Totalizator traci, ale mniej

Dawid Tokarz
opublikowano: 2010-07-07 00:00

Odwrócenie się graczy od TS już zaowocowało spadkiem wpływów do budżetu prawie o 100 mln zł.

Odwrócenie się graczy od TS już zaowocowało spadkiem wpływów do budżetu prawie o 100 mln zł.

Wczorajsze nieoficjalne informacje "PB" dotyczące spadku przychodów Totalizatora Sportowego (TS), ze względu na błąd w obliczeniach, okazały się przesadzone. Z oficjalnych danych przekazanych nam przez spółkę wynika, że w kolekturach państwowego giganta w I półroczu 2010 r. gracze zostawili 1,37 mld zł, czyli nie o około 250 mln zł, ale o niecałe 200 mln zł mniej niż w tym samym okresie rok wcześniej.

— W ujęciu procentowym różnica między przychodami w tym i w ubiegłym roku cały czas się zmniejsza. Na koniec czerwca nieznacznie przekracza 12 proc. To znak, że w tym trudnym dla całego rynku okresie idziemy w dobrym kierunku — mówi Piotr Gawron, rzecznik TS.

Na to, że kolejne miesiące potwierdzą jego słowa, mocno liczą ministerstwa: finansów, sportu, kultury i zdrowia. To te resorty są beneficjentami pieniędzy, jakie wpłaca TS z tytułu podatku od gier (POG) oraz specjalnych dopłat do gier liczbowych (25 proc.) i loterii (10 proc.). A to kwoty niebagatelne: hazardowy monopolista co rok zasila ministerstwa ponad 1,5 mld zł.

Pierwsze miesiące 2010 r. nie wyglądają zbyt różowo. Po sześciu miesiącach 2010 r. wpływy z dopłat trafiające na Fundusz Rozwoju Kultury Fizycznej (FRKF, konsumuje 77 proc. wszystkich dopłat), Fundusz Promocji Kultury (20 proc.) i Fundusz Rozwiązywania Problemów Hazardowych (3 proc.) są mniejsze o ponad 55 mln zł niż w I półroczu 2009 r. Ubytek w POG (TS płaci 20 proc. od przychodów z gier licz-bowych i 15 proc. od lote- rii), który inkasuje resort finansów, to kolejne około 40 mln zł.

— Totalizator sygnalizował nam, że wpływy z dopłat w tym roku będą zapewne mniejsze. W tej sytuacji w grę wchodzą przesunięcia niektórych inwestycji sportowych w czasie lub finansowanie ich z innych źródeł. Trwają analizy, które odpowiedzą na pytanie, jakie działania w konkretnych przypadkach trzeba będzie podjąć — mówi Jakub Kwiatkowski, rzecznik Ministerstwa Sportu, zarządzającego FRKF.