Żabka zaczyna w Rumunii jako start-up

Mariusz BartodziejMariusz Bartodziej
opublikowano: 2024-06-13 20:00

Sieć sklepów convenience zamierza dynamicznie otwierać kolejne placówki na nowym rynku, nie tylko w Bukareszcie. Konkurencji się nie boi, będzie jednak trudniej niż w Polsce.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • dlaczego Żabka uznaje Froo za start-up
  • z jaką myślą zamierza szybko otwierać kolejne sklepy w Rumunii
  • dzięki jakim przewagom chce przyciągać klientów i partnerów do prowadzenia sklepów
  • jakie ma podejście do ekspansji w Rumunii i jak jej decyzję o wejściu do tego kraju oceniają eksperci
  • co z rozwojem biznesu w innych krajach
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Wycena funduszu CVC Capital Partners, do którego należy m.in. grupa Żabka, wzrosła od kwietniowego debiutu na giełdzie w Amsterdamie o kilka procent i przekroczyła 17 mld EUR. O giełdowym debiucie mówi się też, od wielu kwartałów, w przypadku samej sieci franczyzowej sklepów convenience.

Na razie konkretów brak. Pojawiły się natomiast szczegóły ekspansji Żabki w Rumunii pod szyldem Froo, rozpoczętej w lutym (po przejęciu Drim Daniel Distributie).

– W Polsce mamy już ponad 10 tys. sklepów i wciąż dość miejsca na otwieranie kolejnych [przybywa ich mniej więcej tysiąc rocznie – red.]. Rumunia jest pod względem populacji mniej więcej o połowę mniejsza. Sądzę, że te proporcje dobrze oddają potencjał rynku – komentuje Anna Grabowska, prezeska Żabki International i wiceprezeska grupy Żabka.

Czym Froo chce podbić Rumunię?

Froo nie wypełnia białej plamy na mapie Europy. Przyjdzie mu się zmierzyć z wieloma różnymi sieciami działającymi w podobnym modelu, należącymi m.in. do holendersko-belgijskiego koncernu Ahold-Delhaize oraz grup znanych z Polski: francuskiej Carrefour i niemieckiej Metro.

– Rumunia jest rynkiem dojrzałym i dobrze przygotowanym na nasz koncept convenience. Są tu dobre kawiarnie czy placówki z przekąskami. Jednak nawet w Bukareszcie, a tym bardziej poza stolicą, nie widziałam żadnego miejsca łączącego to wszystko w spójny sposób – poza naszymi pięcioma sklepami Froo, w których można kupić nie tylko brakujące produkty spożywcze, ale też kanapkę, hot doga czy świeży sok – mówi Anna Grabowska.

W sklepach Froo jest, w zależności od ich rozmiaru, ok. 2-2,5 tys. SKU (unikatowych pozycji asortymentowych) – podobnie jak w Polsce. Choć produkty się różnią, to koncepcja pozostaje taka sama.

– Pod względem oferty wyróżniamy się m.in. świeżym pieczywem wypiekanym w sklepach – w małych sklepach często tego nie ma – dużym wyborem soków, sałatek i dań gotowych, a także bogatym asortymentem produktów chłodzonych: zarówno lodów, jak i napojów. Zebranie tylu produktów impulsowych w jednym miejscu jest unikatowe. To nasza przewaga konkurencyjna – przekonuje szefowa Żabki International.

W 80 proc. sieć zatowarowuje się w Rumunii, a w pozostałych 20 proc. w Polsce – to zarówno marki własne, jak i rozpoznawalne nad Wisłą brandy: Kamis, Oshee czy Tarczyński. Asortyment może się jednak jeszcze zmieniać, zależnie od sugestii partnerów i klientów.

– W Rumunii wykorzystujemy cały know-how, który Żabka zbiera od 1998 r w Polsce. Skoro sklep Froo przypomina Żabkę, to oznacza, że osiągnęliśmy cel. Zmieniliśmy nazwę, ale zachowaliśmy kwintesencję marki. Podejście do klienta jest to samo, a selekcja marek i produktów dopasowana do lokalnych potrzeb – podsumowuje Anna Grabowska.

80 mln

Tyle hot dogów rocznie sprzedaje Żabka w Polsce. W Rumunii nie jest to równie popularna przekąska, ale przyjęła się bardzo dobrze i wolumen sprzedaży przerósł oczekiwania sieci.

Przez najbliższe 12 miesięcy będziemy testować i modyfikować: ofertę, wielkość sklepów, ich lokalizację itd. Nie możemy więc powiedzieć, że będziemy mieli setki takich samych sklepów, jak obecna piątka.

