Vistula może przestać istnieć

Magdalena Brzózka, KZ
opublikowano: 2009-01-28 11:25

Jubilersko-odzieżowa grupa ma nóż na gardle. Jeśli do końca marca nie uda jej się przekonać banków do wydłużenia czasu spłaty kredytu, firma może przestać istnieć. Jerzy Mazgaj, szef rady nadzorczej, ma jednak wyjście awaryjne…

Wyobraź sobie, że twoja spółka ma ogromny kredyt do spłacenia i mało czasu na znalezienie finansowania. Ponadto zanotowała słabe wyniki za ubiegły rok. Czy to scenariusz niskobudżetowego horroru? Nie — to sytuacja odzieżowo-jubilerskiej  Vistuli Group (VG), która do końca marca ma czas, by zwrócić Fortisowi 250 mln zł. Zostały na to — licząc soboty i niedziele — dokładnie 63 dni.

— VG musi dostać możliwość spłacenia kredytu w dłuższym terminie. W przeciwnym razie firma może przestać istnieć — mówi Jerzy Mazgaj, szef rady nadzorczej VG.

Wyjściem awaryjnym jest pozyskanie nowego, znaczącego akcjonariusza. Od dłuższego czasu rynek spekuluje, że przejęciem Vistuli Wólczanki wraz z całym balastem jest zainteresowany duży, zagraniczny inwestor branżowy.

— Dostaliśmy wiele propozycji od różnych inwestorów, którzy chcieliby przejąć władzę w VW. Nie wykluczam, że z którymś z zainteresowanych będziemy współpracować, ale nie wiem jeszcze na jakich warunkach Zapewniam jednak, że nie zamierzam pozbywać się swojego pakietu, bo nadal chcę uczestniczyć w tym przedsięwzięciu — mówi Jerzy Mazgaj.

Reakcja inwestorów giełdowych jest spokojna. O godz. 10.58 kurs Vistuli spadał o 0,9 proc. do 2,33 zł.