W sądach nadal króluje poparcie dla fiskalizmu

Adam L. Kalus
opublikowano: 1999-01-18 00:00

Adam L. Kalus: w sądach nadal króluje poparcie dla fiskalizmu

PRAWO NAD PRAWEM: Sędziowie NSA przepojeni ideą fiskalizmu często uznają wyższość przepisów podatkowych nad prawem pracy — twierdzi Adam Kalus. fot. Borys Skrzyński

Wymiar sprawiedliwości jest zły i niewydolny, nie tylko ze względu na trwające latami procesy i wyjątkowo wysokie — w stosunku do innych państw — opłaty sądowe. W jeszcze większym stopniu jego zapaść jest spowodowana brakiem wiedzy i kompetencji sędziów.

PRASA co pewien czas donosi o wyrokach NSA, których nie można określić inaczej, jak absurdalne. Najwięcej kontrowersji wywołał dwa lata temu wyrok NSA, w myśl którego wydatki poczynione w spółce na rzecz udziałowca (lub udziałowców) nie pracującego w firmie na podstawie umowy o pracę, nie obciążają kosztów przychodu i podlegają opodatkowaniu. Absurdalność tego wyroku polega na tym, że jeżeli przysłowiowy Kowalski wykonuje na rzecz spółki notowanej na giełdzie pracę zleconą, to wypłacone mu wynagrodzenie wyłącza się z kosztów przychodu spółki.

WYDAJĄC TEN WYROK sędziowie nie zastanowili się nad jego konsekwencjami. Nie ma bowiem możliwości stwierdzenia, czy Kowalski posiada akcje spółki, skoro gra na giełdzie korzystając z usług biura maklerskiego. Stopień absurdalności tego wyroku jest tak duży, że nie respektują go nawet organy podatkowe, aczkolwiek jest dla nich korzystny. Wyrok ten był ostro krytykowany zarówno przez doradców podatkowych, jak też sejmową Komisję Finansów Publicznych w toku prac nad ustawą podatkową. Jednak nie zmieniło to poglądów NSA w tej kwestii.

NA DOMIAR ZŁEGO NSA powołując się na ten wyrok, znów uznał prymat podatków, ale tym razem nad kodeksem pracy. Sprawa, w której doszło do kolejnego kontrowersyjnego wyroku NSA, przedstawia się następująco. W pewnej spółce prezes i wiceprezes spółki (małżonkowie) podpisali sobie nawzajem umowy o pracę. Spółka zaliczyła ich wynagrodzenia, jako pensje pracowników, do kosztów uzyskania przychodów. W toku kontroli podatkowej urząd skarbowy zarzucił spółce, że zawyżyła koszty przychodu, zaliczając do nich wynagrodzenia wypłacone na podstawie nieważnych umów o pracę zawartych w imieniu spółki między prezesem, wiceprezesem i odwrotnie. Prezes pobierał wynagrodzenie na podstawie umowy zawartej w imieniu spółki przez żonę, a żona wiceprezes — na podstawie umowy podpisanej przez męża. Według urzędników skarbowych, takie umowy są nieważne, gdyż są sprzeczne z art. 203 kh. To wystarczyło, by sędziowie potraktowali to jako podstawę upoważniającą do wyłączenia z kosztów przychodu wszelkich wypłat na rzecz udziałowców, jeżeli nie wynikają one z umów o pracę.

SKORO ZAŚ umowa o pracę została zakwestionowana, przeto wypłacone na ich podstawie wynagrodzenia wyłączono z kosztów przychodu i wymierzono spółce podatek dochodowy. NSA oddalił skargę na decyzję organów skarbowych. Bowiem, według sędziów, związek małżeński wyklucza skutecznie nawiązanie stosunku pracy, w którym jeden małżonek byłby pracownikiem podporządkowanym drugiemu, reprezentującemu zakład pracy. Jeden z małżonków nie może reprezentować spółki w stosunkach prawnych z drugim, zwłaszcza gdy chodzi o stosunek pracy. Okoliczności sprawy, a zwłaszcza więzy rodzinne między wspólnikami i nieokreślenie zakresu obowiązków w stosunkach o pracę, przemawiają za ich fikcyjnością.

SĄD UZNAŁ, że umowa o pracę jest nieważna. Pomijając humorystyczny aspekt tego uzasadnienia, istotniejsze jest, iż argumenty sądu wskazują na zupełne pomieszanie pojęć. Co więcej, sędziowie wykazali się zupełną nieznajomością prawa pracy, gdyż umowa o pracę dla swojej ważności nie wymaga formy pisemnej. Wystarczy, iż ten, kto powołuje się na nią, udowodni, iż był dopuszczony do pracy, że pracę wykonał osobiście. To wystarczy, by pracę tę uznać za wykonywaną w ramach stosunku pracy. Nadal bowiem obowiązuje domniemanie umowy o pracę. Dla uznania umowy o pracę nie ma znaczenia, kto ją podpisał. Ponadto należy pamiętać, że umowę o pracę zawiera się z pracodawcą, a nie ze spółką.

NATOMIAST SĘDZIOWIE NSA przepojeni ideą fiskalizmu uznali wyższość przepisów podatkowych nad prawem pracy. W konsekwencji wydali wyrok obrażający prawo w stopniu niespotykanym. Kwestionowany wyrok nie wyjaśnił również sprawy zapłaconych podatków i składek ZUS od zakwestionowanych wynagrodzeń. Nie wiadomo więc, czy ZUS i fiskus mają zwrócić pieniędzy spółce czy też nie. A to wszystko dlatego, że profiskalna orientacja sędziów bierze górę nad prawem i zdrowym rozsądkiem.

Adam L. Kalus jest radcą prawnym w Kancelarii Prawniczej Kalus & Kalus