Nowe taryfy obejmują szeroki zakres produktów – od odzieży i obuwia, przez biżuterię i artykuły sportowe, po meble i chemikalia. To jedne z najwyższych stawek celnych nałożonych przez USA, porównywalne z poziomami stosowanymi wobec Chin i Brazylii.
Zgodnie z komunikatem Służby Celnej i Ochrony Granic USA, indyjskie towary załadowane na statek i wysłane do Stanów Zjednoczonych przed północą objęte są trzytygodniowym okresem przejściowym.
Z obowiązku nowych ceł zwolnione są również m.in. stal, aluminium i ich pochodne, samochody osobowe, miedź oraz inne towary, które już wcześniej podlegały odrębnym taryfom sięgającym do 50 proc. na podstawie sekcji 232 ustawy o bezpieczeństwie narodowym.
Przedstawiciele indyjskiego ministerstwa handlu podkreślają, że średnia stawka celna na import z USA wynosi około 7,5 proc. Tymczasem amerykańskie Biuro Przedstawiciela Handlowego wskazuje, że w przypadku niektórych kategorii jest ona znacznie wyższa – sięga nawet 100 proc. w odniesieniu do samochodów i średnio 39 proc. w przypadku produktów rolnych.
Uderzenie w indyjskich eksporterów
Według szacunków grup branżowych, wyższe taryfy mogą dotknąć nawet 55 proc. indyjskiego eksportu do USA, który w ubiegłym roku osiągnął wartość 87 mld dolarów. Z sytuacji mogą skorzystać konkurenci Indii, tacy jak Wietnam, Bangladesz czy Chiny.
Indyjskie Ministerstwo Handlu zapowiedziało, że przedsiębiorcy objęci nowymi cłami otrzymają wsparcie finansowe oraz zachętę do dywersyfikacji działalności na rynkach w Azji, Ameryce Łacińskiej i na Bliskim Wschodzie.
Nieudane negocjacje i polityczne napięcia
Środowa decyzja to efekt pięciu rund rozmów handlowych, które nie przyniosły porozumienia. Indyjscy negocjatorzy liczyli, że uda się ograniczyć stawki do 15 proc., tak jak w przypadku Japonii, Korei Południowej czy Unii Europejskiej. Według amerykańskich danych, wartość dwustronnego handlu towarami w 2024 roku wyniosła 129 mld dolarów, a deficyt handlowy USA z Indiami sięgnął 45,8 mld dolarów.
Relacje strategiczne pod znakiem zapytania
Choć spór handlowy podważa atrakcyjność Indii jako alternatywnego wobec Chin centrum produkcyjnego dla takich sektorów jak elektronika czy smartfony, obie strony podkreślają chęć utrzymania bliskiej współpracy.