Początek poniedziałkowej sesji nie zapowiadał słabego zakończenie. Zdominował go popyt wywołany lepszymi niż oczekiwano wynikami kwartalnymi Bank of America, największego pod względem aktywów amerykańskiego banku. Kurs BoA wyraźnie rósł przez całą sesję, na całym rynku optymizm jednak dość szybko się wyczerpał. Nastroje psuł wzrost notowań ropy. Głównym powodem obaw były jednak wyniki kwartalne spółek. Negatywny sygnał wysłały koncerny farmaceutyczne Merck i Schering-Plough, które zdecydowały nieoczekiwanie, że przedstawią je dopiero po sesji. Pojawiły się spekulacje, że powodem była chęć opublikowania wcześniej negatywnych wyników badań leku, nad którym pracują. Tak też się stało i kursy obu wyraźnie spadały. Merck tracił ok. 7 proc. i ciągnął średnią Dow Jones w dół. Przez większą cześć sesji taniały lekko akcje Apple, który jeszcze w poniedziałek miał podać wyniki kwartalne. Pod koniec sesji pojawili się chętni na papiery producenta iPhonów i ostatecznie kurs spółki umiarkowanie rósł na zamknięciu. Duże znaczenie dla dalszego przebiegu tygodnia może mieć wtorkowa publikacja wyników Washington Mutual i Wachovia, dwóch dużych regionalnych banków. To przecież branża finansowa była ostatnio lokomotywą wzrostów. Nie zabraknie także wyników innych liczących się spółek. W najbliższych dniach mają je przedstawić m.in. Caterpillar, Boeing i AT&T. Analitycy szacują, że spółki wchodzące w skład S&P500 zanotują w drugim kwartale średnio 16 proc. spadek zysku. Będzie to już czwarty z rzędu kwartał pogorszenia wyników. Tak fatalna seria nie zdażyła się na Wall Street od sześciu lat.
MD