Toniemy w plastiku

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2024-06-11 20:00

Produkcja tworzyw sztucznych dynamicznie rośnie, zwłaszcza poza Europą, szukającą możliwości zagospodarowania materiałów w recyklingu. Polska ma lata zapóźnień do nadrobienia.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • o ile wzrosła produkcja plastiku od 1950 r.
  • jak zmieniła się pozycja Europy w produkcji tworzyw sztucznych
  • jakie problemy mają polskie i europejskie firmy z segregacją i przetwarzaniem tworzyw sztucznych
  • w czym może pomóc ROP i system kaucyjny
  • od kiedy ma ruszyć system depozytowy i czemu termin jest zagrożony
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Na świecie jest coraz więcej plastiku. Według danych organizacji branżowej Plastics Europe, w 1950 roku produkcja wyrobów z tego tworzywa wynosiła 1,5 mln ton, a obecnie ponad 400 mln ton. Politycy i przedsiębiorcy z Europy szukają możliwości zwiększenia wykorzystania materiałów z recyklingu oraz ponownego używania np. opakowań.

W Polsce sytuację ma poprawić wprowadzenie od stycznia 2025 r. systemu kaucyjnego na opakowania po napojach. Dzięki temu wzrośnie poziom ich segregacji i recyklingu. Butelki i puszki będziemy oddawać do sklepów o powierzchni powyżej 200 mkw. Rząd proponuje także, by mniejsze placówki handlowe odbierały butelki szklane, wielorazowego użytku, jeśli w takich sprzedają napoje.

Za mało czasu

Sieci handlowe, producenci napojów czy dostawcy automatów przygotowują się do wdrożenia systemu. Od wielu miesięcy apelują jednak o przesunięcie terminu, podkreślając, że jego uruchomienie od stycznia 2025 r. jest nierealne. Andrzej Gantner, wiceprezes i dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności Związku Pracodawców, prognozował, że nowelizowana obecnie przez rząd ustawa, dotycząca wdrożenia systemu, wejdzie w życie nie wcześniej niż w październiku (musi przejść notyfikację w Komisji Europejskiej), więc przedsiębiorcy będą mieć mało czasu na jego uruchomienie. Podkreśla też, że producenci napojów muszą czekać na zgodę Urzędu Ochrony Konsumentów i Konkurencji, by powołać operatora, który będzie odpowiadać m.in. za rozliczenie kaucji i zbiórki opakowań, więc na przygotowania także czasu będą mieć niewiele. Andrzej Gantner apeluje także o wdrożenie centralnego systemu rozliczania kaucji, by uniknąć oszustw.

Anna Sapota, wiceprezes ds. public affairs dla Europy Północno-Wschodniej w grupie Tomra, twierdzi, że niezbędne jest również w tym celu powołanie organizacji parasolowej, która będzie koordynować i kontrolować funkcjonowanie operatorów systemu. W Polsce, w odróżnieniu od innych państw europejskich, może ich być wielu (w innych krajach zazwyczaj jest jeden).

Anna Sapota podkreśla też, że rozwiązaniem pozwalającym ograniczyć ryzyko oszustw jest standaryzacja opakowań objętych kaucją i umieszczanie na nich kodów.

- Żeby system działał efektywnie, powinien opierać się na przejrzystym zarządzaniu, rozliczaniu na podstawie rzetelnych danych oraz wykorzystaniu technologii wspierającej działanie całego systemu. Mogą zapewnić to standardy dotyczące procesów oraz technologii, określające między innymi spójny sposób znakowania etykiet, czy też jednolite wymagania w zakresie przebiegu i raportowania zbiórki ręcznej i automatycznej. Standaryzacja powinna obejmować także urządzenia do zbiórki, dla których istotne jest ustalenie kilku kluczowych elementów: identyfikacji opakowań, ich weryfikacji i bezpiecznego transferu danych. Standardy weryfikacji przez recyklomat mają zapobiegać przede wszystkim nadużyciom, które mogą być powodowane przez działanie konsumentów. Standardy dotyczące procesów mają natomiast zapobiegać nadużyciom prowokowanym przez pozostałych uczestników systemu – mówi Anna Sapota.

