Urząd antymonopolowy uznał, że za udział w zmowie cenowej francuska grupa musi zapłacić 120 mln zł kary. Państwowe PGNiG za udział w tej samej zmowie nie zapłaci nic.
W marcu 2019 r. do biur Veolii Energia Warszawa, stołecznego dystrybutora ciepła, weszli przedstawiciele Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) i zarządzili przeszukanie. Wtedy opinia publiczna dowiedziała się, że urząd antymonopolowy bada, czy w stolicy nie było zmowy cenowej.
W poniedziałek UOKiK ogłosił decyzję: Veolia Energia Warszawa dostała karę 92,2 mln zł, Veolia Energia Polska (spółka matka, część francuskiego koncernu Veolia) – 27,5 mln zł, a Jacky Lacombe, były prezes Veolii w Warszawie - 200 tys. zł.
Spółka PGNiG Termika, kontrolowana przez skarb państwa, jako sygnalista, który zainicjował postępowanie, kary nie dostała.
Veolia liczy na sądy
Decyzja UOKiK nie jest prawomocna, a z komunikatu Veolii wynika, że francuski koncern odwoła się od niej do sądu.
„Wydanie decyzji nastąpiło z naruszeniem fundamentalnych zasad postępowania administracyjnego, w tym praworządności, prawdy obiektywnej, adekwatności i proporcjonalności, pogłębiania zaufania oraz wysłuchania stron. Spółki [z grupy Veolii – red.] są zdeterminowane, aby wykorzystać wszelkie przysługujące im środki prawne do obrony przed polskimi sądami” – głoski komunikat.
O roli spółki PGNiG Termika UOKiK pisze tak: „przedstawiła istotne dowody (..), dostarczała kolejnych ważnych informacji, zarówno na wezwanie, jak i z własnej inicjatywy. Zdecydowała się skorzystać z programu łagodzenia kar leniency i zgłosiła się do UOKiK z informacją”.
PGNiG podkreśla zaś, że od początku deklarowało pełną współpracę z urzędem „w celu wyjaśnienia nieprawidłowości, które są całkowicie sprzeczne z zasadami GK PGNiG”.

Zmowa, nie wspólpraca
O porozumieniu, które badał UOKiK, było głośno w 2014 r., ponieważ zakończyło ono okres wojny pomiędzy dwiema warszawskimi firmami ciepłowniczymi. Jego efektem miały być niższe ceny ciepła w Warszawie, bo Veolia miała zrezygnować ze spornego pomysłu budowy nowego bloku wytwórczego w Warszawie (takie inwestycje podwyższają taryfy na ciepło). Z tego powodu przychylnie patrzyły na porozumienie m.in. władze Warszawy - ich przedstawiciele uczestniczyli w konferencji w Pałacu Ślubów, na której firmy opowiadały o porozumieniu.
Szefowie warszawskiej Veolii i PGNiG Termiki otwarcie zapowiadali, że firmy będą współpracowały przy inwestycjach w sieci, ponadto wspólnie przeanalizują sporną budowę bloku gazowego. Porozumienie zostało zerwane z inicjatywy PGNiG Termika w maju 2017 r.
„Veolia zrezygnowała z budowy elektrowni w Warszawie, w zamian PGNiG Termika zobowiązała się do zaprzestania sprzedaży ciepła do odbiorców końcowych. Spółki ustaliły również, że PGNiG Termika nie będzie brała udziału w przetargach na dostawy ciepła, ponadto przedsiębiorcy wspólnie ustalali strukturę taryf dla odbiorców końcowych. Brak konkurencji był korzystny dla obu spółek. W efekcie odbiorcy końcowi musieli płacić więcej za energię cieplną niż w warunkach konkurencji. Wskutek zmowy warszawiacy przepłacali za ogrzewanie swoich mieszkań” – tak widzi tę współpracę UOKiK.
„Niedozwolone porozumienie zawarte przez dwie spółki nie mogło mieć wpływu na poziom taryf, a tym samym na koszt dostaw ciepła dla odbiorców końcowych. Warto wskazać, że takie informacje przekazywaliśmy do UOKiK w toku postępowania prowadzonego przez urząd antymonopolowy” – pisze Adam Dobrowolski, dyrektor Departamentu Energii Elektrycznej i Ciepła w URE.
Dlaczego?
„Ponad 90 proc. przychodów wynikających z zatwierdzonej przez prezesa URE taryfy dla ciepła PGNiG Termika jest ustalana tzw. metodą uproszczoną, w której prezes URE nie bada kosztów przedsiębiorcy. W pozostałym zakresie podstawą ustalenia cen i stawek opłat były wyłącznie koszty uzasadnione prowadzenia koncesjonowanej działalności gospodarczej (np. koszty zakupu paliwa wykorzystywanego do produkcji ciepła, koszty zużywanej energii, wynagrodzeń, amortyzacji urządzeń)” – tłumaczy Adam Dobrowolski.
Wojny o ciepło to reguła
Słona kara może być zaskoczeniem, ponieważ konflikty na lokalnych rynkach ciepła, po których następuje zgoda, pojawiają się w polskich miastach regularnie.
Ciepła nie da się łatwo transportować na duże odległości, więc miastom potrzebne są lokalne ciepłownie i sieć dystrybucyjna, których budowa jest kosztowna. Dlatego w wielu miastach wytwórca i dostawca ciepła to ta sama firma (np. Veolia w Łodzi czy Poznaniu), albo najwyżej dwie (jak np. PGNiG i Veolia w Warszawie). Nad tym, by ceny ciepła nie rosły w sposób nieuzasadniony, czuwa Urząd Regulacji Energetyki.
Konflikty o rynek ciepła wybuchały w ostatnich latach we Wrocławiu, a obecnie w apogeum jest spór w Szczecinie, między państwową PGE a niemieckim E.ON.