Toyota wysyła do boju górala

Łukasz OstruszkaŁukasz Ostruszka
opublikowano: 2020-05-22 15:48

Jeśli ktoś narzekał na ofertę Toyoty w segmencie SUV-ów, już wkrótce straci kolejny argument. Nadjeżdża… duży gracz.

Pandemia mocno przewalcowała branżę motoryzacyjną, doprowadzając nie tylko do zamknięcia fabryk, ale także zniechęcając do zakupu samochodów. Japoński koncern postanowił wykorzystać ten czas do przegrupowanie i przejrzenie oferty. W końcu do giganta dotarło to, co widzieli wszyscy od dawna - potrzeba więcej SUV-ów. I się zaczęło.

Najpierw pokazał zdjęcia długo wyczekiwanego yarisa cross, małego SUV-a  zbudowanego na tej samej platformie, na której jest zbudowany miejski model. Auto zapełni lukę w ofercie i powalczy na rynku z takimi tuzami, jak nissan juke czy renault captur. To jednak nie koniec, gdyż kilka tygodni później Toyota ogłosiła, że wystawi do rywalizacji w Europie, a co za tym idzie — także w Polsce, flagowego, dużego SUV-a o nazwie highlander, czyli po prostu „górala”. Siedmiomiejscowe auto do tej pory było produkowane głównie na potrzeby USA, choć trafiało także do Australii, Nowej Zelandii, Kanady i Chin. Toyota produkuje go w zakładach w Indianie i stamtąd będzie sprowadzała europejską wersję modelu.

Tym samym będzie mogła powiedzieć, że ma już wszystko, jeśli chodzi o SUV-y, a klienci na Starym Kontynencie nie mogą wybrzydzać. Do tej pory Toyota miała w katalogu tylko dwa takie auta - popularnego RAV4 i kompaktowego CH-R, nie licząc terenowego land cruisera. Teraz dołączą do nich yaris cross, który wygląda trochę jak efekt prac zapatrzonych w stylistów lexusa i highlandera. To istotna broń, bo główni rywale Toyoty na polskim rynku trochę uciekli. Skoda ma trzy: kamiqa, karoqa i kodiaqa, a szykuje się do elektrycznego SUV-a, natomiast Volkswagen ma modele t-cross, t-roc, tiguan, tiguan allspace i touareg, czyli dla każdego coś miłego.

Highlander spróbuje rzucić rękawicę większym, głównie kodiaqowi, seatowi tarraco lub peugeotowi 5008. Auto ma 4950 mm długości i bagażnik o pojemności 658 litrów. Po złożeniu tylnych rzędów siedzeń oferuje nawet 1909 litrów płaskiej przestrzeni. Pociągnie ponadto przyczepę ważącą dwie tony. Zostało zbudowane na platformie GA-K, którą dzieli z nieco mniejszą RAV4, a także z limuzyną camry. Będzie oferowane wyłącznie z napędem hybrydowym, na który składa się napędzający przednią oś silnik benzynowy o pojemności 2,5 litra i dwa silniki-generatory oraz silnik elektryczny przy tylnej osi. Daje to inteligentny napęd na wszystkie koła i moc na poziomie 244 KM. Producent zapewnia, że średnie zużycie paliwa wynosi 6,6 litra w cyklu WLTP.

Hybrydowy „góral” wejdzie do sprzedaży na europejskich rynkach na początku przyszłego roku, czyli mniej więcej w tym samym momencie, kiedy dużo mniejszy yaris cross. Nie znamy jeszcze polskich cen highlandera, choć logicznie biorąc na pewno będzie droższy od RAV4 i tańszy od land cruisera, plasując się w ofercie między tymi modelami. W USA za hybrydową wersję trzeba zapłacić co najmniej 38,2 tys. USD, przy czym ceny z takimi napędem zaczynają się od 28,3 tys. USD. W polskich salonach hybrydowa RAV4 to wydatek rzędu 146,9 tys. zł.

Podobnie jak inni producenci Toyota szykuje się na walkę o każdego klienta, ponieważ sytuacja w branży nie napawa optymizmem. Pandemia poważnie zakłóciła produkcję i sprzedaż, ale w wyniki koncernów może mocno uderzyć także kryzys spowodowany zamknięciem wielu gospodarek. Japończycy spodziewają się zresztą, że w roku rozrachunkowym kończącym się w marcu przyszłego roku zanotują najniższy wynik operacyjny i najniższą sprzedaż aut od dziewięciu lat. Ostrożniejsi w zakupach będą nie tylko klienci indywidualni, ale przede wszystkim flotowi.

Spowolnienie i spadki to nie tylko światowy trend w branży motoryzacyjnej, ale także obecna sytuacja na polskim rynku. Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar poinformował, że w kwietniu zarejestrowano w Polsce niespełna 17,9 tys. samochodów osobowych i dostawczych, czyli o 65,8 proc. mniej niż rok wcześniej i o 47,4 proc. mniej niż w marcu. Tracą wszystkie marki z pierwszej dziesiątki rankingu, także Toyota, która jest liderem w naszym kraju. W pierwszych czterech miesiącach japoński koncern roku znalazł kupców na 18,8 tys. samochodów i nieznacznie wyprzedza Skodę, która sprzedała ich 17 tys., oraz Volkswagena z wynikiem 10,5 tys.