Chodzi np. o nieprawidłowości dotyczące zgłaszania wolumenów sprzedaży przez wprowadzających napoje na rynek.

- Może się tak zdarzyć, jeśli produkt, jego producent lub importer nie zostaną zarejestrowani w systemie kaucyjnym. Nazywa się to freeridingiem i oznacza, że określony podmiot uczestniczy ze swoimi produktami w systemie, ale nie ponosi za nie opłaty produktowej – dodaje Anna Sapota.

Innymi słowy mówiąc, producent czy importer bez rejestracji nie zapłaci za zbiórkę i recykling opakowania.

Musi być ROP

Opłata produktowa dotyczy opakowań wprowadzonych na rynek, ale nie przekazanych do recyklingu. W polskim systemie kaucyjnym początkowo będzie ustalana na bardzo niskim poziomie, ale stopniowo ma się zwiększać, by motywować przedsiębiorców do zbiórki i przetwarzania tworzyw sztucznych.

Krajowe firmy i samorządy apelują także, by wraz z systemem kaucyjnym wprowadzić nowe przepisy dotyczące rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP), dotyczące m.in. standaryzacji opakowań oraz rozliczania opłat ponoszonych przez producentów. Chodzi o to, że wraz z wdrożeniem modelu kaucyjnego z systemu komunalnej zbiórki znikną najbardziej dochodowe strumienie odpadów, takie jak butelki PET czy puszki. Ten ubytek mogłoby zrekompensować przekazywanie gminom opłat od producentów.

– Koszty zbiórki i zagospodarowania odpadów ponoszą w praktyce gminy i ich mieszkańcy. Wprowadzenie systemu kaucyjnego zabierze samorządom przychód ze sprzedaży surowców wtórnych. Do tej pory to my - jako recyklerzy - odbierając posegregowane odpady, zostawialiśmy w gminach niemałe kwoty – twierdzi Sławomir Pacek, prezes Stowarzyszenia Polski Recykling.

Od przyszłego roku pieniądze za butelki czy puszki trafią natomiast do operatorów.

– Wprowadzenie systemu kaucyjnego w obecnie proponowanej formule jest zagrożone, głównie z uwagi na projektowanie go w oderwaniu od zasad rozszerzonej odpowiedzialności producenta. Przygotowanie projektów dotyczących kaucji i ROP oddzielnie spowoduje duże perturbacje budżetowe w gminach, sięgające miliardów złotych – wtóruje Szymon Dziak-Czekan, doradca zarządu Stowarzyszenia Polski Recykling.

Opłacalność segregacji i recyklingu

Samorządom zależy na wprowadzeniu ROP także po to, by mieć pieniądze na zwiększenie segregacji innych odpadów niż opakowania objęte kaucją. Komisja Europejska coraz mocniej zaostrza bowiem przepisy dotyczące segregacji, recyklingu czy ponownego wykorzystania produktów. Wiele gmin i spółek komunalnych już inwestuje w urządzenia, ale zarówno ich włodarze, jak i dostawcy maszyn boją się, że zabraknie surowców do selekcji. Z takim problemem może zmierzyć się Międzygminny Kompleks Unieszkodliwiania Odpadów ProNatura w Bydgoszczy, który niedawno zainwestował w nowoczesną linię do segregacji, dzięki czemu może zwiększyć ilość materiałów do recyklingu o ponad 10 tys. ton.

- Zmiana uwarunkowań prawnych i wymagań w odniesieniu do sposobu zbierania odpadów, rosnące poziomy recyklingu oraz wzrost wysokości opłat za korzystanie ze środowiska, wymuszają podjęcie zdecydowanych i pilnych działań, które poprawią skuteczność i efektywność sortowania oraz zmniejszą ilość odpadów przeznaczonych do odzysku energetycznego. Poziom wydzielenia surowców wtórnych nadających się do recyklingu w Międzygminnym Kompleksie Unieszkodliwiania Odpadów ProNatura będzie kształtował się na poziomie maksymalnie 80 proc. – szacuje Piotr Kurek, rzecznik prasowy spółki.

