyszłości tego projektu. Plan ekspansji miałby także obejmować Niemcy.
- Ten koncept nie jest aż tak bardzo unikalny, bo Żabka garściami czerpie z 7-eleven. Może być tak, że firma zostanie sprzedana 7-eleven, ale może być też tak, że 7-eleven wejdzie na te rynki i zacznie się bezpośrednia konkurencja – mówi analityk.
Według ostatnich danych za 2022 r. sprzedaż porównywalna wzrosła o 17 proc., ale w dwóch poprzednich latach wzrost był jednocyfrowy. Przychody skonsolidowane wyniosły 16 mld zł.
- W 2022 r. Ukraińcy wspierali sprzedaż w dużych miastach i na początku nie orientowali się w pozycjonowaniu cenowym poszczególnych graczy. Nie sądzę, abyśmy mieli taki wzrost w 2023 czy 2024 r. – mówi analityk.
Jednocześnie wskazuje, że sektor spożywczej sprzedaży w Polsce nie miewa się najlepiej – II kwartał będzie najsłabszym od wielu lat pod względem rentowności. Od III kwartału możliwa jest poprawa, ale pewności nie ma.
- Sklepy są małe, co oznacza, że trudniej optymalizować zatrudnienie przy pomocy technologii, bo łatwiej zwolnić pracownika, gdy pracuje 15 osób, niż wysłać jednego na pół etatu, gdy jest tylko trzech. Kasy automatyczne się pojawiły, ale możliwe, że one bardziej wspierają przy obsłudze szczytów zakupowych niż dają realne oszczędności – mówi analityk.
Inwestorzy mogą sprzedawać akcje innych spółek z sektora, by zrobić w portfelu miejsce na Żabkę, ale tu wiele zależy od wyceny porównawczej do Dino.
- Wydaje się, że w wypadku Żabki inwestorzy będą w większym stopniu koncentrować się na możliwości ekspansji zagranicznej jako największym potencjale wzrostu. W Polsce, gdzie w percepcji rynku Żabka jest już na każdym rogu, bardziej istotna będzie ocena trendów konsumpcyjnych. Samo otoczenie makroekonomiczne dotyczące konsumpcji krajowej jest korzystne - przynajmniej w tym roku. Ponadto spółka w trakcie IPO może także przedstawić wiarygodne argumenty, że wzrost ekstensywny przez dodawanie liczby sklepów w Polsce jest nadal możliwy, nadal jest potencjał w działaniach dotyczących oferty produktowej, czy optymalizacji zarządzania siecią – mówi Michał Szymański.
Popyt z indeksów
Oferta za kilka miliardów złotych sprawi jednak, że Żabka stanie się kandydatem do najważniejszych indeksów – WIG20 oraz MSCI Poland. Prawdopodobnie jednak oferta nie będzie wystarczająco duża, aby doszło do korekty nadzwyczajnej w WIG20, co oznacza, że trzeba będzie na to czekać od czterech do sześciu miesięcy. Jeżeli do debiutu dojdzie dopiero w październiku, to awans do portfela blue chipów byłby możliwy przy okazji rewizji rocznej w marcu 2025 r.
- Ewentualny udział Żabki w WIG-u szacowałbym na ok. 1 proc., w WIG20 będzie to nieco więcej. Przy spółce tej wielkości raczej przesądzone jest wejście do MSCI Poland – mówi Łukasz Jańczak, analityk Erste Securities.
- Wszyscy kupią akcje Żabki pod wejście spółki do indeksów. Oznaczać będzie ono automatyczne zakupy przez inwestorów pasywnych, czyli ETF-y. Poza tym duża spółka, ważąca dużo w benchmarku, musi w jakimś stopniu znaleźć się w portfelach aktywnie zarządzanych, nawet jeśli opinia co do przyszłych trendów będzie negatywna – mówi jeden z zarządzających.
A fundusze, żeby kupić, będą musiały mieć gotówkę. To nie musi jednak oznaczać, że przed nami spadkowe miesiące na GPW.
- Myślę, że stwierdzenie, że fundusze nie będą kupować, bo będą gromadzić gotówkę przed IPO Żabki, jest zbyt mocne. Fundusze inwestycyjne muszą mieć określoną alokację w akcjach. Gdyby ją zmniejszyły, a rynek im, mówiąc potocznie, "odjechał", to miałoby to wpływ na wyniki. Co do zasady jednak można dostosowywać zakłady w portfelach i odwlekać zwiększenie przeważenia. To może wywierać pewną presję na rynek, ale raczej nie będzie to punkt zwrotny – mówi Łukasz Jańczak.
W maju do funduszy akcyjnych napłynęło 200 mln zł - najwięcej od 2021 r. Utrzymanie tego trendu wspierałoby rynek.
- Nie jest to jeszcze dużo z historycznego punktu widzenia. Inaczej może wyglądać sytuacja w OFE, gdzie nie ma takiej zmienności w napływach. Fundusze emerytalne mogą akumulować nieco gotówki w oczekiwaniu na okazje rynkowe. Jeżeli IPO dojdzie do skutku, to zapewne także zagranica będzie aktywna, więc presja na rynek będzie ograniczona – uważa Łukasz Jańczak.
- Z perspektywy rynku zwiększanie liczby spółek, które nie tylko odnoszą znaczący sukces w Polsce, ale także z powodzeniem przełamują barierę ekspansji na rynki zagraniczne, jest bardzo korzystne – mówi Michał Szymański.