Uwolnione miliardy pomieszają na GPW

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2020-10-01 22:00

Pieniądze, jakie inwestorzy uzyskają za sprzedaż akcji w wezwaniach, na pewno zmienią obraz GPW. Trudno jednak określić jak. Tym bardziej że poza rynkiem wtórnym są jeszcze zapowiedzi IPO.

Z tego artykułu dowiesz się:

- jaki jest harmonogrami i parametry zaplanowanych i trwających wezwań,

- ile pieniędzy może trafić do inwestorów z wezwań ,

- czy pieniądze te wrócą na rynek, a jeśli tak, to który segment zasilą,

- co może "wyssać" kapitał z rynku w najbliższych tygodniach.

 

Na symbolicznym minusie zakończyły sesję w środę 30 września akcje GTC. Inwestorów nie przekonał więc komunikat zarządu o tym, że wartość godziwa akcji dewelopera to 9,25-10,67 zł, a co za tym idzie cena proponowana w wezwaniu nie odpowiada wartości godziwej. Założona przez węgierski bank centralny fundacja PADME proponuje tylko 6,89 zł za akcję, czyli 12 proc. więcej od ceny giełdowej. Chce przy tym skupić zaledwie 4,5 proc. akcji, by osiągnąć w ten sposób 66 proc.

— Wydaje się, że rynek nieruchomości komercyjnych cały czas będzie miał mocno pod górkę. Widać, że ludzie nie wrócili w pełni do pracy w biurach, a galerie handlowe radzą sobie poniżej oczekiwań. Mamy zaś kolejną falę koronawirusa. Takie spółki jak GTC, Echo czy Develia mogą więc mieć problemy. Jeśli ktoś potrzebuje gotówki, to sprzedaż GTC w wezwaniu może być dla niego bardzo dobrym rozwiązaniem — komentuje Ryszard Miodoński, dyrektor ds. strategii akcyjnych Noble Funds TFI.

Mimo nikłego udziału w kapitale spółki wezwanie na akcje GTC ma wartość 150,8 mln zł. Jest więc znacznie większe od trwających równolegle wezwań na papiery Krynicy Vitamin i Elementalu Holding (łącznie 43,7 mln zł). Trwa też procedura skupu akcji Fabryk Mebli Forte. Oferując 218,4 mln zł za 33,6 proc., Maciej Formanowicz płaci jednak za walor mniej, niż można uzyskać na giełdzie. Zapisy w prawdziwie wielkich wezwaniach rozpoczną się jednak dopiero za kilka dni. PKN Orlen gotów jest wydać 691 mln zł na brakujące mu 20 proc. akcji Energi (uprawniają do 14,8 proc. głosów na walnym), a francuski Iliad 9,93 mld zł za całość Playa. Gdyby wszystkie te wezwania doszły do skutku zgodnie z zamiarami organizatorów, do końca listopada 2020 r. dotychczasowi akcjonariusze otrzymaliby nieco ponad 11 mld zł gotówki. Kluczowa dla tego rachunku jest oczywiście kwestia wezwania na fioletowy telekom, ale Iliad płaci tyle, ile te akcje nigdy nie kosztowały.

Nietrudno więc zrozumieć, dlaczego już na starcie zaoferowaną cenę zaakceptowali główni akcjonariusze Playa. Ich pakiet jest wart blisko 4 mld zł. Po odjęciu tej kwoty od 11 mld zł pomiędzy typowych inwestorów giełdowych w sześciu już trwających bądź ogłoszonych wezwaniach zostaje do podziału ponad 7 mld zł.

— W przypadku inwestorów instytucjonalnych realizujących strategie akcyjne pieniądze te niechybnie wrócą na giełdę. W przypadku strategii mieszanych będzie to zależało od odczuć zarządzających odnośnie do tego, czy alokować kapitał w akcje czy w dług. Patrząc na obecną sytuację, wydaje się jednak, że akcje są w miarę pewnym kierunkiem — mówi Ryszard Miodoński.

— Podejrzewam, że słabość rynku, jaką widzieliśmy we wrześniu, była powodowana tym, że część funduszy mogła zbierać gotówkę na duże IPO, jakie prowadziło Allegro. Zakładam więc, że pieniądze ze sprzedaży akcji w wezwaniach wrócą na rynek. Także spodziewam się, że po korekcie, którą obserwowaliśmy we wrześniu, nastąpi jakieś odbicie. Oczywiście duże znaczenie będzie miało to, co się dzieje na świecie — czyli wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych i perspektywy globalnej gospodarki — mówi Robert Maj, szef działu analiz Ipopemy Securities.

Rynek wtórny…

Zdaniem Ryszarda Miodońskiego w przypadku pieniędzy uwolnionych w wyniku sprzedaży akcji Playa trzeba się jednak liczyć z tym, że część z nich wypłynie z naszej giełdy za granicę.

— Play, CD Projekt i Dino to trzy spółki bardzo często pojawiające się w portfelach funduszy inwestujących w globalne małe i średnie spółki. Tego typu instytucje pieniędzy uzyskanych ze sprzedaż akcji Playa mogą nie chcieć reinwestować w Polsce, ale wykorzystać gdzieś indziej, również angażując się w małe i średnie spółki — zaznacza dyrektor ds. strategii akcyjnych Noble Funds TFI.