Anna Grabowska
prezeska Żabki International

Bukareszt to tylko początek

Tegorocznym celem grupy Żabka w Rumunii było otwarcie sklepów na tyle wcześnie, by móc bardzo dużo testować (rumuńskich odpowiedników e-sklepów Delio i Jush albo biznesu kateringowego w postaci Maczfitu i Dietly na razie nie). Udało się go zrealizować.

– Froo jest start-upem, rozpoczęliśmy ten biznes kilka miesięcy temu. Sprawdzamy, czy mamy odpowiednie ceny, obsługę, wybór towarów, godziny otwarcia itd., a także kto jest naszą konkurencją. Sklepy sieci Żabka przeszły przez ostatnie osiem lat ogromną transformację. Jesteśmy gotowi, by równie dużo zmieniać na przestrzeni lat w Rumunii, żeby znaleźć odpowiedni model. W tym roku chcemy otworzyć wiele różnych sklepów, by przygotować się na skalowanie biznesu – wyjaśnia Anna Grabowska.

Sieć chce stworzyć koncepty gotowe do skalowania w bardzo różnych lokalizacjach, żeby nie ograniczało to jej ekspansji. Podkreśla, że w Polsce ma już gotowy format bez względu na dostępną powierzchnię i miejsce - wystarczy go przystosować. Pięć sklepów w Bukareszcie uznaje za nie dość reprezentatywną próbę, by zacząć otwierać po trzy placówki dziennie, jak robi to średnio na rodzimym rynku.

– W mniejszych miejscowościach w Polsce z reguły jest inny sklep spożywczy, ale nasza oferta gastronomiczna jest unikatowa i naprawdę dobrze się przyjmuje. Być może podobną strategię obierzemy w Rumunii, zwłaszcza że wyniki części gastronomicznej w bukaresztańskich sklepach Froo są bardzo zadowalające. Rumunia nie jest tak zurbanizowana jak Polska, więc szybko będziemy musieli przyjrzeć się mniejszym miejscowościom – rozważamy wyjście poza stolicę jeszcze w tym roku. Dzięki infrastrukturze logistycznej Drim [spółka dalej obsługuje ok. 12 tys. tzw. tradycyjnych sklepów – red.], czyli m.in. ok. 25 tys. m kw. powierzchni magazynowej, możemy obsłużyć miejscowości w promieniu 100-200 km – mówi menedżerka.

Do typowania odpowiednich lokalizacji w Rumunii grupa, podobnie jak w Polsce, korzysta z narzędzi analitycznych. Ogólne dane socjodemograficzne już pozyskała, a teraz napełnia bazę informacjami z własnych sklepów. Zapewnia, że jej ekspansja jest zabezpieczona od strony inwestycyjnej, może spokojnie realizować strategię. Koszty pracy, logistyki itd. są w Rumunii zbliżone do kosztów w Polsce.

Okiem eksperta
Przepis na sukces
Michał Kędzia
partner w Enterprise Investors
Przepis na sukces

Rumunia to po Polsce drugi co do wielkości rynek w regionie CEE [Europa Środkowa i Wschodnia – red.]. Z naszego doświadczenia z inwestycji w Profi Rom Food wynika, że na rumuńskim rynku – tak jak na polskim – można z powodzeniem skalować formaty typu proximity i convenience [sklepy blisko miejsca zamieszkania – red.]. Odnoszą one zresztą sukcesy w całej Europie, czego przykładem jest m.in. należący do nas chorwacki Studenac. To skutek ich dopasowania do potrzeb dzisiejszego klienta, konkurencyjnych cen oraz nowatorskiego doboru produktów i usług, nieobecnych dotychczas w tradycyjnych sieciach spożywczych.

Niska bariera dla rumuńskich przedsiębiorców

Froo będzie konkurować z innymi sieciami nie tylko o klientów, ale też o osoby prowadzące sklepy. Zamierza współpracować z rumuńskimi przedsiębiorcami na podobnych zasadach jak w Polsce, ale model nazywa partnerskim, ponieważ franczyza w tym kraju oznacza coś zupełnie innego.

– Zamierzamy przyciągać partnerów przede wszystkim niskim progiem wejścia. Całe wyposażenie, prace adaptacyjne, strategia marketingowa i pozycjonowanie są po stronie Froo, a wykorzystujemy do tego ogromne know-how Żabki. Rumuni, podobnie jak Polacy, z powodu historycznych uwarunkowań nie mają rodzinnych majątków zgromadzonych przez wieki. Są jednak bardzo ambitni. Dlatego umożliwiamy osobom przedsiębiorczym, a niekoniecznie zamożnym, rozwinięcie własnego biznesu w prosty sposób. Ze względu na niskie ryzyko finansowe jesteśmy dla nich idealnym partnerem na start – mówi Anna Grabowska.

