Wyobraź sobie, że twoja spółka ma ogromny kredyt do spłacenia i mało czasu na znalezienie finansowania. Ponadto zanotowała słabe wyniki za ubiegły rok. Czy to scenariusz niskobudżetowego horroru? Nie — to sytuacja odzieżowo-jubilerskiej Vistuli Group (VG), która do końca marca ma czas, by zwrócić Fortisowi 250 mln zł. Zostały na to — licząc soboty i niedziele — dokładnie 63 dni.
— VG musi dostać możliwość spłacenia kredytu w dłuższym terminie. W przeciwnym razie firma może przestać istnieć — mówi Jerzy Mazgaj, szef rady nadzorczej VG.
Wyjściem awaryjnym jest pozyskanie nowego, znaczącego akcjonariusza. Od dłuższego czasu rynek spekuluje, że przejęciem Vistuli Wólczanki wraz z całym balastem jest zainteresowany duży, zagraniczny inwestor branżowy.
— Dostaliśmy wiele propozycji od różnych inwestorów, którzy chcieliby przejąć władzę w VW. Nie wykluczam, że z którymś z zainteresowanych będziemy współpracować, ale nie wiem jeszcze na jakich warunkach Zapewniam jednak, że nie zamierzam pozbywać się swojego pakietu, bo nadal chcę uczestniczyć w tym przedsięwzięciu — mówi Jerzy Mazgaj.
Reakcja inwestorów giełdowych jest spokojna. O godz. 10.58 kurs Vistuli
spadał o 0,9 proc. do 2,33 zł.