Uwaga frankowicze: jak nie dać się oskubać kancelariom

Jarosław KrólakJarosław Królak
opublikowano: 2023-08-16 20:00

Zadłużeniu we franku stali się łakomym kąskiem dla różnej maści kancelarii i firm odszkodowawczych. Nieuwaga przy wyborze pełnomocnika może słono kosztować.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie zagrożenia czyhają na frankowiczów ze strony kancelarii frankowych
  • co sprawdzać w umowach o pełnomocnictwo do walki z bankami
  • jakie działania podjąć aby uchronić się przed stratami finansowymi
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Po korzystnym dla frankowiczów orzeczeniu TSUE, odmawiającego bankom podstaw do żądania wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, jeszcze bardziej uaktywniły się firmy proponujące poprowadzenie spraw frankowiczów. W Internecie nie brakuje reklam kancelarii, obiecujących kredytobiorcom złote góry.

– Jest coraz więcej tzw. firm odszkodowawczych, których głównym zadaniem jest masowe pozyskiwanie klientów-frankowiczów. Firmy te nierzadko korzystają z usług pośredników, którzy mają zdobywać takich klientów. Tego typu podmiotów nie wiążą zasady etyki adwokackiej i radcowskiej. Gdy podpisujemy z nimi umowę, nie wiadomo, kto ostatecznie będzie prowadził sprawę oraz czy zrobi to fachowo i rzetelnie – mówi Anna Wolna-Sroka, adwokat i partner w kancelarii Czabański Wolna-Sroka.

Problem potwierdzają inni prawnicy.

– Frankowicze stali się łakomym kąskiem dla różnych “kancelarii frankowych“. Trudno jest im ocenić z kim mają do czynienia i łatwo mogą dać się wykorzystać, a nawet oszukać. Coraz częściej słychać o takich sytuacjach - mówi Wiktor Budzewski, adwokat z kancelarii adwokackiej KBIW.

– Problem jest poważny, ale frankowicze mają możliwość odpowiednio zabezpieczyć swoje interesy - dodaje Agnieszka Sobczyk, radca prawny z kancelarii radców prawnych K&L Legal Granat i Wspólnicy.

Eksperci podpowiadają, co robić, aby nie wpaść w sidła i nie dać się oskubać z pieniędzy.

Pierwsza weryfikacja

Anna Wolna-Sroka radzi, aby przed wejściem w bliższą relację z „kancelarią” sprawdzić, czy ma ona doświadczenie w prowadzeniu spraw frankowiczów i czy uzyskała już prawomocne wyroki w sprawach przeciwko bankom.

– Weryfikacji można dokonać, sprawdzając wyroki uzyskane przez daną kancelarię na jej stronie internetowej i zwracając uwagę na sygnatury spraw. Warto również zwrócić uwagę, czy sprawę prowadził pełnomocnik z danej kancelarii. Jeśli taka informacja nie została wprost wskazana przy opisie wyroku, wówczas z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że kancelaria jedynie publikuje wyrok w sprawie, której tak naprawdę nie prowadziła – mówi Anna Wolna-Sroka.

Dodaje, że niestety tego typu praktyka staje się coraz częstsza, zwłaszcza wśród podmiotów, które nie mają doświadczenia w obsłudze roszczeń dotyczących kredytów frankowych.

– Niestety nie ma ogólnopolskiej bazy wyroków, która wskazywałaby, jaki pełnomocnik prowadził daną sprawę. Jeśli kancelaria od dawna prowadzi sprawy sądowe przeciwko bankom, na jej stronie internetowej powinna zostać przywołana liczna baza wyroków – podkreśla Anna Wolna-Sroka.

Uwaga na koszty

Do redakcji PB docierają informacje o pułapkach finansowych, umieszczanych przez niektóre kancelaria w umowach z frankowiczami. Dlatego należy dokładnie sprawdzić, czy to my, czy kancelaria otrzyma zwrot kosztów procesu w razie wygranej z bankiem lub zawarcia z nim ugody oraz precyzyjnie ustalić wynagrodzenie dla kancelarii.

