"Nie chcemy społeczeństwa konsumentów, lecz społeczeństwa obywateli mających pewien wpływ na funkcjonowanie rynku" - oświadczyła w piątek prezydent Chile Michele Bachelet, wypowiadając się na temat szczytu iberoamerykańskiego.
"Rynek musi dobrze funkcjonować, ale to nie wyłącznie rynek ma decydować o dostępie obywateli do dóbr konsumpcyjnych" - powiedziała w wywiadzie dla agencji EFE socjalistka Bachelet. Podkreśliła, że na szczycie iberoamerykańskim jego uczestnicy będą się zastanawiać nad funkcjonowaniem demokracji w Ameryce Łacińskiej.
Nawiązując pośrednio do licznych wojskowych zamachów stanu w latach 60. i 70. zeszłego wieku w Ameryce Łacińskiej, pani Bachelet podkreśliła, że dziś wszyscy uczestnicy tego spotkania będą "demokratycznie wybranymi prezydentami".
Ci przywódcy - dodała - mimo wszystkich dzielących ich różnic są przekonani, że "najgorszym zagrożeniem dla naszego regionu jest bieda, brak szans dla wielu".
"Ludzie w Ameryce Łacińskiej pragną żyć warunkach pokoju, bezpieczeństwa i dobrobytu, który chcą oglądać nie tylko w swoich telewizorach, ale odczuwać w swoich domach" - brzmiała konkluzja wywiadu pani Bachelet.
Jak podkreśla chilijska prasa, która tradycyjnie niemal w całości reprezentuje poglądy prawicowo-liberalnej opozycji, Waszyngton podczas szczytu w Santiago de Chile szczególnie uważnie będzie obserwował relacje polityczne i personalne między głównym adwersarzem USA na kontynencie, wenezuelskim prezydentem Hugo Chavezem, a pozostałymi szefami państw.