Ukraińskie firmy potrzebują kredytów

opublikowano: 15-12-2022, 20:00
Play icon
Posłuchaj
Speaker icon
Close icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl

Potrzebne są gwarancje kredytowe i już trzeba myśleć o tym, co po wojnie. Tu rolę do odegrania mają polskie instytucje finansowe — mówi PB Jacek Szugajew, prezes należącego do PKO BP ukraińskiego Kredobanku.

PB: Jak wygląda życie biznesowe w Ukrainie?

Jacek Szugajew, prezes Kredobanku: Kredytowanie w Ukrainie jest mocno ograniczone, niemal zamrożone. Poza rządowymi programami wsparcia kredytowego małe i średnie firmy nie mają praktycznie innych źródeł finansowania. Banki kredytują w bardzo niewielkim stopniu, tylko własnych klientów, ograniczając się do odnawiania linii kredytowych. Działa program wsparcia dla małych i średnich firm, polegający na udzielaniu gwarancji państwowych oraz kompensacji odsetek — przedsiębiorca nie płaci ich części. Program ma swoje ograniczenia budżetowe, bo gros funduszy państwo przeznacza na prowadzenie wojny. W sektorze bankowym działania wspierające podejmują ukraińskie banki państwowe, które inaczej szacują ryzyko niż banki komercyjne. Dla nich kluczowe znaczenie ma kwestia wypłacalności państwa, co w istotny sposób wpływa na ocenę ryzyka kredytowego. Ukraińską gospodarkę stara się wspierać także Kredobank, dlatego opracowaliśmy standaryzowane programy restrukturyzacji kredytów dla naszych klientów.

Dobra pozycja startowa:
Dobra pozycja startowa:
Kredobank, którym kieruje Jacek Szugajew przez wiele lat był dość problematyczną inwestycją PKO BP. Nie miał skali, miał problemy z portfelem i ukraińskim fiskusem, który siedem lat temu był głuchy na argumenty. Teraz PKO BP, dzięki Kredobankowi, jako jedyny polski bank ma kontakty i niemałe know how w sprawie Ukrainy
Marek Wiśniewski

Jakie wsparcie jest obecnie najbardziej potrzebne?

Jeśli biznes w Ukrainie ma przetrwać, to potrzebuje pomocy. Jedną z potrzebnych form wsparcia są gwarancje instytucji międzynarodowych dla kredytów udzielanych ukraińskim przedsiębiorstwom. Dla banków jest to niezbędny instrument dla ożywienia akcji kredytowej. Dobrym wsparciem, nad którym pracujemy, są gwarancje EBOR czy EBI, które zdjęłyby część ryzyka kredytowego z banków, odblokowując rynek finansowania dla firm. Gwarancje są potrzebne teraz, ale przydatne będą także w przyszłości, gdy ruszy program odbudowy Ukrainy. Koszty ryzyka kredytowego będą wysokie, podobnie jak rezerwy, bo Ukraina znajdzie się po wojnie w trudnym położeniu. Gwarancje sprawią, że banki w ogóle będą mogły udzielać kredytów.

Widzi pan tu rolę do odegrania przez polskie instytucje finansowe?

Tak jak Niemcy mają Hermesa, Francuzi Coface, tak w Polsce mamy KUKE, która ma wiedzę i doświadczenie w ubezpieczaniu eksportu. Korporacja od lat wspiera handel między Polską a Ukrainą, pomagając budować biznes i wzajemne relacje między naszymi państwami. Sądzę więc, że KUKE to jedna z instytucji, które mogą mieć dużą rolę do odegrania.

Tyle tylko że są to rozwiązania na czas po wojnie. W okresie przejściowym, w którym trwają działania wojenne i sytuacja jest niestabilna, największą rolę do odegrania mają organizacje ponadnarodowe, mające odpowiedni mandat oraz fundusze potrzebne do realizacji działań pomocowych. Mam tu na myśli Bank Światowy, EBOR i EBI czy też unijne fundusze bezpośrednie oferowane przez banki rozwoju.

Sytuacja jest bardzo trudna, ale Ukraińcy starają się myśleć i planować przyszłość. Na niedawnym spotkaniu z pierwszą wicepremier rozmawiano o zabezpieczeniu funduszy na odbudowę infrastruktury, szczególnie mieszkalnictwa, ponieważ rząd chce ściągnąć z powrotem na Ukrainę jak najwięcej spośród tych, którzy uciekli przed wojną. Aby mogli wrócić do domu, chce im stworzyć do tego warunki.

Jakie inwestycje będą realizowane w Ukrainie w pierwszej kolejności?

