To może być rekordowy rok

opublikowano: 01-01-2023, 20:00
Play icon
Posłuchaj
Speaker icon
Close icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl

Banki mają szansę odkuć się za 2022 r., kiedy wyniki zjadły wakacje kredytowe. Pod warunkiem, że uda się uniknąć trzech potężnych zagrożeń rysujących się na horyzoncie.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jaki będzie główny motor wyniku banków w 2023 r.
  • jakie są główne rodzaje ryzyka ciążące nad wynikiem sektora
  • kiedy dowiemy się, czy czarne prognozy się zrealizują

Zapowiada się dobry rok dla sektora bankowego. Mimo kryzysu energetycznego, inflacji, spowolnienia gospodarczego sektor może wypracować rekordowy wynik. Motorem będzie przychód odsetkowy napędzany wysokimi stopami NBP. Część ekonomistów i analityków sugeruje, że pierwsze obniżki stóp procentowych pojawią się w końcu 2023 r., ale nawet wówczas pozostaną na wysokim poziomie. Dlatego choć marża odsetkowa się kurczy, dynamika sprzedaży kredytów detalicznych jest i będzie ujemna, to potencjał po stronie wyniku odsetkowego jest duży.

Rynek kredytowy będzie słaby, szczególnie jeśli chodzi o popyt na finansowanie dla ludności, ale będą go wspierać kredyty firmowe, szczególnie w obszarach związanych z transformacją energetyczną.

Były bankowiec:
Były bankowiec:
Jednym z największych zagrożeń dla sektora bankowego jest Mateusz Morawiecki, premier, w przeszłości wieloletni prezes BZ WBK. Decyzją jego rządu w 2022 r. z banków wyparowało kilkanaście miliardów złotych z tytułu kosztów wakacji kredytowych. Niewykluczone, że znowu zechce sięgnąć po ich pieniądze, żeby sfinansować wyborczą kiełbasę.
fot. Simon Dawson/Bloomberg

Po stronie kosztowej sektor bankowy też wydaje się bezpieczny. Mimo spowolnienia gospodarczego jakość portfela kredytowego powinna być dobra i w konsekwencji koszty ryzyka pozostaną na stosunkowo niskim poziomie.

Wszystko to razem sprawia, że 2023 r. może być nawet lepszy niż 2022 r., który, gdyby nie wakacje kredytowe, byłby rokiem rekordowym. Istnieje ryzyko, że w tym roku może być podobnie. Nad sektorem bankowym rysuje się kilka zagrożeń, które mogą zniweczyć perspektywy na bardzo dobry wynik.

W cieniu wyborczej kiełbasy

Stawianie prognoz dla sektora jest przedsięwzięciem ryzykownym, szczególnie jeśli perspektywy są pomyślne. Dobre wyniki przyciągają uwagę nie inwestorów i rynku, lecz niestety polityków. Tak było w początkach 2022 r., kiedy branża cieszyła się pomyślnymi widokami na przyszłość, wskazującymi na szansę mocnego odbicia wyniku po chudych, covidowych latach. Radość była przedwczesna. W grudniu 2021 r. rząd Viktora Orbana ogłosił zamrożenie oprocentowania kredytów mieszkaniowych na poziomie z jesieni. Szybko pojawiły się pytania, czy Budapeszt będzie w Warszawie. No i był, tylko jeszcze w bardziej dolegliwej dla banków formie. Latem Sejm w ekspresowym tempie przyjął ustawę o tzw. wakacjach kredytowych, które dały kredytobiorcom prawo do zawieszenia ośmiu rat od kredytów hipotecznych w latach 2022-23.

Istnieje ryzyko, że rząd zechce zafundować kredytobiorcom w roku wyborczym ekstrawakacje. Albo obciążyć banki ekstrapodatkiem od nadmiernych zysków. Łatwo będzie wytłumaczyć społeczeństwu, że banki utuczyły się na inflacji i powinny podzielić się zyskiem. Warto przypomnieć, że wiosną 2022 r. władza zaczęła sugerować, że to banki są odpowiedzialne za jej wzrost. W wersji najmniej szkodliwej dla sektora rząd może zacząć wywierać presję na banki, żeby podwyższyły oprocentowanie depozytów. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że tylko co piąty wyborca ma oszczędności, socjotechniczny efekt takich działań może być ograniczony.

Jak nie dżuma, to cholera

Drugim ryzykiem o jeszcze bardziej niszczycielskim skutku dla banków jest kwestia wynagrodzenia za kapitał, czyli sporu frankowego rozstrzyganego przez TSUE. W sprawie powinien wypowiedzieć się rzecznik trybunału w lutym. Jego opinia nie będzie miała mocy prawnej, ale pokaże sposób myślenia sędziów i w razie niepomyślnego dla banków kierunku będzie wymagała utworzenia dodatkowych rezerw. Ryzyko niepomyślnego rozstrzygnięcia jest duże. Z analizy posiedzenia TSUE, na którym stanowisko nadzoru prezentował Jacek Jastrzębski, przewodniczący KNF, wynika, że sędziom zdecydowanie bliżej do jastrzębi niż gołębi. Trybunał ma zresztą w rękach mocno prokonsumencką opinię Komisji Europejskiej i naszego rządu napisaną przez resort sprawiedliwości. Może się okazać, że na swoim proklienckim podejściu Mateusz Morawiecki i jego ekipa wyjdzie jak Zabłocki na mydle. Niekorzystne rozstrzygnięcie TSUE nie tylko pozbawi rząd drenowania banków z ekstrazysków, ale w przededniu wyborów zafunduje nam kryzys finansowy.

W listopadzie rozesłaliśmy do wszystkich klubów parlamentarnych, KNF, NBP, Ministerstwa Finansów pytanie o plan działań, gdyby trybunał odmówił bankom prawa do wynagrodzenia za kapitał. Nie odpowiedział nikt.

Wszystko wyjaśni się do czerwca

Trzecia czarna chmura na bankowym horyzoncie związana jest z ryzykiem recesji w 2023 r. Dobre prognozy dla sektora oparte są na założeniu miękkiego lądowania gospodarki i dodatniej dynamiki PKB. Gdyby jednak miało dojść do ostrzejszego hamowania, wtedy szacunki dla sektora trzeba będzie zrewidować.

Odpowiedź na pytanie o głębokość spowolnienia oraz na pozostałe dwa, czyli polityczne zakusy wobec banków oraz decyzję TSUE, poznamy w pierwszej połowie roku. Kluczowe będą pierwsze miesiące 2023 r. Sprawa TSUE wyjaśni się w kutym. Jeśli po niej będzie co zbierać z banków, to do gry może wejść rząd. Jego działania będą dyktowane przez wyborczy kalendarz, zatem decyzji w sprawie ewentualnych obciążeń finansowych dla banków trzeba spodziewać się najpóźniej w II kw.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Polecane