Tytoniowcy protestują

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2013-10-29 00:00

Handlowcy i plantatorzy uważają, że złagodzone przez europosłów zapisy dyrektywy tytoniowej nadal są zbyt ostre.

Palacze nie mogą odetchnąć z ulgą. Przed trzema tygodniami europarlamentarzyści zrezygnowali z wprowadzenia zakazu produkcji papierosów typu slim i zaproponowali okres przejściowy przed wycofaniem z rynku smakowych mentoli.

Organizacje zrzeszające handlowców i plantatorów tytoniu uważają jednak, że to za mało. Ich pierwsza propozycja to stworzenie tzw. pozytywnej listy legalnych dodatków do tytoniu.

Według plantatorów — uprawiających w Polsce głównie wymagający wzbogacania tytoń Burley — to „de facto zakaz używania dodatków technologicznych” i „niczym nieuzasadnione przekazywanie Brukseli kompetencji, dotychczas należących do polskiego rządu”. Producenci papierosów już teraz muszą bowiem co roku przekazywać do Ministerstwa Zdrowia listy stosowanych dodatków — jak jednak pokazał sierpniowy raport NIK, resort „nie był w stanie zweryfikować, czy otrzymał wykazy od wszystkich zobowiązanych”.

Drugą kością niezgody jest proponowane w dyrektywie stworzenie systemu do kontroli i śledzenia obrotu legalnymi papierosami wraz z instalacją w sklepach specjalnych urządzeń (produkowanych wyłącznie przez jedną firmę ze Szwajcarii). Według właścicieli sklepów, to drogi absurd — koszty uruchomienia systemu w skali kraju szacują na 500 mln zł.