Japończycy pokazali drugą generację modelu mirai i trzeba przyznać, że na pewno wygląda on dużo lepiej niż poprzednik. Koncern chce skusić więcej klientów.

Mirai jest samochodem elektrycznym na wodorowe ogniwa paliwowe. Pierwsza generacja zadebiutowała w 2014 r. i od początku była traktowana raczej jako pokaz możliwości technologicznych japońskiego koncernu, a nie hit sprzedażowy. Klientów odstraszała nie tylko cena, ale przede wszystkim brak infrastruktury, czyli wystarczającej liczby stacji tankowania wodoru. Teraz Toyota zapowiada m.in. niższą o 20 proc. cenę, która ma przełożyć się na 10-krotny wzrost sprzedaży. O jakie liczby chodzi?
Z kronikarskiego obowiązku warto odnotować fakt, iż dotychczasowa sprzedaż toyoty mirai na świecie wyniosła łącznie około 10 tys. egzemplarzy - podaje Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar.
Inżynierowie zbudowali samochód na platformie GA-L z serii TNGA, dzięki czemu możliwe było zamontowanie dodatkowego zbiornika paliwa. Zasięg na jednym tankowaniu zwiększył się przez to o 30 proc., do około 650 km, oczywiście według zapowiedzi producenta.
Toyota w kilku miejscach opublikowanego komunikatu pisze o atrakcyjnej i wysublimowanej stylistyce, jakby chciała przekonać czytelników, że tym razem projektanci bardziej się postarali. I trudno się z tym nie zgodzić, bo choć wygląd "jedynki" miał pewnie swoich fanów, to jednak auto nie wygrywało konkursów piękności. Wydaje się, że druga generacja nadrabia zaległości, choć oczywiście o gustach i guścikach się nie dyskutuje.
Auto ma nowy zestaw ogniw paliwowych i konwerter, a cały zestaw podzespołów umieszczono w jednej obudowie. Do tego dochodzi wysokonapięciowy akumulator litowo-jonowy, podczas gdy wcześniej Toyota wykorzystywała baterię niklowo-wodorkową. Nowości można także szukać z przodu auta - producent zamontował we wlotach powietrzach katalityczny filtr.
Filtr z włókniny wychwytuje mikroskopijne cząsteczki zanieczyszczeń, w tym dwutlenek siarki (SO2), tlenki azotu (NOx) i cząstki stałe PM 2.5. Usuwa więc od 90 do 100 proc. zanieczyszczeń o średnicy od 0 do 2,5 mikronu z powietrza przelatującego przez system ogniw paliwowych - czytamy w komunikacie.
Toyota inwestuje w technologię napędów wodorowych, widząc w tym rozwiązaniu kolejny etap elektrycznej rewolucji. Na początku października informowaliśmy, że jej amerykańska spółka zależna razem z Hino Trucks ogłosiły porozumienie w sprawie wspólnego opracowania ciężarówki na ogniwa paliwowe z przeznaczeniem na rynek północnej Ameryki.
Ciężarówka ma być zaprezentowana w pierwszej połowie przyszłego roku. Toyota, która jest większościowym udziałowcem Hino Trucks, dostarczy technologię napędu.