To nie wstyd wspierać rodzime firmy

Partnerem artykułu jest DZP
opublikowano: 15-05-2017, 22:00

Uczestnicy sesji poświęconej dyplomacji ekonomicznej ocenili jakość wsparcia polskich przedsiębiorstw przez władze państwowe i służby dyplomatyczne

Krzysztof Domarecki, przewodniczący Rady Nadzorczej spółki Selena FM, mówił o współpracy z resortem spraw zagranicznych. — Piłem szampana z sześcioma ostatnimi szefami MSZ. 15 lat współpracy z tym resortem oceniam dobrze. Dlatego apeluję — wspierajmy naszą gospodarkę bez względu na sympatie polityczne, bo ona tworzy nasz dochód narodowy i podatki — mówił Krzysztof Domarecki.

Trudniej poza Europą

— Z naszych obserwacji wynika, że polscy przedsiębiorcy czują się już w miarę komfortowo na rynkach Unii Europejskiej. Staramy się więc zachęcać firmy, by wychodziły poza tę biznesową europejską oczywistość — mówił Cezariusz Kwaterski naczelnik departamentu współpracy ekonomicznej w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.

Podkreślał, że rynki pozaeuropejskie są znacznie trudniejsze, chociażby ze względu na większe odległości, wyższy poziom ryzyka i trudniejszy dostęp do informacji. Źródłem dodatkowych problemów są odmienne systemy prawne, a także czasami — mówiąc kolokwialnie — nie dość ścisłe przestrzeganie zasad gospodarki rynkowej czy CSR. Dlatego działalność na tych rynkach wiąże się ze znacznie większym ryzykiem, a przedsiębiorcy oczekują zupełnie innego wsparcia niż w Europie.

O rozpoczęciu działalności na Filipinach i pomocy, na jaką mogła liczyć Grupa Pietrucha ze strony wydziału handlowego ambasady w Kuala Lumpur, opowiadał Jerzy Pietrucha, prezes tej firmy. — Rozpoczęcie działalności na rynkach wschodzących niesie ze sobą dość duże koszty. To nie tylko wydatki na wyjazdy, ale przede wszystkim czas potrzebny na znalezienie i weryfikację kontrahentów. Od początku tworzenia joint venture mogliśmy liczyć na pomoc polskiej administracji. W otwarciu firmy uczestniczyła pani wiceminister. Takie działania uwiarygodniają nas w oczach partnerów i lokalnych władz — ocenił Jerzy Pietrucha.

Przyda się pomoc

Uczestnicy dyskusji zwracali też uwagę, że niemieccy, francuscy, brytyjscy czy włoscy politycy i dyplomaci czynnie wspierają swoje firmy. Z prezydentem czy premierem, odwiedzającym jakiś kraj, przylatują dodatkowe samoloty, przywożące przedstawicieli biznesu. I nikt nie widzi w tym problemu i nie traktuje jako wątpliwego etycznie działania. Tylko u nas często jest to postrzegane jako coś nagannego. O podobnych doświadczeniach mówił Bartosz Marcinkowski, partner w Kancelarii DZP.

— Pomagaliśmy jednemu z naszych klientów tworzyć joint venture na Bałkanach. Niestety, nie mogliśmy liczyć na sprawdzone i potrzebne informacje ze strony polskiej administracji. Oczywiście, biznesowo było to dla nas korzystne. Zarobiliśmy my i doradcy na Bałkanach, z pomocy których musieliśmy skorzystać — opisywał Bartosz Marcinkowski. Innym przykładem przywołanym przez partnera w Kancelarii DZP była historia wspólnego polsko-francuskiego przedsięwzięcia. Przedstawiciele francuskiej administracji przyjechali, pomagali i doradzali swojej firmie. Polski klient mógł skorzystać, mimo próśb, wyłącznie z naszej pomocy.

Zmienić wizerunek

Zaledwie jedna trzecia polskiego eksportu jest realizowana przez polskie firmy.

To odpowiada mniej więcej potencjałowi eksportowemu kraju, który liczy 12-15 mln obywateli. Dlatego tak ważna jest promocja polskiej marki i polskiej flagi, tymczasem w Polsce wciąż nie potrafimy dogadać się, jak powinno wyglądać logo na polskich produktach. Każda kolejna ekipa rządząca wyrzuca poprzednie i tworzy nowe. Podczas dyskusji przywołano przykład polskiego mleka, które w Azji sprzedawane jest w kartonach z niemieckimi napisami. Polska Agencja Inwestycji i Handlu będzie tworzyć biura handlowe. Powołano już kilkanaście pierwszych placówek. Docelowo ma ich być 69. To tam polski biznes ma otrzymać informacje o lokalnym rynku i przedsiębiorcach oraz pomoc.

— Każda ekipa, zwłaszcza po 2-3 latach różnych wysiłków, przeżywa pewną frustrację, której powodem jest niezadowolenie z wyników. Bez względu na to czy promują rodzimy biznes lepiej czy gorzej. Bardzo się starają, są zaangażowani, włożyli mnóstwo wysiłku, natomiast efekty eksportowe na rynki pozaeuropejskie są relatywnie mizerne. A to wynika tylko z naszego niewielkiego potencjału eksportowego — mówił Krzysztof Domarecki. Polski eksport w ubiegłym roku wyniósł 180 mld EUR, z tego prawie 80 proc. trafiło na rynki Unii Europejskiej. Spora jego część po przepakowaniu pojechała dalej w świat już pod innymi markami.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Podpis: Partnerem artykułu jest DZP

Polecane