Restrukturyzacja Ruchu, w którą zaangażowane są kontrolowane przez państwo PKN Orlen i Alior Bank, przypomina jazdę kolejką górską, która za nic nie chce się zatrzymać. „PB” ustalił, że trzy wydawnictwa, kontrolowane przez Romana i Beatę Oraczewskich, złożyły właśnie w sądzie wnioski o uchylenie obu układów, które dystrybutor prasy zawarł z wierzycielami. Powołując się głównie na przepis prawa restrukturyzacyjnego, zgodnie z którym sąd uchyla układ, jeżeli dłużnik nie wykonuje zobowiązań powstałych już po jego zatwierdzeniu (do czego w przypadku Ruchu doszło pod koniec sierpnia 2019 r.).

— Nasze wnioski opierają się m.in. na ostatnim sprawozdaniu nadzorcy sądowego Ruchu, prezentacji przedstawionej niedawno przez władze spółki na spotkaniu z wydawcami prasy, a także wywiadzie prasowym, którego Miłosz Szulc, prezes Ruchu, udzielił „Rzeczpospolitej”. Wynika z nich jednoznacznie że spółka wciąż pozostaje nierentowna i pogłębia zadłużenie. Może przestać przynosić straty dopiero pod koniec pierwszego półrocza 2020, choć jeszcze niedawno zarząd Ruchu zapewniał, że na zero wyjdzie pod koniec 2019 r. — mówi Jan Hambura, doradca restrukturyzacyjny, reprezentujący wydawnictwa rodziny Oraczewskich, które jako jedyne oprócz Aliora mają zabezpieczenia na rachunkach bankowych kolportera i kilku jego nieruchomościach.
Lepiej, ale wciąż źle
Co na to wszystko Ruch?
— Do spółki nie wpłynęły żadne wnioski dotyczące uchylenia układów. Nie jesteśmy zatem w stanie przekazać naszego stanowiska w tym zakresie — mówi Wojciech Paczyński, rzecznik prasowy Ruchu.
Zapewnia przy tym, że „obecnie nie występuje ryzyko utraty płynności finansowej przez spółkę”, „procesy optymalizujące” jej działalność „prowadzone są przy zapewnieniu finansowania ze strony Alior Banku”, a zasoby firmy „skupiają się na poprawie rentowności we wszystkich obszarach”. Wojciech Paczyński podkreśla też, że w październiku 2019 r. Ruch zanotował najlepszy wynik operacyjny od stycznia 2018 r., a w listopadzie 2019 r. lepszy niż planowany.
Nie zmienia to faktu, że spółka w każdym z jedenastu miesięcy tego roku była na minusie, a jej łączna strata netto w tym okresie wyniosła około 50 mln zł. Z odpowiedzi Ruchu nie wynika też, czy kolporter reguluje swoje zobowiązania terminowo, jedynie, że robi to „sukcesywnie”. Wniosków o uchylenie układów, ze względu na brak zapoznania się z nimi, nie chciał też wczoraj komentować Bartosz Sierakowski z firmy Zimmerman Filipiak Restrukturyzacja (ZFR), która w sierpniu przestała pełnić rolę nadzorcy sądowego, a zaczęła być nadzorcą wykonania układów.
Zwłoka, która boli
Tymczasem zgodnie z układami długi balansującego na krawędzi bankructwa kolportera w stosunku do wydawców prasy mają zostać zredukowane ze 162 mln zł do zaledwie 31 mln zł, a sam Ruch zostać przejęty przez Orlen.
Do finalizacji transakcji potrzebna jest jednak zgoda Komisji Europejskiej (KE), a procedura jej uzyskania mocno się wydłuża. Wniosek paliwowego koncernu z połowy września do dziś nie został nawet formalnie notyfikowany przed KE, wciąż pozostaje na etapie tzw. prenotyfikacji. Pewne jest więc, że plan Krzysztofa Bachty, prezesa Aliora, i Daniela Obajtka, szefa Orlenu, którzy liczyli, że do transakcji dojdzie przed końcem 2019 r., nie zostanie zrealizowany.
Dziś mowa jest o końcu pierwszego kwartału 2020 r., ale także ten termin wydaje się być wersją optymistyczną. Tymczasem, jak już pisaliśmy w „PB”, w oczekiwaniu na wybawiciela w postaci Orlenu Ruch mocno krwawi. Już na koniec sierpnia 2019 r. przeterminowane zobowiązania pozaukładowe sięgały 27,5 mln zł, a kwota nie uwzględniała długów z tytułu kredytów i gwarancji w stosunku do Aliora (łącznie przekraczają 150 mln zł).
Transakcja pod napięciem
Ruch wciąż boryka się też z gigantycznymi problemami z płynnością. W całym 2019 r. luka finansowa ma sięgnąć około 30 mln zł. Jak kolporter ją zasypuje? Wcześniej robił to głównie poprzez wydłużenie terminów płatności za papierosy, które kupuje za pośrednictwem Orlenu, a ostatnio dzięki wyprzedawaniu niepotrzebnych nieruchomości. Obecnie Ruch za pośrednictwem publicznych ogłoszeń szuka nabywców aż na dziesięć z nich. O chętnych jest jednak trudno i dlatego, jak wynika z naszych informacji, na stole znalazło się rozwiązanie, zgodnie z którym większość z nich miałaby nabyć spółka zależna Orlenu — Orlen Południe.
Zapytaliśmy, czy to prawda zarówno Ruch jak Orlen, jednak obie spółki odmówiły odpowiedzi. Ta niechęć do komentowania może wynikać z faktu, że w tej sprawie poróżnili się główni interesariusze, czyli potencjalny kupiec (Orlen) i największy wierzyciel Ruchu, mający na zbywanych nieruchomościach hipoteki.
— Nieruchomości, wyceniane na około 20 mln zł, pierwotnie miały być kupione przez spółkę córkę Orlenu z 30-procentowym dyskontem, czyli za 14 mln zł. Z tego zgodnie z zaleceniami władz Aliora 11 mln zł miało trafić do banku, a 3 mln zł do Ruchu. Tyle że paliwowy koncern zrobił swoje wyceny, z których wyszło, że wartość nieruchomości to góra 11 mln zł. Zrobił się problem, bo stało się jasne, że z tej całej transakcji może nie trafić do Ruchu nic albo bardzo niewiele — mówi nasz informator zbliżony do sprawy.
Dodaje, że o nerwowości wokół Ruchu świadczy także to, że Alior, który wcześniej przedłużał kredyt Ruchu co miesiąc, teraz zrobił to tylko na dwa tygodnie.