David Malpass może zostać prezesem Banku Światowego. Jego poglądy różnią się od obecnego dogmatu, co go jednak nie dyskwalifkuje.
Wczoraj o 14 polskiego czasu minął termin przyjmowania zgłoszeń na
nowego prezydenta Banku Światowego. David Malpass, nominowany przez
prezydenta Donalda Trumpa kandydat na schedę po Jim Yong Kimie, według
informacji Bloomberga nie doczekał się kontrkandydata. Pozornie nie ma w
tym niczego nadzwyczajnego. Zwyczajowo to USA, jako największy
udziałowiec Banku, nominują spośród swoich obywateli szefa tej
instytucji. Tym razem jednak David Malpass, pełniący obecnie funkcję
podsekretarza skarbu ds. relacji międzynarodowych, wzbudza kontrowersje
wśród interesariuszy swoim dorobkiem i poglądami.
Aktywuj dostęp do pb.pl – zyskasz nieograniczoną możliwość czytania najświeższych informacji z gospodarki i rynków. Aby korzystać z nich jeszcze wygodniej, pobierz aplikację mobilną.
Zamów wersję Premium, a do Twojej dyspozycji będzie pełna zawartość pakietu Basic, a dodatkowo: e-wydania, raporty branżowe, LexBiznes oraz atrakcyjne rabaty na konferencje.
David Malpass może zostać prezesem Banku Światowego. Jego poglądy różnią się od obecnego dogmatu, co go jednak nie dyskwalifkuje.
Wczoraj o 14 polskiego czasu minął termin przyjmowania zgłoszeń na
nowego prezydenta Banku Światowego. David Malpass, nominowany przez
prezydenta Donalda Trumpa kandydat na schedę po Jim Yong Kimie, według
informacji Bloomberga nie doczekał się kontrkandydata. Pozornie nie ma w
tym niczego nadzwyczajnego. Zwyczajowo to USA, jako największy
udziałowiec Banku, nominują spośród swoich obywateli szefa tej
instytucji. Tym razem jednak David Malpass, pełniący obecnie funkcję
podsekretarza skarbu ds. relacji międzynarodowych, wzbudza kontrowersje
wśród interesariuszy swoim dorobkiem i poglądami.
Prezydent Donald Trump chce, aby David Malpass radykalnie zmienił
sposób wydatkowania amerykańskiej pomocy zagranicznej.Fot. Bloomberg
Poprzedni prezydent, Jim Yong Kim, w lipcu 2017 r. rozpoczął swoją drugą
pięcioletnią kadencję, jednak niespodziewanie zrezygnował zaledwie 1,5
roku później, by przejść do sektora prywatnego. Umożliwiło to
prezydentowi Trumpowi wskazanie kandydata na szefa instytucji, której
zadaniem jest walka z ubóstwem i zwalczanie nadmiernych nierówności
dochodowych. Tymczasem David Malpass to wieloletni działacz Partii
Republikańskiej i były główny ekonomista banku inwestycyjnego Bear
Stearns. Żadna z tych organizacji nie słynie z realizacji celów Banku
Światowego, jednak konserwatyści za Oceanem uważają, że istnieje
potrzeba zwiększenia udziału „niewidzialnej ręki wolnego rynku” w
implementacji ekonomii rozwoju.
Steve Forbes, redaktor naczelny magazynu Forbes, który dwukrotnie
ubiegał się o nominację Republikanów na prezydenta USA, uważa że David
Malpass jest znakomitym ekonomistą, który przypomni Bankowi Światowemu o
dobroczynnym wpływie kapitalizmu. „Być może najbardziej godne uwagi były
jego częste ostrzeżenia przed „luzowaniem ilościowym”, preferowanym
podejściem Rezerwy Federalnej podczas administracji prezydenta Baracka
Obamy. Malpass ostrzegł, że poluzowanie ilościowe powstrzyma wzrost, co
spowodowało wypaczenie rynków kredytowych. Dodatkowo, Malpass wie, jak
ważne są niskie podatki, rozsądne pieniądze i poszanowanie praw
własności do napędzania biednych krajów do silnego, długotrwałego
dobrobytu” — twierdzi Forbes. Krytycy nie są jednak przekonani.
