Stagnacja gospodarcza spowodowała zwolnienie tempa inwestycji funduszy podwyższonego ryzyka. Impuls do ponownego wzrostu inwestycji da wejście od UE, ale o pieniądze polski rynek zacznie konkurować z lepiej rozwiniętymi krajami.
Firmy zarządzające funduszami inwestycyjnymi podwyższonego ryzyka (typu venture capital i private equity) nie spodziewają się że trwająca wojna wpłynie na zwiększenie zainteresowania inwestorów instytucjonalnych spokojnym, polskim rynkiem.
— To, co się dzieje na świecie, ma wpływ także na nasz rynek. Wzrasta poziom ryzyka i inwestorzy stają się bardziej ostrożni — uważa Andrzej Bartos, dyrektor inwestycyjny Dresdner Kleinwort Capital (DKC).
Nie oznacza to osłabienia chęci do inwestowania w Polsce, impulsem może być wejście do UE. To byłaby dobra wiadomość dla tych firm, które poszukują kapitału.
— Po integracji przestaniemy być krajem wyższego ryzyka i staniemy się częścią przewidywalnej polityki gospodarczej. To zachęca do inwestowania — mówi Piotr Bardadin, partner Renaissance Partners.
Zdaniem Przemysława Krycha, prezesa European Accession Fund, na wejściu do Unii możemy tylko zyskać.
— Wskazują na to doświadczenia Grecji i Hiszpanii. Po przystąpieniu do UE Hiszpania pozyskała 2 mld USD nowych inwestycji — twierdzi Przemysław Krych.
Zdaniem Andrzeja Bartosa, akcesja wymusi konkurencję o środki na nowe inwestycje z lepiej rozwiniętymi krajami UE.
— Inwestorzy zaczną inaczej postrzegać nasz rynek. Do tej pory fundusze pozyskiwały środki dla regionu środkowej Europy, czyli np. dla Polski, Czech, Węgier, Słowacji. Po akcesji przestaniemy być traktowani wyjątkowo, staniemy się jednym z wielu krajów unijnych i zaczniemy konkurować o kapitał z innymi rynkami. Inwestora trzeba będzie przekonać, że zarobi na inwestycji więcej niż u sąsiadów. Spodziewam się większej aktywności lokalnych źródeł kapitału, np. funduszy emerytalnych — mówi dyrektor Bartos.
Jacek Korpała, zarządzający funduszem DBG Eastern Europe, twierdzi, że inwestorzy wstrzymali się z decyzjami i trudno pozyskać kapitały na kolejne projekty w Polsce.
— Rosną oczekiwania inwestorów finansowych co do opłacalności projektów. Tymczasem recesja uniemożliwia wyjście i zwrot z wielu projektów, np. w branży IT. Kilka funduszy, które liczyły na błyskawiczny zwrot, w ogóle już nie istnieje. Także inwestorów branżowych bardziej przyciąga dziś wielki rynek chiński niż polski — mówi dyrektor Korpała
— Wolałbym już raczej zainwestować w Argentynie — bo tam wszystko jest teraz tanie, bardziej nawet niż w Chinach. Nie spodziewam się też odwrotu z Polski na rynki bałkańskie, bo to małe rynki, a tym samym mniej opłacalne — uważa Przemysław Krych.
Fundusze regionalne konkurują dziś między sobą o pieniądze tych samych inwestorów, którzy wkrótce mogą zacząć wymagać rozszerzenia poszukiwań nowych projektów na pozostałe kraje Europy.
— Zmniejszyła się grupa inwestorów amerykańskich — wyjaśnia Jacek Korpała.
Jacek Siwicki, partner największego krajowego funduszu Enterprise Investors, uważa, że atrakcyjność Polski będzie rosnąć, ale zmieni się charakter inwestycji.
— Pojawią się nowe formy inwestowania. Skończą się prywatyzacje i mniej będzie dokapitalizowań, w których fundusz przekazuje spółce pieniądze, a więcej transakcji finansowanych długiem. Zaczną rozwijać się transakcje lewarowane, a udział w inwestycji częściej będzie miała kadra menedżerska. Do tej pory brakowało do tego instrumentów — twierdzi Jacek Siwicki.