Głowę zaprząta grupie nie tylko rozwój w Polsce i Rumunii.

– Przeanalizowanie rynku, znalezienie odpowiedniego partnera i zbudowanie zespołu w Rumunii zajęło nam kilka lat. Dlatego oczywiście analizujemy już inne rynki, natomiast nie podjęliśmy na razie żadnych decyzji o ekspansji w kolejnych krajach – informuje prezeska Żabki International.

3 pytania do…
Żabka skoczyła na głęboką wodę
Pawła Musiała
doradcy w funduszu private equity i wieloletniego prezesa Profi Rom Food
Żabka skoczyła na głęboką wodę

PB: Żabka to zdecydowany lider polskiego, wydawałoby się rozwiniętego, rynku sklepów convenience. Co czeka ją w Rumunii?

Paweł Musiał: Rynek convenience w Polsce jest tylko z pozoru rozwinięty. Co prawda ma w Europie zdecydowanie największą penetrację rynkową, ale jest zdominowany tylko przez jednego operatora – nieposiadającego w praktyce żadnej konkurencji w swoim formacie. Mowa naturalnie o Żabce. Tymczasem w Rumunii działa już od lat kilku operatorów prowadzących tysiące tego typu sklepów, a koncept ten jest rozpowszechniony w dużych miastach nawet bardziej niż w Polsce.

Żabka pod szyldem Froo będzie konkurować – nie tylko o klientów, ale też agentów – m.in. z Carrefourem, siecią La Doi Pași z grupy Metro czy koncernem Ahold-Delhaize, który prawdopodobnie wkrótce powiększy się o sklepy Profi Rom Food [czeka jeszcze na niezbędne zgody – red.]. Konkurencją będą dla niej zarówno małe sklepy, jak i supermarkety, które w Rumunii mają często wydzielone strefy convenience. Poza tym oferta gastronomiczna sieci handlowych jest rozbudowana, nie wspominając o punktach z szybkimi i tanimi posiłkami na każdym rogu w dużym mieście – popularnymi obwarzankami covrig, hamburgerami, pizzą, kawą itd. Żabka nie jest więc w stanie zaoferować Rumunom czegoś dotychczas nieznanego.

Podsumowując, polskiej sieci przyjdzie zmierzyć się z większą konkurencją niż na rodzimym rynku. Na starcie popełniła już kilka błędów, m.in. z przyzwyczajenia do polskich realiów ustaliła zbyt wysoki poziom cen. Jestem jednak przekonany, że wyciągnie wnioski i odniesie sukces, jeśli tylko nie zabraknie jej cierpliwości. Wesprze ją w tym pewnie część menedżerów odchodzących np. z Profi po przejęciu przez Ahold-Delhaize.

Dlaczego więc Żabka wybrała na początek ekspansji zagranicznej tak konkurencyjny rynek?

Rumunia to pod względem m.in. wielkości rynku i populacji drugi kraj w regionie po Polsce. Ponadto pod względem dynamiki rozwoju zostawia w tyle takie państwa jak Czechy, Słowacja czy Węgry, a w niektórych obszarach wyprzedza również Polskę. Klimat jest znacznie łagodniejszy, podatki i socjalne obciążenia dla przedsiębiorców niższe, a infrastruktura poprawia się w szybkim tempie. To przekłada się na coraz szerszy strumień zagranicznego kapitału – niektóre projekty Rumunia już odbija bezpośrednio Polsce. To kraj z bardzo dużym potencjałem, a to przecież najważniejsze przy podejmowaniu decyzji o rozpoczęciu ekspansji. Ruch Żabki był więc bardzo dobry i wręcz naturalny, mimo dużej konkurencji.

W jaki sposób ekspansję ma ułatwić przejęcie lokalnego dystrybutora Drim Daniel Distributie?

Żabka mogła przejąć sieć sklepów i ją rozbudowywać albo zacząć budować własną od zera. Postawiła na drugą opcję, w przypadku której posiadanie własnej dystrybucji jest konieczne – zwłaszcza jeśli chce się otworzyć w ciągu kilku lat setki albo nawet tysiące placówek. Hipermarkety mogły pełnić funkcję magazynów na własne potrzeby, jednak w sklepach convenience to niemożliwe. Dzięki akwizycji Żabka zyskała także bezcenne dane dotyczące lokalnych realiów rynkowych: preferencji konsumentów, rotacji poszczególnych towarów itd.