Wymuszone zamknięcie gospodarki odbija się na polskich firmach. Niektóre ograniczają produkcję, część zamyka zakłady (jak Amica, Forte i Dębica), są również takie, które albo straciły część klientów, albo ich lokale zostały zamknięte przez rządowe rozporządzenia (jak LPP, CCC czy AmRest). Rządy kolejnych krajów ogłaszają ogromne pakiety pomocowe, a firmy z napiętym bilansem na własną rękę zaczynają poszukiwać awaryjnego finansowania.

Obok raportów informujących o wpływie pandemii na spółki, na rynek spływają także zapowiedzi dotyczące dywidend. Sezon publikacji rocznych raportów finansowych (a taki obecnie trwa na warszawskiej giełdzie), to także najgorętszy okres jeżeli chodzi o zapowiedzi dotyczące podziału zysków. Część spółek zdecydowała, że w związku z obecną sytuacją będzie rekomendowała walnemu zgromadzeniu pozostawienie całego zysku w firmie. To zaś oznaczałoby rezygnację z tegorocznej dywidendy.
Przerwana seria
Jako jedni z pierwszych poinformowali o tym deweloperzy. Ich przykład jest o tyle ciekawy, że to spółki z tej branży były gwiazdami zeszłorocznego sezonu dywidendowegoi również teraz akcjonariusze mieli wobec nich spore oczekiwania. Atal, który zyskiem dzieli się nieprzerwanie od czterech lat, rekomenduje pozostawienie zysku w spółce.
„Podstawowym celem działalności Grupy Atal pozostaje niezmiennie realizacja projektów deweloperskich, zapewniających wysoki poziom rentowności. W związku z trudnymi do przewidzenia skutkami obecnej sytuacji epidemicznej podjęta została decyzja o jednorazowej zmianie polityki dywidendy, która odnosi się wyłącznie do zysku wypracowanego w 2019 r.” — poinformował zarząd spółki.
Polityka dywidendowa Atalu zakłada rekomendowanie przez zarząd wypłaty 70- -100 proc. skonsolidowanego zysku netto za dany rok obrotowy. Zyska spółki za 2019 r. sięgnął 114 mln zł. Zatrzymanie zysków rekomenduje akcjonariuszom także zarząd Lokum Dewelopera.
„Pandemia przyczyni się do utrudnienia realizacji inwestycji deweloperskich, jednak na chwilę obecną dokładne skutki rozprzestrzeniania się wirusa SARS-CoV-2 są trudne do przewidzenia. Przeznaczenie zysku za 2019 r. na kapitał zapasowy umożliwi zabezpieczenie sytuacji finansowej spółki związanej z dalszym rozprzestrzenianiem się zagrożenia epidemiologicznego” — podał zarząd spółki.
Wcześniej Lokum wypłacało dywidendę przez cztery lata z rzędu, a w 2019 r. spółka wypracowała 62,2 mln zł zysku netto.
Atal i Lokum nie są osamotnieni. Dywidendy w 2020 r. nie chce też wypłacać Sonel, który zyskami z akcjonariuszami dzieli się regularnie od dekady. Spowodowane jest to oczywiście niepewnością co do przyszłości w związku z zagrożeniem Covid-19. Dywidendową tradycję złamać może również Alumetal. Decyzja o nierekomendowaniu wypłaty dywidendy została podjęta „biorąc pod uwagę rosnące zagrożenie pandemią koronawirusa i chorobą COVID-19, mającymi negatywny wpływ na sytuację gospodarczą kraju i Europy, a także otoczenie gospodarcze spółki”. Odejście od polityki dywidendowej rozważa także producent gier z głównego parkietu — Ten Square Games.
— Dotychczas przeznaczaliśmy do 75 proc. skonsolidowanego zysku na dywidendę, natomiast teraz musimy z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że decyzja nie została jeszcze podjęta. Wydaje się, że w obecnych czasach trzeba sobie powiedzieć, że bezpieczeństwo finansowe jest bardzo istotne, a naszym zadaniem jest, żeby wszelkie środki posiadane przez TSG były wydawane z zachowaniem wartości dla akcjonariuszy — stwierdził podczas wtorkowej telekonferencji wiceprezes spółki, Arkadiusz Pernal
Zagłębie bez dywidend
W składzie największych spółek warszawskiego parkietu rozwojowi koronawirusowej sytuacji przygląda się KGHM. Choć spółka ostatnią dywidendę wypłaciła w 2017 r., część inwestorów miała nadzieję na powrót do tej praktyki w 2020 roku. Zarząd deklaruje pozytywne nastawienie, ale przestrzega, że musi patrzeć w przyszłość.
— Najbliższe dwa miesiące pokażą, w którą stronę zmierza świat i przemysł — poinformowała na konferencji wynikowej Katarzyna Kreczmańska-Gigol, wiceprezes KGHM ds. finansowych.