Potrzeby są ogromne: od energetyki, sukcesywnie niszczonej przez Rosję, przez mieszkalnictwo, infrastrukturę drogową po służbę zdrowia, oświatę. Wszystko będzie wymagało odbudowy. W Polsce niewiele mówi się o jednej z najpilniejszych potrzeb — rozminowaniu. Ukraina jest jednym najbardziej zaminowanych krajów na świecie. Musimy usunąć ładunki wybuchowe, by móc wejść do lasu, uprawiać ziemię itd. Zaminowane są miasta, budynki, drogi. Szacuje się, że proces oczyszczania terenu zajmie kilkanaście lat. To jeden z warunków powrotu biznesu do wielu regionów Ukrainy. Na to też potrzebne są pieniądze. Część wydatków sfinansuje ONZ, ale potrzeby będą o wiele większe niż jej możliwości.

Czy Ukraina ma kompetencje, żeby zorganizować dystrybucję pieniędzy na sfinansowanie tych projektów?

Nie, nie ma też wielu banków zagranicznych, które mogą wziąć na siebie rolę banków przepływowych. Uważam, że unikatową pozycję ma Kredobank, którego sytuacja płynnościowa utrzymuje się na stabilnym i bezpiecznym poziomie. Bank dysponuje siecią placówek i kontynuuje działalność w regionach nieobjętych aktywnymi operacjami wojennymi. Ma wsparcie silnej grupy kapitałowej i dostęp do know-how w realizacji dużych projektów. Sądzę, że PKO Bank Polski mógłby odegrać istotną rolę w strukturyzowaniu i dystrybucji funduszy z programów unijnych lub prywatnych powiązanych z rządowym wsparciem z KUKE czy np. BGK. Kredobank mógłby pełnić funkcję lokalnego agenta.

Ukraiński sektor bankowy jest w dużym stopniu upaństwowiony. Czy planowana jest prywatyzacja banków?

Cztery największe banki są państwowe, z których przynajmniej jeden może zostać przekształcony w bank rozwoju — być może Ukrexim Bank. Przed wojną Ukraina miała plan prywatyzacji banków. Sądzę, że w dłuższej perspektywie mamy duży potencjał akwizycyjny: zarówno dla inwestorów już tutaj obecnych, ponieważ kilka zagranicznych grup kapitałowych nie wycofało się z Ukrainy, jak też dla nowych graczy.

Dzisiaj potrzebni są tacy inwestorzy jak EBOR, którzy w okresie przejściowym mogą wesprzeć banki. Co ciekawe — ukraińskie banki pod wieloma względami są bardziej nowoczesne niż polskie. Tak jak Polacy przeskoczyli kilka etapów rozwoju bankowości, m.in. czeki, tak Ukraińcy znaleźli się od razu w bankowości mobilnej, którą dziś powszechnie stosują. Rynek jest mocno zaawansowany pod względem zdalnej identyfikacji klienta i wirtualnych kart. System jest nowoczesny i polskie banki mogłyby na tym skorzystać. Lwów, w którym ma siedzibę Kredobank, jest jednym z największych hubów IT w Ukrainie. Do wojny w IT pracowało tam 20 tys. osób. Działały tam spółki świadczące usługi z najwyższej półki dla banków na całym świecie. Wojna zmusiła część z nich do przeprowadzki, innym skończyły się kontrakty. Być może warto byłoby skorzystać z tego potencjału i doświadczenia.

Przed wojną, a także w jej trakcie padają zarzuty o nieprzejrzystość reguł prawnych w Ukrainie.

Rząd zdaje sobie sprawę, że jeśli korupcja nie zostanie ukrócona, to po zakończeniu wojny będzie bardzo trudno przekonać inwestorów i partnerów biznesowych, żeby zechcieli się zaangażować w odbudowę Ukrainy.

Zjawiska korupcyjne wciąż występują. Problem był podnoszony na spotkaniu Europejskiego Stowarzyszenia Biznesu w Ukrainie z panią wicepremier. Zwrócono uwagę na konieczność podjęcia bardziej dynamicznych kroków, żeby ukrócić proceder, który może stanowić poważną przeszkodę w uzyskaniu funduszy na odbudowę.

Jakie są nastroje w ukraińskim społeczeństwie?

Wciąż przeważa optymizm i wiara w zwycięstwo podtrzymywana przez media. W Ukrainie nadawany jest jeden dziennik, wspólny dla wszystkich kanałów, żeby przekaz był bardziej spójny i kontrolowany. Ukraińcy są jednak zmęczeni, czekają na pokój, na powrót do normalności. Mimo zmasowanych ataków rakietowych na infrastrukturę są przekonani, że Ukraina zwycięży.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Polecane