Pozyskanie inwestora finansowego lub strategicznego oraz zbycie części lub całości aktywów lub „przeprowadzenie innej transakcji, która może skutkować zmianą struktury akcjonariatu” - takie możliwości analizuje Tower Investments (TI), giełdowy land deweloper, który właśnie ogłosił przegląd opcji strategicznych.
To pierwszy taki przegląd z udziałem doradcy finansowego oraz prawnego w historii spółki zajmującej się pośrednictwem w przygotowaniu gruntów pod inwestycje deweloperskie. Wcześniej próby zmiany strategii podejmowała samodzielnie. Po wybuchu pandemii, gdy niemal zamarł obrót ziemią, zdywersyfikowała biznes - stworzyła spółkę Manufaktura Gessler i uruchomiła produkcję słodyczy oraz rozpoczęła sprzedaż żywności za pośrednictwem Deli2.pl.
– Z obu tych działalności zrezygnowaliśmy i wróciliśmy do podstawowej. Rozwiały się obawy związane z załamaniem na rynku inwestycyjnym – mówi Bartosz Kazimierczuk.
Dlaczego firma zdecydowała się na przegląd opcji strategicznych?
– Popyt na mieszkania i grunty jest duży, a podaż mała. Deweloperzy są bardzo zainteresowani nowymi projektami, a my mamy takie w przygotowaniu. Dodatkowo spadająca inflacja spowoduje prawdopodobnie powrót aktywności inwestorów, nie tylko w mieszkaniówce – mówi Bartosz Kazimierczuk.
TI specjalizował się głównie w inwestycjach w segmencie handlowym, które potrafi doprowadzić do stanu pod klucz, ale pozyskuje też grunty dla innych nieruchomości.
– Nie jesteśmy ani firmą budowlaną, ani deweloperem mieszkaniowym, który z dnia na dzień mógłby zacząć budować mieszkania i oferować je klientom indywidualnym. Gdybyśmy natomiast nabyli kompetencje z zewnątrz, np. w wyniku połączenia, byłoby to możliwe. Na tym etapie jednak nie preferujemy żadnej opcji – mówi Bartosz Kazimierczuk.
Twierdzi, że spółka wstrzymywała się z wyprzedażą aktywów po niższych cenach, akceptując wzrost kosztu długu.
– Dzisiaj wycena spółki jest nieporównywalnie niższa niż jej wartość księgowa, więc przegląd opcji strategicznych wydaje się logicznym rozwiązaniem w kontekście zmian na rynku – mówi Bartosz Kazimierczuk.
Wartość księgowa TI, według prezesa, przekracza 50 mln zł, natomiast kapitalizacja giełdowa z 10 stycznia 2024 r. to 14 mln zł. Bartosz Kazimierczuk tłumaczy, że pierwsze załamanie kursu, w 2018 r., było związane z raptownym wyjściem z akcjonariatu dwóch dużych podmiotów – Altusa i Trigona – które wychodziły wtedy z inwestycji w związku z aferą GetBacku.
– Nastąpił drastyczny spadek wartości akcji, z którego się potem nie podźwignęliśmy. Jesteśmy małą spółką, o małej płynności – mówi prezes.
Potem wybuchła pandemia i 2020 r. TI zakończył stratą. Po dobrym 2021 r. rozpętała się natomiast wojna w Ukrainie, a później przyszło spowolnienie wywołane inflacją.
– Stabilność firmy została zachwiana. Procesy inwestycyjne w naszym biznesie trwają długo, więc odbudowanie pozycji też wymaga czasu – mówi Bartosz Kazimierczuk.
Ożywienie na rynku pierwotnym zwiększyłoby szanse TI na odwrotne przejęcie dużego podmiotu. Pytanie, czy tego typu sposób wejścia na giełdę byłby atrakcyjny dla dużych spółek, czy nie lepiej byłoby przejść przez klasyczną procedurę - zatwierdzenie prospektu i debiut.
Potencjalnie sprzyjającym czynnikiem jest też zapoczątkowany cykl obniżek stóp procentowych. Pytanie, czy pauza nie będzie dłuższa niż kilka miesięcy i czy ożywienie na rynku wtórnym oraz szansa poprawy na rynku pierwotnym sprzyjają przeglądowi opcji. Mamy jeden debiut po dwóch latach przerwy.
Kurs TI osuwał się z poziomu 30 zł do 10 zł. Czy przegląd opcji może coś zmienić w biznesie operacyjnym? Czy spółka ma pomysł na trwałe zwiększenie wartości dla akcjonariuszy? Nie jest łatwo zrobić strategiczny zwrot.