W piątkowy poranek lira spadła o 0,2 proc., osiągając poziom 41,95 za dolara, po czym nieznacznie odrobiła straty. Od początku roku turecka waluta straciła już 16 proc. i zmierza ku piętnastemu z rzędu tygodniowi spadków.
Eksperci podkreślają, że inwestorzy skupiają się na dwóch kluczowych kwestiach: czy bank centralny ma wystarczające rezerwy, by kontrolować deprecjację, oraz jakie jest jej tempo.
Strategia „realnej aprecjacji” i przewidywalna deprecjacja
Analitycy uważają, że bank centralny Turcji dąży do utrzymania równowagi między inflacją a spadkiem wartości liry. Taka strategia ma zapewnić względną przewidywalność i chronić realne stopy zwrotu – choć w warunkach wysokiej inflacji oznacza to dalsze osłabienie waluty.
Rząd w Ankarze realizuje politykę tzw. realnej aprecjacji, która polega na ograniczaniu spadku wartości liry do poziomu niższego niż tempo wzrostu cen konsumpcyjnych. Mimo wyższej niż zakładano inflacji we wrześniu, kurs waluty osłabiał się stopniowo, bez gwałtownych wahań.
Co istotne, bank centralny w ostatnich tygodniach zrezygnował z bezpośrednich odniesień do tej strategii, twierdząc jednak, że jej efekty pozostają zgodne z oczekiwaniami władz monetarnych.
Bank centralny pod presją inflacji
Według raportu ekonomistów Morgan Stanley, bank centralny może ograniczyć tempo deprecjacji, aby wspomóc proces dezinflacji i utrzymać realne stopy procentowe na wyższym poziomie. Roczna inflacja w Turcji wzrosła we wrześniu po raz pierwszy od ponad roku.