Zdaniem szefa Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska, prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i Jana Kulczyka "łączy chęć unikania wyjaśnienia sprawy PKN Orlen". przed komisją śledczą.
"Bardzo dziwi mnie, że przesłuchanie prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego nie jest możliwe. Prezydent mówi opinii publicznej, że jest gotów, ale tego dnia wyjeżdża, tego dnia źle się czuje. Zaskakujące jest to, że Jan Kulczyk przesyła informację, że aktualnie jest na wczasach i nie będzie zeznawał" - powiedział Tusk w czwartkowej rozmowie w Radiu Zet.
Zapytany czy łączy ze sobą fakt odwołania obu przesłuchań, odparł: "To się samo łączy".
Pełnomocnik Jana Kulczyka, Jan Widacki poinformował w środę, że biznesmen nie stawi się na zaplanowaną na piątek konfrontację przed komisją śledczą ds. PKN Orlen. Komisja miała równocześnie przesłuchiwać Kulczyka, szefa ABW Andrzeja Barcikowskiego i byłego szefa AW Zbigniewa Siemiątkowskiego, aby wyjaśnić rozbieżności w ich zeznaniach składanych przed komisją. Według Widackiego, Kulczyk do końca lutego br. będzie przebywał poza granicami kraju. Nie odbędzie się także wyznaczone na 26 lutego przesłuchanie prezydenta Kwaśniewskiego. W tym dniu, na zaproszenie prezydenta Niemiec Horsta Koehlera, prezydent będzie przebywał z wizytą w Berlinie.
Lider PO odniósł się także do słów innego polityka tej partii, Bronisława Komorowskiego, który we wtorek stwierdził, że jego zdaniem "absolutna większość" działaczy Platformy udzieli poparcia Traktatowi Konstytucyjnemu Unii Europejskiej.
"Nie wykluczone, że większość ludzi PO uzna, że sensowniej jest głosować za Traktatem Europejskim" - zaznaczył Tusk. Podkreślił jednak, że "wejście traktatu osłabia, a nie wzmacnia rolę Polski w UE". "Będę tłumaczył opinii publicznej i ludziom PO, że skutki wejścia w życie traktatu są dla Polski złe per saldo" - dodał.
Polityk PO przypomniał, że jego partia opowiada się za jak najpóźniejszym terminem referendum w sprawie konstytucji europejskiej.
"Rola Polski zależy do siły głosu w Unii, a nie od tego, że będziemy na piątym, a nie na dwunastym miejscu w kolejności głosowania" - argumentował Tusk.