Pierwszym zarzutem podnoszonym najczęściej przez przeciwników tej
kandydatury jest fakt, iż David Malpass jest
krytykiem globalizacji i multilateralizmu, co z definicji nie współgra z
rolą szefa instytucji promującej globalne wsparcie dla najbiedniejszych.
Jak sam mówił podczas jednego z przesłuchań w Kongresie pod koniec 2017
r.: „Globalizm i multilateralizm poszły zdecydowanie za daleko, do tego
stopnia, że szkodzą USA i globalnemu wzrostowi”. Innym aspektem budzącym
obawy jest kwestia walki z globalnym ociepleniem. W ostatnich latach
Bank Światowy przeznaczył 20,5 mld USD na walkę z globalnym ociepleniem,
w zgodzie z przekonaniem, że zmiany klimatu najsilniej uderzają w
państwa rozwijające się. Choć sam David Malpass nie wyrażał publicznie
swoich poglądów na te kwestie, sam fakt jego pracy w administracji
Donalda Trumpa nie nastraja aktywistów optymistycznie. Przekonał się o
tym osobiście podczas niedawnej wizyty w Skandynawii, gdzie
przedstawiciele państw nordyckich dopytywali o jego poglądy m.in. na
temat globalnego ocieplenia. Do dzisiaj żadne z państw tego regionu
publicznie nie wyraziło poparcia dla jedynego kandydata, co sugeruje
sceptycyzm jednych z najbardziej zaniepokojonych globalnymi zmianami
klimatycznymi państw. Wreszcie, krytycy podkreślają, że David Malpass
wielokrotnie krytykował nie tylko bieżące działania Banku Światowego, lecz
także samo jego istnienie. Przemawiając w maju 2011 r. na spotkaniu
lokalnego oddziału Partii Republikańskiej przekonywał, że od ćwierć
wieku stara się zwalczać szkodliwe organizacje międzynarodowe, takie jak
właśnie Bank Światowy.
fb545d1e-8c30-11e9-bc42-526af7764f64
Ekonomia na dzień dobry
Newsletter autorski Marcela Lesika
ZAPISZ MNIE
Ekonomia na dzień dobry
autor: Marcel Lesik
Wysyłany raz w tygodniu
Autorski newsletter poświęcony światowej ekonomii: analizy, prognozy, badanie trendów i sprawdzanie faktów.
consents-consent_340
ZAPISZ MNIE
consents-consent_294
Administratorem Pani/a danych osobowych będzie Bonnier Business (Polska) Sp. z o. o. (dalej: my). Adres: ul. Kijowska 1, 03-738 Warszawa.
Kliknij w link w wiadomości, aby potwierdzić subskrypcję newslettera.
Jeżeli nie otrzymasz wiadomości w ciągu kilku minut, prosimy o sprawdzenie folderu SPAM.
„W administracji prezydenta Ronalda Reagana byłem starszym skarbnikiem
odpowiedzialnym za Bank Światowy i wszystkie te agencje i one zniszczyły
— my, Stany Zjednoczone, poprzez nasze programy pomocy zagranicznej —
zniszczyliśmy niezliczone kraje. W związku z tym, one wszystkie powinny
zostać wyrzucone do kosza i musimy zacząć budować wszystko od nowa” —
mówił wówczas przyszły kandydat na szefa Banku Światowego.
Sama w sobie krytyka nie musi dyskwalifikować Davida Malpassa jako
przyszłego prezesa Banku Światowego. Oddzielając jednak merytoryczne
zarzuty od politycznych uwag, Bank Światowy może czekać radykalny zwrot
w stronę wolnorynkowych rozwiązań i angażowania sektora prywatnego w
miejsce wielkich programów inicjowanych głównie przez sektor publiczny.
A to może mieć kolosalne znaczenie dla najbiedniejszych państw świata
korzystających na co dzień ze wsparcia Banku Światowego.