Huty pracują pełną parą. Popyt rośnie, a wraz z nim ceny. Płaczą odbiorcy, cieszą się producenci.
Światowa produkcja stali wyniesie w tym roku 1215 mln ton, czyli o 7,5 proc. więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku — wynika z ostatniej prognozy MEPS, organizacji zajmującej się tym rynkiem. A to oznacza, że ci, którzy liczyli na koniec hossy na tym rynku, srogo się zawiodą. Według przedstawicieli MEPS, to już piąty rok nieprzerwanego wzrostu produkcji stali.
Ta dynamika spowodowana jest silnym popytem. Kluczową rolę w dalszym ciągu odgrywa rynek chiński. Ale nie tylko. Szybko rośnie też produkcja w Europie. Swoje dokłada psychologia rynku. