Deficyt finansów publicznych w Unii Europejskiej ostro wzrósł po I kw. 2020 r., z 0,7 proc. do 2,2 proc., poinformował Eurostat. To jednak dopiero początek skokowego wzrostu zadłużenia państw członkowskich — wydatki na tarcze antykryzysowe nadwyrężyły bowiem budżety wszystkich, w tym Polski.
Deszcz przed burzą
Komunikat Eurostatu uwzględnia finansowe narzędzia mitygowania skutków pandemii COVID-19, które wprowadzono jeszcze w marcu. Już w tym momencie jednak deficyt w strefie euro jest najwyższy od II kw. 2015 r. Najwyższy odnotowano na Malcie, bo aż 8,5 proc. Na kolejnych miejscach znalazły się Rumunia, Belgia i Francja.
Deficyt w Polsce także gwałtownie wzrósł — z 1,3 proc. w IV kw. 2019 r. do 4,1 proc. na początku 2020 r. Wraz z deficytem w okresie styczeń-marzec 2020 r. wzrósł także dług publiczny w relacji do PKB. Dług strefy euro zwiększył się z 84,1 proc. do 86,3 proc., natomiast całej UE z 77,7 proc. do 79,5 proc. Najsilniej zadłużone kraje wspólnoty to Grecja, Włochy, Portugalia, Belgia i Francja.
Martwe unijne reguły
W Pakcie Stabilności i Wzrostu z 1997 r. państwa strefy euro deklarowały utrzymywanie „zdrowych” finansów publicznych, które definiowano poprzez przestrzeganie dwóch głównych reguł fiskalnych — maksymalnie 3 proc. deficytu w relacji do PKB oraz maksymalnie 60 proc. długu w relacji do PKB. Jeśli państwo członkowskie przekroczyłoby któryś z tych warunków, groziłaby mu kara w wysokości przynajmniej 0,2 proc. PKB.
W praktyce jednak nikt nie przestrzegał tych reguł przez 15 lat. W skrajnym przypadku, w lutym 2012 r., nadmierny deficyt odnotowano w 23 z 27 państw członkowskich, żadne z nich jednak nie zostało ukarane. Zapisy Paktu wykorzystano jednak, gdy Grecja znalazła się na skraju bankructwa i konieczne było sfinansowanie jej długu przez pozostałe państwa strefy euro. UE zażądała od Grecji, by w zamian za pieniądze zredukowała deficyt zgodnie z zapisami Paktu poprzez „politykę zaciskania pasa”, czyli działania państwa zwiększające przychody i ograniczające wydatki publiczne.
Niepewna przyszłość
Czy zatem tym razem, w kolejnej fali gwałtownego wzrostu wydatków publicznych, możemy spodziewać się podobnych wymagań ze strony KE?
— Zaciskania pasa trzeba unikać tak długo, jak długo nie wyprowadzimy gospodarki na prostą, czyli wzrost gospodarczy nie wróci do poziomu powyżej 3 proc. Gdy gospodarka rozwija się szybko, dużo łatwiej spłaca się długi. Jeśli nie zaczekamy do odpowiedniego momentu, zaciskanie pasa może wpędzić nas w drugą falę recesji. To jest błąd, który popełniły państwa Europy Południowej przy okazji poprzedniego kryzysu. Nie powinniśmy go powtórzyć — uważa Jakub Sawulski, ekonomista Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Istotny jest więc nowy plan, który uwzględni gwałtownie zmieniającą się rzeczywistość finansów publicznych w pocovidowym świecie.
— Można szacować, że w 2020 r. zadłużenie krajów strefy euro wzrośnie do ponad 100 proc. PKB wobec 84,1 proc. w 2019 r. Na tak duży wzrost wpłynie około 9-procentowy spadek PKB i około 10-procentowy deficyt finansów publicznych. Prognozy te nie uwzględniają Funduszu Odbudowy, ponieważ jest to program ogólnounijny, a nie krajowy. Sytuacja finansów publicznych wszystkich krajów UE istotnie się pogorszy. Unijni decydenci są tego świadomi, więc na razie nie ma żadnych planów odwieszenia Paktu Stabilności i Wzrostu. Wręcz przeciwnie, brukselscy urzędnicy są świadomi mankamentów Paktu, dlatego przez najbliższe miesiące trwać będą rozmowy nad nowymi regułami fiskalnymi — zauważa Kamil Pastor, ekonomista SpotDaty.
2,2 proc. - tyle wyniósł deficyt finansów publicznych Unii Europejskiej w I kw. 2020 r.