– Warto zwrócić się o konkretne oferty do kilku kancelarii, a potem je porównać. Dodatkowo przed podpisaniem umowy można poprosić o przesłanie wzoru umowy drogą elektroniczną i ewentualnie o wyjaśnienie poszczególnych zapisów. Istotne jest to, aby wszystkie zapisy dotyczące wynagrodzenia zostały opisane w sposób jasny, tak aby nie dawały podstaw do dowolnej interpretacji. W obrocie konsumenckim wszystkie ceny powinny być podawane brutto, czyli już z VAT – zaznacza Anna Wolna-Sroka.

Wiktor Budzewski radzi, aby przyłożyć się solidnie do analizy proponowanej umowy.

– Trzeba uważać na zapisy, które mogą okazać się pułapką finansową. Najważniejsze to poznać prawdziwą wysokość wynagrodzenia, które ma przypaść pełnomocnikowi. Radziłbym nie spieszyć się z podpisaniem umowy. Wcześniej warto popytać wśród znajomych o doświadczenia innych frankowiczów w takich sprawach - mówi Wiktor Budzewski.

Kancelarie zazwyczaj preferują dwa modele wynagradzania.

– Pierwszy wariant to wynagrodzenie stałe, czyli ryczałt. Warto sprawdzić, jakie czynności wchodzą w jego zakres. Bardzo często klient musi dodatkowo zapłacić za stawiennictwo pełnomocnika na rozprawie, przygotowanie pism procesowych lub opłacić koszty dojazdu w przypadku wyznaczenia rozprawy poza siedzibą sądu lub pełnomocnika. Warto zatem, aby w umowie znalazło się wyszczególnienie wszystkich kosztów obsługi prawej – radzi Anna Wolna-Sroka.

Drugim z możliwych wariantów wynagrodzenia jest premia za sukces. Tutaj również należy być ostrożnym.

– Im niższa jest opłata początkowa, tym prawdopodobnie wyższy będzie koszt końcowy. Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na to, od czego konkretnie jest naliczana premia za sukces. Bardzo często success fee liczone jest np. od tzw. korzyści ekonomicznych, które w praktyce mogą oznaczać zmniejszenie wirtualnego salda kredytu. Warto zatem zweryfikować, czy w umowie znajduje się zapis dotyczący górnej granicy success fee. Nie powinno ono przekraczać 20 tys. zł – uważa Anna Wolna -Sroka.

Agnieszka Sobczyk dodaje, że każdy frankowicz powinien domagać się konkretnego ustalenia ceny usługi.

– Często pełnomocnicy chcą wynagrodzenia w postaci określonego procentu od tzw. korzyści. Ale co to jest ta korzyść? Zazwyczaj uznają ją za różnicę między wyjściową wartością długu wobec banku a ostateczną po zakończeniu danej sprawy. Tu trzeba uważać. Proponuję nie dać się wciągnąć w te gierki. Najlepiej od razu ustalić konkretną cenę usługi. Wtedy nie będzie przestrzeni na kombinacje - mówi Agnieszka Sobczyk.

Uwaga na upoważnienia

Anna Wolna-Sroka ostrzega, że wybierając opcję success fee powinniśmy wziąć pod uwagę, że nie zawsze w razie wygrania procesu otrzymamy od drugiej strony zwrot jego kosztów.

– W przypadku nieprzekroczenia przez kredytobiorcę w spłatach kwoty faktycznie wypłaconego kredytu może pojawić się konieczność wzajemnego zwrotu świadczeń z bankiem. Konsekwencją tego jest anulowanie umowy i brak zadłużenia. Może się jednak okazać, że to bankowi trzeba będzie zwrócić pozostałą kwotę faktycznie wypłaconego kredytu. W takim przypadku, wybierając umowę z success fee, kredytobiorca będzie musiał pokryć ją z własnej kieszeni, a przy tego typu wariancie jest to spora część wynagrodzenia. Z tego względu warto rozważyć opcję z wynagrodzeniem stałym, która jest rozwiązaniem bezpieczniejszym i bardziej przewidywalnym. Konieczne jest też ustalenie, komu w przypadku wygranej przysługuje zwrot kosztów zastępstwa procesowego – zaznacza Anna Wolna-Sroka.