Przedstawiciele grupy Tomra, dostawcy instalacji do segregacji surowców wtórnych w zakładzie w Bydgoszczy, mają jednak obawy, że odpadów do selekcji będzie zbyt mało.

- Zakład może sortować na poszczególne frakcje tworzywa sztuczne, papier czy metale wydzielane ze zmieszanych odpadów komunalnych, a to oznacza, że możliwe staje się wypełnienie dotychczasowej luki w gospodarce odpadami i sięgnięcie po surowce ze strumieni odpadów, zanim te trafią do termicznego przetworzenia. Powstaje jednak pytanie, czy możliwości tej instalacji w dzisiejszych uwarunkowaniach mogą zostać w pełni wykorzystane – mówi Mariusz Rajca, prezes Tomra Sorting w Polsce.

Na opłacalność działania takich linii duży wpływ ma właśnie ROP i wynikające z niej przekazywanie pieniędzy gminom z opłat producentów. Anna Sapota zwraca uwagę na często występujące na rynku zmiany zapotrzebowania na recyklaty, a co za tym idzie na ich ceny. Mają one wpływ na opłacalność działania linii do segregacji surowców wtórnych. Anna Sapota podkreśla, że właściciele instalacji nie mogą być obciążeni całym ryzykiem zmiany popytu i cen recyklatów. Dzięki ROP poniosą je także producenci opakowań.

Sławomir Pacek podkreśla, że obecnie recyklerzy nie mają wystarczającej ilości surowców do przetworzenia, ponieważ za dużo pełnowartościowych odpadów trafia na wysypisko. Obawia się, że bez ROP i zwiększenia segregacji, firmom produkującym opakowania zabraknie recyklatów, a samorządy i budżet państwa zapłacą dotkliwe kary za brak osiągnięcia poziomów recyklingu.

Europa zostaje w tyle

Zgoła odmiennie wygląda sytuacja w innych krajach Unii Europejskiej, w których działają ROP i systemy kaucyjne, mających wiele instalacji do segregacji i recyklingu opakowań. Mogą wypełniać unijne wymagania dotyczące selektywnej zbiórki i przetwarzania surowców. Mają jednak wiele innych problemów, a ich recyklerzy także nie są w pełni odporni na rynkowe zawirowania. Trudno im bowiem konkurować z podmiotami z Azji, których produkty są znacznie droższe niż europejskie. Michał Dąbrowski, prezes Polskiej Izby Gospodarki Odpadami, informował już na łamach PB, że w Niemczech niedawno została zlikwidowana fabryka produkująca 1,1 mld sztuk butelek PET, a w Holandii nie ma zbytu na 200 tys. ton regranulatu przygotowanego przez recyklerów.

Dane Plastics Europe także pokazują, że producentów ze Starego Kontynentu dystansują konkurenci z Azji czy Ameryki Północnej. Udział europejskich firm w rynku produkcji tworzyw sztucznych spadł z 28 proc. w 2002 do 14 proc. w 2022 r. Dla porównania - udziały firm z Ameryki Północnej i Chin wynoszą odpowiednio 17 i 32 proc.

Sławomir Pacek podkreślił, że na światowych rynkach jest nadprodukcja tworzyw sztucznych, co destabilizuje ceny i przepływ surowców. Apelował o ochronę europejskiego rynku i obligatoryjne wykorzystanie recyklatów. Podobnie jak inni uczestnicy rynku podkreśla jednak, że ROP zwiększy skłonność do inwestowania w linie do segregacji i recyklingu i zmniejszy ryzyko wahania cen recyklatów.