— Nawet jeśli wszystkie akcje Playa zostaną skupione w wezwaniu, to waga Polski w indeksach MSCI pozostanie taka sama. Dzięki takim spółkom, jak CD Projekt czy Dino, postrzeganie naszego rynku poprawiło się, ale Polska i tak w ostatnich latach była niedoważana w portfelach wielu funduszy. Nie sądzę więc, by w jakimś funduszu opartym na indeksie MSCI niedoważenie Polski pogłębiło się po delistingu Playa. Sądzę więc, że pieniądze ze sprzedaży akcji Playa wrócą w dużej mierze do innych spółek z naszej giełdy — oponuje Robert Maj.

Ryszard Miodoński zastrzega przy tym, że nawet kapitał pozostawiony w Polsce przez inwestorów zagranicznych niekoniecznie trafi do CD Projektu i Dino. Samo uwolnienie gotówki nie jest bowiem równoznaczne ze zwiększeniem zaangażowania w dotychczasowych ulubieńców, którzy pozostali na giełdzie.

— Powiedziałbym nawet, że inwestorzy mogą szukać innych spółek. Spółką, która może wzbudzić zainteresowanie, jest Allegro. Z punktu widzenia inwestora zagranicznego nadal będzie to średnia spółka, ale potencjalnie wzrostowa — tłumaczy Ryszard Miodoński.

Nasi rozmówcy zastrzegają, że nawet w przypadku sprzedaży akcji Playa, wchodzącego w skład indeksu WIG20, bardzo trudno określić, czy uwolniony w ten sposób kapitał pozostanie w segmencie warszawskich blue chipów, czy też trafi np. do spółek z indeksu mWIG40. Zaznaczają przy tym, że raczej nie należy liczyć na proste przepakowanie gotówki uzyskanej ze sprzedaży walorów Playa w akcje innych telekomów, czyli Orange Polska i Cyfrowego Polsatu.

— Na pewno jest sporo funduszy, które chciałyby mieć te pieniądze ponownie zainwestowane w telekomy, ale konkretne decyzje nie będą oderwane od fundamentów i tego, z jakimi wycenami mamy do czynienia — podkreśla Robert Maj.

Kurs Orange pozytywnie zareagował na samo ogłoszenie wezwania na Play. To zaś niemal zbiegło się z ujawnieniem zamiaru zbycia wież sieci Plus należącej do Cyfrowego Polsatu, co również spotkało się z przychylną reakcją kursu tego ostatniego. Z drugiej strony samo wezwanie na Play jest też pewnym czynnikiem ryzyka dla jego konkurentów.

— Iliad wchodzi na polski rynek poprzez przejęcie spółki płacącej dywidendę i z nie najgorszym bilansem. Pojawia się więc pytanie, czy pozostałe telekomy nie będą musiały konkurować z nowym, znacznie bardziej agresywnym graczem. Wydaje mi się, że w tym przypadku tak nie będzie, bo sam Iliad po transakcji będzie dość mocno zadłużony, a rynek polski jest relatywnie dojrzały, co widać w ostatnich podwyżkach cen usług mobilnych. Część inwestorów może się jednak obawiać ponownej wojny cenowej w branży telekomunikacyjnej, zwłaszcza w ramach usług konwergentnych — twierdzi Ryszard Miodoński.

Robert Maj zwraca uwagę, że względnie atrakcyjnym kierunkiem reinwestowania pieniędzy uzyskanych z wezwania na Play może być PGNiG czy spółki energetyczne po zrzuceniu węglowego balastu. Ta ostatnia kwestia może paradoksalnie sprawić, że w wyniku rozliczenia wezwania na Energę na rynek trafi zarówno mniej niż 691 mln zł, jak i więcej. Wszystko będzie zależało od tego, czy Orlenowi uda się skupić akcje po zaoferowanej cenie, czy nie. A w tym drugim przypadku — czy odpuści, czy też zaproponuje więcej, by jednak mieć 100 proc. Energi.

— Pamiętajmy, że Energa jest kilkunastoprocentowym akcjonariuszem Polskiej Grupy Górniczej, a wszystko wskazuje na to, że koszt restrukturyzacji górnictwa przejdzie na skarb państwa. Nie byłbym więc zdziwiony, gdyby jakiś fundusz miał ochotę na więcej za akcje Energi, niż proponuje Orlen — zaznacza Robert Maj.

…i nowe spółki w rezerwie

Największe z ogłoszonych wezwań będą przy tym rozliczone dopiero za kilka tygodni. Skłania to naszych rozmówców do wskazywania zapowiedzianych już IPO — głównie Canal Plus, People Can Fly, Huuuge Games — jako sposobu na reinwestowanie gotówki uzyskanej ze sprzedaży akcji w wezwaniach.

— Trochę tych IPO będzie i w strukturze indeksów WIG20 i mWIG40 będzie coraz więcej spółek technologicznych. Pieniądze uzyskiwane z wezwań inwestorzy mogą więc wykorzystać do przechodzenia do bardziej perspektywicznych branż. Także spółki, które już są na giełdzie i w obecnej sytuacji radzą sobie dobrze, mogą na tym skorzystać. Prawdopodobnie przez dłuższy czas czeka nas okres niskiego wzrostu gospodarczego na świecie. Nic więc nie wskazuje na to, by powrót do spółek nastawionych na tzw. starą gospodarkę był dobrą decyzją w dłuższym terminie — uważa Ryszarda Miodoński.

— Pojawiło się Allegro. Mamy rzeszę producentów gier i spółek technologicznych, ale wszystkiego nie da się zainwestować w gry i biotech. Dlatego nie skreślałbym spółek wchodzących obecnie w skład indeksu WIG20, tym bardziej że wiele z nich jest obecnie atrakcyjnie wycenianych — mówi Robert Maj.