Spółka tym samym póki co wstrzymała się z decyzją. Dywidendową tradycję przerwie inna duża firma z Zagłębia Miedziowego — CCC. Obuwniczy gigant nie dość, że nie miał w 2019 r. zysku, to jeszcze w związku z koronawirusem musiał podjąć decyzję o awaryjnej emisji akcji. CCC dywidendę wypłacało nieprzerwanie od 2006 r.
KNF mówi: lepiej nie
Wśród największych polskich spółek niektóre już przedstawiły jasną deklarację w sprawie dywidendy. W JSW jej nie będzie, w Orlenie ma wynieść 3 zł na akcję (o 50 groszy mniej niż za 2018 r.). Sugestie co do wypłaty przedstawiły też m.in. PGNiG, Play i Pekao. Ten ostatni, podobnie jak pozostali przedstawiciele branży bankowej i ubezpieczeniowej, zyskiem jednak się nie podzieli, bo takie oczekiwania przedstawił wczoraj przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego.
— Z uwagi na obecną sytuację związaną z epidemią oraz możliwymi dalszymi negatywnymi konsekwencjami gospodarczymi tego stanu oczekujemy, że banki i zakłady ubezpieczeń, niezależnie od podjętych już w tym zakresie działań, zatrzymają całość wypracowanego w poprzednich latach zysku — powiedział Jacek Jastrzębski.
Wzmocnienie bazy kapitałowej poprzez zatrzymanie całości zysku jest w ocenie nadzoru konieczne dla zwiększenia możliwości skutecznego reagowania banków i zakładów ubezpieczeń na obecne i przyszłe zagrożenia oraz bezpiecznego kontynowania podstawowej działalności, uważa szef KNF. mBank i ING kilka tygodni temu zaproponowały przeznaczenie części zysku na dywidendę. Miała ona wynieść — odpowiednio — 1,15 i 3,8 zł na akcję. Ich kursy nie zareagowały wczoraj negatywnie na wieści z KNF, notowania innych przedstawicieli sektora finansowego — jak PZU czy PKO BP — szły mocno w górę. Analitycy uważają, że rynek i tak niewiele sobie obiecywał po dywidendach z banków i ewentualne zatrzymanie zysków (co de facto oznacza odroczenie ich wypłaty w niektórych przypadkach) było już wkalkulowane w wyceny akcji.
Dylemat nie tylko finansowy
Choć zalecenia KNF dotyczą banków i ubezpieczycieli, do serca mogą sobie wziąć je także firmy z innych sektorów. Sytuacja rozwija się dynamicznie i wiele deklaracji w sprawie dywidend padło jeszcze przed wprowadzeniem obecnych rozwiązań dotyczących przeciwdziałania szerzeniu się pandemii koronawirusa. Rekomendacja zarządu nie jest czymś, z czego nie można zrezygnować, a ostateczna decyzja w sprawie dywidendy i tak należy do walnego zgromadzenia. Przyprowadzenie tych ostatnich zresztą w obecnych warunkach urasta do rangi wyzwania, a część spółek decyduje się na ich odwołanie.
Można się zatem spodziewać, że w kolejnych dniach pojawiać się będą kolejne deklaracje zarządów dotyczące dywidendowej wstrzemięźliwości. Szczególnie, że po raportach okresowych spółek dotyczących wpływu pandemii na ich biznes widać, że firmy same nie wiedzą, jak sytuacja się rozwinie i jak mocne straty w związku z tym poniosą. W takich okolicznościach rozwaga przy podejmowaniu dywidendowych decyzji jest tym bardziej wskazana.
Obecna sytuacja rodzi zresztą pytanie, czy spółki w ogóle powinny decydować się na wypłatę dywidendy. Pamiętajmy, że mówimy tutaj o podziale zysku za 2019 r., a więc jeszcze sprzed czasów pandemii, ale decyzja co do podziału zapada w momencie, gdy spółki i akcjonariusze już wiedzą o koronawirusowych problemach. W obecnej sytuacji płynność może okazać się na wagę złota, a wypłata dywidendy pomniejsza przecież poduszkę bezpieczeństwa.
Należyte podejście do problemu będzie tym istotniejsze, gdy ruszy rządowy program wsparcia. Jeżeli spółki jedną rękę wyciągną po antykryzysowe wsparcie w celu wsparcia płynności (o ile takie rzeczywiście na szeroką skalę zostanie wprowadzone), to wypłacanie w tym samym czasie przez drugą rękę dywidendy będzie budzić spore kontrowersje. I nawet jeżeli wypłata dywidendy byłaby planowana na wrzesień, przeforsowywanie dywidendy w takim otoczeniu może budzić wątpliwości.
Poznaj program warsztatu "Alternatywne Spółki Inwestycyjne", 25 września 2020, Warszawa >>