Komentarz partnera
Gospodarka cyrkularna potrzebuje inwestycji
EWA JANCZUKOWICZ-CICHOSZ
ekspertka ds. zrównoważonego rozwoju w LPP
Gospodarka cyrkularna potrzebuje inwestycji

Tempo i skala zmian regulacyjnych to dziś jedno z kluczowych wyzwań dla branży odzieżowej. Mówi się wręcz o tsunami regulacji. Dostosowanie się do nadchodzących standardów jest konieczne dla ograniczenia ryzyka finansowego i reputacyjnego związanego z zieloną transformacją. Aby im sprostać, potrzebujemy innowacyjnych rozwiązań, a tym samym dużych nakładów finansowych.

Jednym z wyzwań stojących przed branżą tekstylną są materiały z recyklingu textile-to- -textile. Zgodnie z wytycznymi od 2030 r. ubrania powinny być wyprodukowane z materiałów z recyklingu i nadawać się do ponownego przetworzenia. Firma McKinsey & Company oszacowała, że aby osiągnąć do tego czasu poziom 26 proc. recyklingu, potrzeba nakładów finansowych na poziomie aż 6-7 mld EUR. Tymczasem brakuje skalowalnych technologii, które pozwoliłyby przetworzyć np. istniejącą bluzkę w materiał do produkcji kolejnych ubrań. Chcąc to zmienić, podjęliśmy w LPP współpracę ze start-upem Use Waste, w ramach której dążymy do uzyskania skalowalnej technologii recyklingu odpadów poliestrowych. Etap laboratoryjny, który zakończył się sukcesem, udało nam się sfinansować z własnego kapitału. Chcąc jednak przetestować go na większą skalę, potrzebujemy partnera, który podzieli z nami ryzyko wynikające z podjęcia tego wyzwania, ale też nakłady inwestycyjne. Jednocześnie podjęliśmy się również nowego wyzwania, jakim jest recykling ubrań wykonanych z mieszanek materiałowych, które są bardzo powszechne w branży odzieżowej. Celem jest, aby żadna frakcja nie stała się odpadem, ale zasobem możliwym do wykorzystania przy produkcji nowych ubrań.

Biorąc pod uwagę, jak dużym problemem są używane ubrania trafiające na składowiska, każda nowa technologia, która pozwoli ograniczyć to zjawisko, jest na wagę złota. Obecnie tylko 1-2 proc. odzieży jest zawracane do obiegu, a więc mamy w tym obszarze jeszcze wiele pracy do wykonania. W świetle wchodzącego od 2025 r. obowiązku prowadzania selektywnej zbiórki odzieży jest to wyzwanie systemowe. Brakuje scenariuszy, które pozwolą na skalę krajową gromadzić niechcianą odzież bez ryzyka zawilgocenia i pogorszenia jej jakości, a następnie sortować ją na odpowiednie frakcje. Nam udało się to osiągnąć w ramach prowadzonej zbiórki używanej odzieży w salonach. Nasi partnerzy zapewniają segregację zebranych tekstyliów oraz ich odpowiednie przetworzenie, zgodnie z hierarchią postępowania z odpadami. Dzięki temu część odzieży nadającej się do dalszego użytkowania jest np. przekazywana osobom w kryzysie bezdomności, a pozostała grupa odpadów jest poddawana recyklingowi lub downcyklingowi. Podobny scenariusz powinien wkrótce działać na poziomie krajowym. Zbiórki odzieży to element szerszego działania, jakim jest rozszerzona odpowiedzialność producentów, w ramach której docelowo pobierana będzie opłata ekomodulacyjna za towary wprowadzane na europejski rynek. Środki zebrane w ten sposób powinny służyć wspieraniu cyrkularnych rozwiązań, m.in. recyklingu textile-to-textile.

Nakładane regulacje są potrzebne branży, aby motywować do zmian, ale też podporządkowywać wszystkich działających na rynku europejskim tym samym zasadom. Warto jednak pamiętać, że innowacyjne rozwiązania wymagają dużych inwestycji, dlatego kluczem do sukcesu jest wielopoziomowa współpraca na rzecz efektywnej transformacji w kierunku cyrkularnym.

Organizator

Puls Biznesu

Patron honorowy

Ministerstwo Klimatu i Środowiska

Partnerzy

LPP EY Emitel Amazon 7r