Tylko dotacje do eksportu mogą rozładować nadwyżki mięsa

Górecki Radosław, Kowalczuk Wojciech
opublikowano: 1999-02-15 00:00

TYLKO DOTACJE DO EKSPORTU MOGĄ ROZŁADOWAĆ NADWYŻKI MIĘSA

Interwencyjny skup nie rozwiąże problemów rolnictwa, potrzebna jest jego gruntowna restrukturyzacja

Producenci do niedawna skupowali żywiec po znacznie niższych cenach niż przed kilkoma miesiącami. Jednak ceny gotowych wyrobów utrzymywały się na nie zmienionym poziomie. Jak twierdzą przedstawiciele tej branży, spowodowane jest to niską rentownością przedsiębiorstw. Obecny kryzys na rynku wieprzowiny może odbić się niekorzystnie na kondycji mniejszych zakładów przetwórstwa mięsnego i przyspieszyć konsolidację branży.

Przyczyn ostatnich protestów rolniczych upatruje się w różnych źródłach. Kryzys rosyjski i nadprodukcja zboża przy niedostatecznym skupie interwencyjnym to tylko niektóre z najczęściej przytaczanych przyczyn. Rzadko mówi się jednak o tym, co najważniejsze. Restrukturyzacja produkcji rolnej od 10 lat pozostaje jedynie tematem przedwyborczych deklaracji i obrad przy stołach rokowań, gdy zastępy zniecierpliwionych rolników co jakiś czas okupują gmachy urzędów państwowych.

Nie do uniknięcia

Już w październiku 1998 r. specjaliści z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej przewidywali, że w końcu 1998 i na początku 1999 r. ceny żywca wieprzowego spadną do poziomu, na którym interwencyjny skup przez Agencję Rynku Rolnego okaże się nieodzowny. Niestety, rząd podjął stosowne decyzje dopiero gdy rolnicy rozpoczęli blokowanie dróg.

— Mam wrażenie, że uniknięcie ostatnich protestów rolniczych było niezwykle trudne. W świadomości rolników państwo powinno być cały czas opiekunem, który zastępuje rynek. Powinno być głównym odbiorcą produktów. Poza tym Unia Europejska daje też przykłady protekcyjnej polityki w rolnictwie. Dodatkowo brak mówienia prawdy ze strony rządu o potrzebie długofalowej reformy i zastępowanie koncepcji niespójnymi działaniami doraźnymi doprowadziły w efekcie do protestów — uważa Antoni Leopold, specjalista ds. ekonomiki rolnictwa.

Twierdzi on, że protesty rolników nie były akcją spontaniczną.

— Uważam, że akcja ta była kierowana. Nie sądzę, aby ogół wsi polskiej popierał rolnicze blokady. Tymczasem to, co się dzieje, jest działaniem przeciw społeczeństwu i przeciw podatnikom. Musimy jasno sobie powiedzieć, że przecież rolnicy płacą najniższe podatki, a reszta społeczeństwa do nich dokłada — dodaje Antoni Leopold.

ROZDAWANIE POSAD: Rząd musi najpierw przeprowadzić diagnozę i na tej podstawie wypracować koncepcję. Niestety, problemu nie rozwiąże się w kilka lat, na to potrzeba kilkunastu lat i to trzeba powiedzieć rolnikom. Niestety, rząd zajmuje się rozdawaniem posad swoim kolegom — mówi Antoni Leopold specjalista ds. ekonomiki rolnictwa .

Przyczyny kryzysu

Podaż trzody chlewnej w drugim półroczu 1998 wyniosła 1,33 mln ton, czyli o około 10 proc. więcej niż przed rokiem. Na podobnym poziomie utrzymuje się obecnie. Jest to skutek powstania jesienią ubiegłego roku znacznych nadwyżek zboża, które rolnicy wykorzystali do spasania trzody. Dodatkowo sytuację skomplikował kryzys rosyjski, który spowodował zmniejszenie polskiego eksportu zboża i mięsa. Rosja jeszcze w pierwszym półroczu 1998 r. odbierała 92 proc. eksportowanych z Polski kiełbas, 62 proc. mięsa wieprzowego i 67 proc. konserw. Ponadto w roku ubiegłym zanotowano 5-procentowy wzrost produkcji wieprzowiny w krajach UE, które dotują swój eksport w wysokości 0,2-0,3 ecu/kg. Ostatecznym efektem tych zjawisk jest nadwyżka podaży mięsa na rynku polskim sięgająca blisko 100 tys. ton.

Niektórzy specjaliści z branży upatrują metod ich rozładowania w dotowaniu eksportu. Rząd coraz częściej wspomina o wyasygnowaniu na ten cel 200 mln zł. Analitycy rynku są zdania, że lepszym rozwiązaniem byłoby dotowanie polskiego przetwórstwa i obniżenie cen mięsa i jego przetworów. Dzięki temu nadwyżki mięsa miałyby być skonsumowane przez Polaków. Zwolennicy tego drugiego rozwiązania uważają bowiem, że obecne spożycie mięsa i jego przetworów, wynoszące około 5 kg na osobę miesięcznie, nie wynika z nasycenia rynku, lecz z tego, że przy dzisiejszym poziomie cen, nasze społeczeństwo nie może sobie pozwolić na większe spożycie.

Cen nie obniżymy

Nadprodukcja spowodowała znaczne obniżenie cen skupu mięsa. Wydawać by się mogło, że skorzystają z tego przetwórcy i obniżą ceny gotowych wyrobów.

