Wydawało się, że dowiozą do finiszu spore zyski. Jednak spekulacje związane wpierw z możliwym obniżeniem topowego ratingu sześciu krajom Europy, a następnie wszystkim członkom eurolandu dały pretekst obozowi niedźwiedzi do podjęcia próby kontrataku. Przyniosło to oddanie części zdobyczy przez indeksy, ale na szczęście udało się do zamknięcia dowieźć trochę z utargu.
Mieszany wydźwięk w odbiorze miały opublikowane w poniedziałek dane makro. Rozczarował przede wszystkim indeks ISM dla sektorów poza przemysłowych. Koniunktura w usługach zamiast wzrosnąć do 53,5 pkt jak oczekiwali analitycy, spadła w listopadzie do 52 pkt. Wyższy niż spodziewał się rynek okazał się z kolei spadek zamówień w przemyśle.
Sytuację uratowały zamówienia na dobra trwałe, których dynamika znacząco przebiła prognozy specjalistów. Szczególnie w przypadku wskaźnika nie obejmującego środki transportu.
Podobnie jak miało to miejsce na europejskich parkietach, sporym zainteresowaniem cieszyły się akcje instytucji finansowych, głównie banków. Spore wzrosty notowały papiery takich gigantów jak Bank of America, JPMorgan czy Morgan Stanley.
Kupowany papiery ubezpieczyciela MetLife. Firma prognozuje, że w przyszłym roku zysk operacyjny, który nie obejmuje niektórych rezultatów inwestycyjnych zawierać się będzie w przedziale 4,80-5,20 USD na akcję, podczas gdy średnia prognoz analityków wynosi 5,08 USD.
Ponad 50-proc. aprecjacją kuru cieszyć się mogli akcjonariusze SuccessFactors. Niemiecki SAP, największy na świecie producent oprogramowania biznesowego przejmie amerykańską spółkę za 3,4 mld USD w gotówce.
Na finiszu indeks Dow Jones IA zyskiwał 0,65 proc. Wskaźnik S&P500 rósł o 1,03 proc. zaś Nasdaq o 1,10 proc.