Marcin Kubik wychował się we Florencji. Jeżdżąc do szkoły rowerem, codziennie mijał katedrę Santa Maria del Fiore, która jest uważana za jedną z najsłynniejszych budowli sakralnych we Włoszech. Stanowi też najbardziej charakterystyczny element panoramy miasta za sprawą gigantycznej, największej na świecie ceglanej kopuły projektu Filippo Brunelleschiego.
– Katedra zwana przez mieszkańców Florencji Duomo to budynek, obok którego nie da się przejść obojętnie. Fascynujące jest dla mnie, że jej budowa trwała około 600 lat, kiedy średnia długość życia wynosiła mniej więcej 40 lat. Ludzie zostawiali po sobie rzeczy, które do dziś podziwiamy, chociaż wiedzieli, że za życia nie zobaczą rezultatu swojej pracy. W dzisiejszym świecie brakuje mi renesansowego ducha. Chciałbym zarazić współpracowników tą mentalnością i pracować tak, żeby skorzystały z tego też kolejne pokolenia – mówi właściciel firm Dwell Properties i Expandeo działających w branży doradztwa na rynku nieruchomości.
Humanistyczny kapitalizm
Do Polski wrócił, by studiować ekonomię na Uniwersytecie Warszawskim i otworzyć własny biznes. Zainspirowany włoską architekturą, która – jak twierdzi – obudziła w nim poczucie piękna i dała siłę i chęć do działania, doszedł do wniosku, że w Polsce zbyt małą wagę przywiązuje się do wygody życia mieszkańców nowych osiedli w miastach.
– Wszędzie jest podobnie – dominują sieciowe sklepy, a inne lokale stoją puste. We Włoszech natomiast w każdym, nawet małym miasteczku jest bar, w którym można wypić kawę i porozmawiać z sąsiadami. Moim zdaniem to niezwykle ważne, żeby powstawały takie miejsca również w Polsce – mówi Marcin Kubik.
Wzorem przedsiębiorcy jest dla niego włoski producent odzieży z kaszmiru Brunello Cucinelli, który nie tylko stworzył produkt ceniony na całym świecie, lecz działa także na rzecz lokalnej społeczności, m.in. zrewitalizował miejski park w swojej rodzinnej miejscowości Solomeo w Umbrii, organizuje wydarzenia kulturalne, wspiera finansowo odbudowę zabytków. Jego podejście do biznesu określane jest jako kapitalizm humanistyczny.
– Dewiza Cucinellego, która mówi, że biznes ma przynosić zysk, ale musi powstawać w zgodzie z etyką, jest zgodna z moim systemem wartości. Bliskie jest mi również jego podejście do pracowników: poszanowanie ich czasu wolnego, nieprzedłużanie godzin pracy, rodzinna atmosfera w firmie i wspieranie rozwoju osobistego. Idąc tą drogą, udało mi się stworzyć w firmie klub literacki, w którym dzielimy się spostrzeżeniami na temat przeczytanych lektur – mówi Marcin Kubik.
Kilkadziesiąt książek rocznie
Klub powstał w 2021 r., kiedy firma zaczęła się rozwijać i zatrudniła nowych pracowników. Spotykają się raz w miesiącu, żeby omawiać rekomendowane książki.
– Jest wiele książek, które są obowiązkowymi lekturami u nas w firmie – to pozycje dotyczące sprzedaży, technik negocjacji oraz empatii. Po ich przeczytaniu dyskutujemy, mówimy o swoich indywidualnych doświadczeniach. Dla części z nas są to nowe tematy, dla innych odświeżenie wiedzy – mówi Marcin Kubik.
W klubie każdy ma również możliwość zaprezentowania swoich ulubionych lektur, nie tylko z dziedziny biznesu.
– Sam pochłaniam kilkadziesiąt książek rocznie – mówi przedsiębiorca.
Na liście ulubionych lektur Marcina Kubika można znaleźć „Il sogno di Solomeo” Brunello Cucinellego, „Sulle spalle dei giganti” Umberto Eco, „Mastery” Roberta Greene’a czy „Shoe Dog” Phila Knighta.
– Realizując projekty konsultingowe dla innych firm, zauważyłem, że w naszej branży panuje kultura promowania imprez integracyjnych. Podjąłem decyzję, że moja firma będzie inna. Stąd pomysł na klub literacki – mówi przedsiębiorca.
Risotto z szafranem
Literatura to tylko jedna z pasji Marcina Kubika. Kolejną jest gotowanie dla przyjaciół i rodziny. Uwielbia kuchnię śródziemnomorską, a gotować nauczyła go nonna, czyli włoska babcia. Godzinami przesiadywał z nią w kuchni i przyglądał się, jak przygotowuje pasty czy lepi ravioli.
Do Włoch przyjechał jako ośmiolatek, gdy jego mama wyszła powtórnie za mąż. Zamieszkał w wielopokoleniowym włoskim domu, w którym znalazł kochającą rodzinę. Wyniósł też z niego włoskie zwyczaje: wspólne biesiadowanie przy stole w gronie rodziny i przyjaciół i umiejętność przyrządzania śródziemnomorskich potraw. We włoskiej kuchni ceni nie tylko smak, lecz także dbałość o jakość produktów, z których przygotowuje się potrawy.
– Babcia robiła ręcznie makarony, piekła w piecu doskonałą kaczkę. Ojciec natomiast specjalizuje się w przyrządzaniu mięs z grilla opalanego drewnem. Kiedy odwiedzam rodzinę we Włoszech, przygotowują mi bistecca alla fiorentina, czyli befsztyk po florencku. Natomiast moim popisowym daniem jest risotto z szafranem. Prosta, elegancka potrawa, która zachwyca smakiem. Przygotowywanie jedzenia w tradycyjny sposób, z produktów regionalnych wpisuje się w ideę slow food, która jest mi bliska – mówi Marcin Kubik.
Połączone pasje
Wspomina uniwersalne rady babci, która uczyła go, że cierpliwość, dobór niewielu, lecz dobrych składników, dbałość o technikę i właściwe wykonanie oraz skupienie na tym, co się robi, powoduje, że danie wychodzi smaczne.
– Babcia mówiła, że słaby kucharz posypie wszystko przyprawami, doda dużo soli i usmaży. Pójdzie na skróty i na ilość. Natomiast dobry odda szacunek produktom, z których korzysta – mówi Marcin Kubik.
Zasadę tę stara się stosować również w biznesie. Jego mottem jest łacińska sentencja: non multa sed multum – nie dużo, ale dobrze.
– Skupiam się na głębokim analizowaniu działań i problemów, powstrzymuję się przed szybkimi receptami na sukces dla moich klientów. Ważne jest dla mnie zrozumienie ich potrzeb. Uważam, że tylko dobrze przygotowani pracownicy są skuteczni w biznesie, dlatego starannie dobrałem swój zespół i inwestuję w jego rozwój – podkreśla Marcin Kubik.
Marzy o otwarciu restauracji i połączeniu pasji do nieruchomości z gotowaniem i dobrym winem. W czasach studenckich pracował jako kelner, a potem menedżer warszawskich restauracjach, więc zna ten biznes od podszewki. Mówi jednak, że tę przyjemność zostawia sobie na późniejsze lata.