— Mamy nadprodukcję żywca, ale konsumpcja gotowych produktów spada. Rentowność przemysłu mięsnego jest słaba. Waha się na poziomie 0,5-1 proc. Producenci nie mogą obniżyć cen gotowych wyrobów. Trzeba dostrzegać zależności między producentem, przetwórcą i sprzedawcą. Warto pamiętać, że supermarkety, które są jednymi z głównych dystrybutorów mięsa i przetworów, narzucają bardzo wysokie upusty. Bardzo często cena gotowych wyrobów w sklepie nie zależy od producenta — twierdzi Wojciech Wtulich, prezes Farm Foodu.

— Koszty jednostkowe nie spadły, mimo niższych cen zakupu żywca. Rosną natomiast koszty dystrybucji, marketingu i promocji. Zawarliśmy porozumienie z rolniczą Solidarnością. Narażamy się w ten sposób na pogorszenie wyniku finansowego. W chwili obecnej możliwe będzie podniesienie cen ze względu na 25 proc. wzrost cen surowca — twierdzi Przemysław Chabowski, prezes Morlin.

Czas konsolidacji

Zdania przetwórców mięsa na temat skutków obecnej sytuacji dla ich branży są podzielone. Jedni twierdzą, że nadchodzą ciężkie czasy dla wszystkich, inni uważają, że dobrze rozwinięte przedsiębiorstwa mogą tylko umocnić swoją pozycję rynkową.

— Teraz zaczyna się walka na rynku. Dużo firm wzmocni swoją pozycję. Uważam, że będzie lepiej, ale to dotyczy tylko dobrze zorganizowanych przedsiębiorstw. Nadchodzą lata, które przyniosą korzyści dużym firmom, stosującym rozwinięte technologie. Mniejsze przedsiębiorstwa mogą zostać wchłonięte przez duże. Myślę, że to co się dzieje obecnie przyspieszy konsolidację branży mięsnej — twierdzi Przemysław Chabowski.

Podkreśla on także, że na rynku powinno wzrosnąć znaczenie marki.

— Gotowe wyroby nie są już bezimienne, a co za tym idzie wzrasta rola promocji produktów mięsnych — dodaje Przemysław Chabowski.

— Aktualnie włączyliśmy się w skup interwencyjny. Chcemy pomóc rolnikom. Planujemy powołanie funduszu wspomagającego rolników i przetwórców. Chcemy pomagać przy uzyskiwaniu tanich kredytów. Oczywiście chcemy, aby ten fundusz dotyczył przedsięwzięć, które będą rokowały wypracowanie zysku — twierdzi Przemysław Chabowski.

SZANSA W EKSPORCIE: Problem z eksportem do Rosji polega na tym, że trudno jest wyegzekwować ceny i płatności od tamtejszych odbiorców. Dodatkowo kraje zachodnie też eksportują do Rosji duże ilości mięsa, często w formie pomocy. Mimo to doceniamy znaczenie tego rynku i zamierzamy wzmocnić na nim naszą pozycję. Eksport na rynki wschodnie jest szansą dla przemysłu mięsnego — twierdzi Przemysław Chabowski, prezes Morlin.

Rząd bez koncepcji

Antoni Leopold twierdzi, że rząd nie wypracował jasnej koncepcji rozwoju rolnictwa.

— Miałem nadzieję, że rząd będzie miał jasną ideę, dotyczącą problemów rolnictwa i przekaże ją rolnikom — mówi Antoni Leopold.

Również przedstawiciele przetwórstwa mięsnego twierdzą, że obecna sytuacja jest wynikiem braku długofalowych koncepcji rozwiązywania problemów polskiej wsi.

— Ja nie chcę się wypowiadać, czy popieram protesty rolników, czy nie. To rząd powinien planować rozwój rolnictwa, a jak dowodzą obecne wydarzenia nie ma rozeznania w sytuacji na rynku — uważa Wojciech Wtulich.

Przedsiębiorcy są przeciwni metodom stosowanym przez rolników, ale rozumieją ich problemy.

— Nie popieramy blokad, ale rozumiemy ból rolników. Niestety stosowanie takich metod jak blokady może opóźnić nasze przystąpienie do Unii. Myślę, że rolnicy powinni uzbroić się w cierpliwość. Do obecnej sytuacji doprowadził brak reform w rolnictwie od 10 lat, a załamanie sprawił kryzys w Rosji. Uważam, że wszelkie dopłaty nie prowadzą do poprawy systemu. Działają doraźnie, a to jest tylko łatanie dziur, które nie prowadzi do restrukturyzacji rolnictwa — uważa Przemysław Chabowski.

Radosław Górecki, WK

OKIEM EKSPERTA

Kraj nie wchłonie nadwyżek. Uważam, że wpływ na obecną sytuację miały trzy czynniki. Po pierwsze, nastąpiło przegrzanie koniunktury na rynku wewnętrznym. Spadły ceny zboża i wzrosła produkcja żywca. Po drugie, w wyniku kryzysu w Rosji praktycznie zanikł eksport i po trzecie wreszcie, wpływ na tę sytuację miał import taniego mięsa z Zachodu. Uważam, że obecna sytuacja w nie powinna mieć większego wpływu na przemysł mięsny. Teraz powinno postawić się na dopłaty do eksportu, gdyż nadwyżek nie uda się upchnąć na rynku krajowym. Część z nich ewentualnie można rozdać najbardziej potrzebującym. Jeśli uda się zdjąć z rynku tych 100 tys. ton żywca i ceny skupu utrzymają się na poziomie nieco powyżej 3 zł. to powinno dojść do stabilizacji. Cena skupu na tym poziomie powinna się utrzymywać, bo nie jest ona sygnałem do wzmożonej produkcji.

Profesor Roman Urban, z IRiGŻ