Jeden sąd zwleka z wyjaśnieniem statusu zarządcy przymusowego. Drugi przedłużył areszt właścicieli spółki do stycznia 2021 r.
Łukasz Włodarczyk i Robert Jaś, założyciele warszawskiej firmy Metropolitan Investment (MI), która ma około ćwierć miliarda złotych długów wobec inwestorów z tytułu obligacji i udziałów w działających na rynku nieruchomości spółkach celowych, nie mają powodów do zadowolenia. Poznański sąd zgodził się z wnioskiem prokuratury i zdecydował, że obaj spędzą za kratkami kolejne trzy miesiące — do stycznia 2021 r. Orzeczenie nie jest prawomocne i zostało już zażalone przez obrońców biznesmenów.

— Na tym etapie stosowanie aresztu nie jest zasadne. Dla prawidłowego zabezpieczenia toku śledztwa wystarczające byłyby tzw. wolnościowe środki zapobiegawcze, czyli poręczenie majątkowe i zakaz opuszczania kraju — argumentuje Paweł Sawicki, obrońca Łukasza Włodarczyka.
Paulina Kolowca z kancelarii prawno-podatkowej Capital Legis, reprezentującej część z poszkodowanych przez Metropolitan, uważa decyzję sądu za słuszną. To właśnie na jej wniosek w połowie sierpnia 2020 r. prokuratura ustanowiła zarządcę przymusowego w MI. Ze względów formalnych pod koniec wakacji sąd odmówił jednak zatwierdzenia tej decyzji, od czego odwołali się pełnomocnicy inwestorów spółki i prokuratura. Minęły prawie dwa miesiące i sąd drugiej instancji wciąż nie wyznaczył nawet terminu rozpatrzenia zażaleń. To oznacza, że władzę nad majątkiem firmy wciąż sprawuje zarządca, którym jest doradca restrukturyzacyjny Jan Hambura. Działając niejako „w zawieszeniu”, ma spory problem z podejmowaniem decyzji w imieniu reprezentowanych firm.
Zarządcę w MI, ale także kilkunastu spółkach z nią związanych, ustanowiła Prokuratura Regionalna w Poznaniu w ramach śledztwa, w którym zarzuty oszukania prawie 1,5 tys. osób na ponad 250 mln zł usłyszeli Łukasz Włodarczyk, prezes, i Robert Jaś, od 2016 r. do końca 2018 r. wiceprezes, a potem szef rady nadzorczej MI.
W połowie lipca 2020 r. biznesmenów zatrzymało Centralne Biuro Antykorupcyjne, informując, że MI działał jak piramida finansowa, a „znaczna część środków finansowych została przeznaczona na inne cele niż te, które zostały wskazane w warunkach emisji obligacji”. Łukasz Włodarczyk i Robert Jaś zapewniają, że MI żadną piramidą finansową nie był, o czym świadczy to, że spółki celowe realizowały faktyczne projekty nieruchomościowe, dodając, że ich celem nigdy nie było „wyrządzenie szkody czy oszukanie kogokolwiek”.
Podpis: Dawid Tokarz