Zdaniem Agnieszki Sobczyk, najbezpieczniej jest zastrzec w umowie, że koszty zastępstwa procesowego od strony przeciwnej przypadają frankowiczowi.

– Oczywiście można umówić się inaczej, czyli że te pieniądze przysługują pełnomocnikowi, np. jako część jego wynagrodzenia - zaznacza Agnieszka Sobczyk.

Jednak jest ważne zastrzeżenie.

– Należy unikać udzielania jakichkolwiek upoważnień kancelarii do odbioru zasądzonych kwot od strony przegrywającej proces. Jest to bardzo niebezpieczne rozwiązanie, które może znacznie utrudnić uzyskanie pieniędzy zasądzonych w prawomocnym wyroku sądowym. Dodatkowo w przypadku upadłości lub restrukturyzacji kancelarii wyegzekwowanie kwot, które w praktyce powinny zostać przekazane na rzecz klienta, może stać się praktycznie niemożliwe. W przeszłości miała już miejsce upadłość firmy odszkodowawczej obsługującej procesy frankowe – zwraca uwagę Anna Wolna-Sroka.

Profesjonalni pełnomocnicy, tj. adwokaci i radcy prawni, są zobowiązani do posiadania ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej. Firmy odszkodowawcze takiego obowiązku nie mają. Warto zatem zapytać o wysokość sumy ubezpieczenia dotyczącego danego pełnomocnika bądź całej kancelarii. Dodatkowo trzeba zwrócić uwagę na to, czy w umowie nie ma zapisów ograniczających odpowiedzialność prawnika za błędy popełnione z jego winy (np. do wysokości jego wynagrodzenia).

Koszty zastępstwa procesowego

Zapis dotyczący zwrotu kosztów zastępstwa procesowego stanowi jeden z najbardziej kontrowersyjnych elementów umowy o obsługę prawą. Wiele kancelarii pobiera koszty zastępstwa procesowego w przypadku wygrania procesu, a stanowią one sporą część wynagrodzenia. Koszty zastępstwa procesowego to kwota, którą zasądza sąd od strony przegranej na rzecz wygranej. Wskazana kwota nie jest zasądzana według rzeczywiście poniesionych kosztów, tylko według stawek ryczałtowych:

Za I instancję sądową

– między 50 a 200 tys. zł wartości przedmiotu sporu – 5,4 tys. zł

– między 200 tys. zł a 2 mln zł – 10,8 tys. zł

– między 2 a 5 mln zł – 15 tys. zł

Za II instancję

75 proc. stawki, jeżeli sprawa jest rozpoznawana przed sądem apelacyjnym, albo 50 proc. stawki, jeżeli sprawa jest rozpoznawana przed sądem okręgowym odwoławczym. Najczęściej koszty zastępstwa procesowego zasądzane są w wysokości 18,9 tys. zł (10,8 tys. zł za pierwszą instancję i 8,1 tys. zł za drugą instancję).

Fala spraw będzie rosnąć

1 czerwca 2023 r. TSUE orzekł, że w sytuacji unieważnienia umowy kredytowej bankowi nie należy się żadne dodatkowe wynagrodzenie, a sądy powinny dawać kredytobiorcom zabezpieczenia pozwalające na niepłacenie rat. Niedawno NBP podał, że jeszcze nie widać skokowego wzrostu liczby spraw frankowych w sądach. Obecnie takich spraw w sądach jest 135 tys. Natomiast szybko przybywa ugód sądowych. Od stycznia do końca maja 2023 r. zawarto ich ponad 700. Eksperci spodziewają się, że fala spraw frankowych będzie rosła.