Turów zabiega o emisję w lipcu
Euroobligacje elektrowni mogą poczekać do września
O TON NIŻEJ: Do niedawna Jerzy Łaskawiec, prezes Elektrowni Turów, przekonywał, że emisja euroobligacji opłaca się spółce pod warunkiem, że papiery otrzymają co najmniej najniższy rating inwestycyjny. Ostatnio jednak szef Turowa twierdzi, że firmie wystarczy rating tuż poniżej inwestycyjnego. fot. Małgorzata Pstrągowska
Przedłużają się przygotowania do emisji euroobligacji Elektrowni Turów. Jeśli dwie wynajęte przez spółkę agencje — Standard & PoorŐs i Fitch IBCA — nie skończą badań ratingowych do 20 lipca, elektrownia będzie musiała poczekać na 250 mln USD aż do września 2000 r.
Jerzy Łaskawiec, prezes Elektrowni Turów, wciąż ma nadzieję, że emisję euroobligacji jego spółki uda się przeprowadzić przed sierpniowym szczytem urlopowym. Jednak na przygotowanie emisji papierów dłużnych za 250 mln USD (1,1 mld zł) pozostało już bardzo niewiele czasu. 28 czerwca agencja Standard & PoorŐs przygotowująca rating na zlecenie Turowa odbędzie rozmowy z przedstawicielami resortów gospodarki, skarbu państwa i finansów, a także Urzędu Regulacji Energetyki i Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Następnego dnia reprezentanci agencji odwiedzą elektrownię.
W ostatniej chwili
— Badanie powinno zakończyć się w połowie lipca — uważa prezes Łaskawiec.
Niezależnie od ratingu przygotowywanego przez Standard & PoorŐs, due diligence prowadzi w Turowie druga agencja — Fitch IBCA.
— FI wykonuje analizy z dziesięciodniowym opóźnieniem. Mam jednak nadzieję, że zdoła je zakończyć przed 20 lipca — wyjaśnia szef elektrowni.
Jeśli tak się stanie, to — zdaniem Jerzego Łaskawca — między 20 a 30 lipca może się odbyć road show. Za organizację emisji odpowiadają dwa banki — Salomon Smith Barney i Warburg Dillon Read.
Prezes elektrowni zapewnia, że jeżeli sprzedaż euroobligacji nie dojdzie do skutku w tym terminie, przesunie się na pierwszą połowę września.
Kredyt na kredycie
Wpływy z emisji umożliwią elektrowni konwersję niekorzystnego zadłużenia i zamknięcie finansowania III etapu modernizacji. Koszt przedsięwzięcia wyniesie około 670 mln USD. Spółka sfinansuje inwestycje głównie z kredytów bankowych. Największej pożyczki o równowartości 250 mln USD (1,1 mld zł) udzieliło jej konsorcjum trzech polskich banków — Handlowego, BRE i Pekao SA. 120 mln USD (530 mln zł) pożyczył elektrowni Warburg Dillon Read. Kolejnego kredytu o wartości 80 mln USD (350 mln zł) udzielił spółce Nordic Investment Bank. Dodatkowo Bank Ochrony Środowiska i Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska pożyczą spółce z Turowa po 100 mln zł. Turów miał też dostać 100 mln USD (440 mln zł) europożyczki od konsorcjum Citibanku, WestDeutsche- landesbanku i Credit Lyonnais. Elektrownia zrezygnowała jednak z tego kredytu na rzecz pożyczki od Pekao SA i PKO BP. Podpisanie umowy, którego spodziewano się w pierwszej połowie czerwca, nastąpi 27 lipca.
Do zamknięcia finansowania inwestycji firma wykorzysta też część wpływów z emisji euroobligacji. Resztę pieniędzy elektrownia przeznaczy na zrolowanie najmniej korzystnych kredytów zaciągniętych na pierwszy i drugi etap modernizacji. Ich koszt wyniósł odpowiednio: 360 i 196,5 mln USD (według aktualnego kursu 1,58 i 0,86 mld zł).
Jak wyjaśnia Jerzy Łaskawiec, dzięki konwersji zadłużenia możliwa stała się renegocjacja kontraktu na odbiór energii, zawartego przez Turów z Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi. Długoterminowa umowa z PSE (obowiązująca do 2016 r.), która stanowi zabezpieczenie spłaty długów przez elektrownię, jest jednym z najdroższych kontraktów długoterminowych. Według prezesa Łaskawca, konwersja zadłużenia pozwoli obniżyć kontraktową cenę energii o 15-17 proc.