Trudne mariaże

Stanisław Majcherczyk
opublikowano: 2006-05-26 00:00

Wydać szparagi za wino to rzeczywiście trudne zadanie. Mają zbyt trudny charakter.

Mówi się, że wszystkiemu winna duża w nich zawartość metioniny. Ale na talerzu szparagi wyglądają znakomicie, kokietując swoimi wzrokowymi walorami. Dopiero na podniebieniu, w zderzeniu z winem, obnażają prawdziwe, nieprzyjemnie metaliczne posmaki.

Ich przykre, choć ukryte cechy od dawna starano się jakoś ujarzmić. Na pewno trochę goryczy da się wygotować, pomagają też bardzo niektóre sosy. Najbardziej popularny jest holenderski — puszysty i aksamitny w smaku. W Niemczech — o dziwo — szparagi podawane są również „po polsku” — z posiekanym jajkiem, pływającym w rozpuszczonym maśle.

Mimo tych wszystkich zabiegów w zderzeniu z ogromną większością win zawsze gdzieś wyjdzie podły charakter szparagów.

Czerwone? Nie!

Praktycznie żadnych szans na zbliżenie nie mają z nimi wina czerwone. Szczególnie nieprzyjemna jest dla nich biała odmiana szparagów. Ale i bardziej liberalne — zielone — dla czerwonych win również wykazują zero tolerancji. Co jest przyczyną? Szparagi nienawidzą garbników, a „czerwoni” są nimi mniej lub bardziej napompowani. Im więcej zawierają taniny, tym większy będzie dysonans. Reformatorom, wywodzącym ostatnimi czasy awangardowo, że dziś każde wino można pić z każdą potrawą, radzę spróbować szparagów z czerwonym Cabernet Sauvignon. Dużo będzie nawróconych.

Białym też nielekko

Jawna nienawiść szparagów do win czerwonych — to jedno. Białym też nie jest lekko. Poza nielicznymi wyjątkami równo dostają „po buzi”. Z marszu odpadają przybysze z Kalifornii. I to wcale nie ze względu na antypatie geograficzne! Tamtejsi winiarze upodobali sobie nadużywać dębowej beczki, a takich praktyk szparagi bezwzględnie nie tolerują. Tak, beczki nienawidzą obsesyjnie, niezależnie, z jakich kontynentów wina pochodzą.

Na starających się — wina z Australii, Chile czy Europy — padł blady strach. Unikają nawet wieczorków zapoznawczych. Tym bardziej że na beczce niestety się nie kończy. Szparagi nie akceptują po prostu ogromnej większości białych szczepów winnych, nawet wszędzie na świecie bywającego w salonach Chardonnay.

Wyjątki

Niezależnie, czy w polskich czy w holenderskich sosach, szparagi przyjaźnie zezują na Francję — chociaż też niebywale selektywnie. Na zdecydowaną przychylność liczyć mogą niektórzy młodzieńcy z Alzacji. Niektórzy twierdzą, że wyłącznie dlatego, iż szparagi ponoć stamtąd również historycznie pochodzą. Najbardziej udane związki w ciemno można wróżyć z Muscatem i Pinot Blanc. Ale uwaga! Startując, oblubieńcy muszą mieć zdecydowanie wychłodzone emocje — nawet do 10 st. C.

Drugi przyjazny szparagom region to dolina Loary — białe Sancerre i Pouilly Fume. Tych ostatnich nie wolno w żadnym przypadku pomylić ze znakomitymi burgundzkimi Pouilly-Fuisse! Szparagi ich nienawidzą! Wtajemniczeni twierdzą, że głównie za obecność w nich szczepu Chardonnay.

Skąd zatem te ciepłe spojrzenia na wina z doliny Loary? Doskonale się tam udaje szczep Sauvignon Blanc. Dając wina o wyrazistej kwasowości, z sympatycznie zielono-krzemiennymi nutkami, przemawia jakoś szparagom do serca. No i zawiesiste sosy też patrzą na zalotników łaskawym okiem.

Z dalekich stron

Ostatnio francuskim wybrańcom zajrzał w oczy strach. Chodzi o wina z Nowej Zelandii. Sauvignon udaje się tam znakomicie. Bo i klimat dla tego szczepu tam łaskaw, i końcowa jakość win — znakomita. W przeciwieństwie do europejskich krewniaków nowozelandzki pan młody ma wyraźnie szparagowe aromaty. A to już zdecydowanie nieuczciwa konkurencja.