Tunezja Serinusowi coraz droższa

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2014-07-10 00:00

Poszukiwawczo-wydobywcza firma Jana Kulczyka żyje zgryzotami na Ukrainie i wielkimi nadziejami w Tunezji

Zamiana miejsc. Ukraina, do niedawna perła w koronie Serinus Energy (dawna nazwa to Kulczyk Oil Ventures), to dziś głównie niewiadoma. Tymczasem Tunezja, która kiedyś niepokoiła inwestorów zaangażowanych w Serinusa, wyrosła na najstabilniejsze aktywo poszukiwawczo-wydobywczej firmy kontrolowanej przez Jana Kulczyka.

WIERCENIE:
 Wiertnia na koncesji Sabria na południu Tunezji już stoi. Serinus w tym roku wykona dwa odwierty poszukiwawcze, z czego pierwszy — lada dzień. Wiercenia miały ruszyć w czerwcu, ale przeszkodziła powódź, która zerwała most.
 [FOT. ARC]
WIERCENIE: Wiertnia na koncesji Sabria na południu Tunezji już stoi. Serinus w tym roku wykona dwa odwierty poszukiwawcze, z czego pierwszy — lada dzień. Wiercenia miały ruszyć w czerwcu, ale przeszkodziła powódź, która zerwała most. [FOT. ARC]
None
None

Ryzyko widać w hrywnie

— Na Ukrainie jest bardzo nieciekawie, choć zdecydowanie zakładamy kontynuowanie działalności w tym kraju — mówi Jakub Korczak, wiceprezes Serinusa.

Na Ukrainie Serinus ma koncesje wydobywcze, które dają mu 3,5 tys. baryłek ekwiwalentu ropy naftowej dziennie. Dzięki temu ukraiński biznes finansuje się sam, tzn. wydobycie daje pieniądze na poszukiwania. Konflikt z Rosją mocno zachwiał tym modelem biznesu. Koncesje zlokalizowane są we wschodniej części Ukrainy, więc zaognienie walk w tym rejoniezaowocowało wstrzymaniem poszukiwań i przeniesieniem części załogi do bezpieczniejszego miasta.

— Zaczynamy właśnie prace nad budżetem grupy w przyszłym roku. Jego ostateczny kształt zależy od tego, co się dalej wydarzy na Ukrainie — przyznaje Jakub Korczak.

Na razie produkcja idzie bez zakłóceń, a Serinus zapewnia, że nie odnotował spadku popytu na wydobywany gaz (grubo ponad 70 proc. produkcji sprzedaje hurtownikom). W drugim kwartale uzyskiwał nawet lepsze ceny niż w pierwszym, co jest efektem zlikwidowania przez Rosję rabatu na gaz dostarczany Ukrainie.

Na horyzoncie majaczy jednak m.in. ryzyko zobowiązania ukraińskich producentów gazu do przeznaczania części produkcji na magazyn, a także — gdyby teren z koncesjami Serinusa został zaanektowany przez Rosję — ryzyko sankcji gospodarczych. Nie należy się jednak spodziewać, że Serinus, notowany na giełdach w Polsce i Kanadzie, dokona w najbliższym czasie odpisów związanych z utratą wartości ukraińskich aktywów.

— Wydobycie idzie bez zakłóceń, a rosnące ryzyko polityczne jest już uwzględnione w notowaniach ukraińskiej hrywny, w której uzyskujemy przychody — mówi Jakub Korczak.

Rurociąg odmieni Tunezję

Kiedy Ukraina trafiła do zamrażarki, poszukiwania w Tunezji weszły w decydującą fazę.

— W połowie lipca zaczniemy nasz pierwszy odwiert. Jesteśmy w tej chwili najbardziej aktywną firmą poszukiwawczą w tym kraju — podkreśla Trent Rehill, szef tunezyjskiej spółki Serinusa. W Tunezji Serinus ma pięć koncesji i produkuje 1,3 tys. baryłek ekwiwalentu ropy naftowej dziennie (średnia z pierwszego kwartału). Dzięki 60 mln USD kredytu od EBOR aktywa w tym kraju finansują się same.

— Tak jak na Ukrainie. Liczymy, że w Tunezji powtórzymy tamtejszy sukces produkcyjny — dodaje Trent Rehill. Nadzieja tym większa, że aktywa poszukiwawcze w Tunezji są dziś relatywnie płynne, zwłaszcza na tle stagnacji w sąsiednich Libii i Algierii.

— Pojawiają się firmy zainteresowane zakupem udziałów w naszych tunezyjskich projektach. Rozmawiamy, bo w większości z projektów mamy 100 proc. W sektorze ropy i gazu to rzadkie — zauważa Trent Rehill.

Optymizm Serinusa co do tunezyjskich perspektyw może dziwić. Kraj wciąż nie ustabilizował się po rewolucji sprzed trzech lat, przemyt ropy z Libii kwitnie, a państwo — według powszechnie powtarzanych opinii — „nie działa”. Trent Rehill przyznaje, że Tunezja dziś się nie rozwija, a cała gospodarka zogniskowana jest w stolicy — Tunisie.

— Zmieni się to jednak rewolucyjnie, kiedy zrealizowany zostanie rurociąg Navarro, łączący Algierię i Tunezję z Sycylią i Europą. Będzie bodźcem do rozwoju kraju, zwłaszcza na południu — uważa szef tunezyjskich operacji Serinusa.

Brunea ma czas do sierpnia

Pozostałe aktywa Serinusa mają wyłącznie charakter poszukiwawczy. W Rumunii firma zaplanowała dwa odwierty i przystąpi do nich w czwartym kwartale. Natomiast z Brunei firma może w ogóle się wycofać.

— Ważność naszej koncesji upływa w sierpniu. Do tego czasu musimy podjąć decyzję: zostajemy czy wychodzimy — mówi Jakub Korczak. W księgach Serinusa aktywa w Brunei, po wcześniejszych odpisach, już dziś są równe zeru. Firma przeprowadziła tam kilka odwiertów, które nie dały oczekiwanych efektów.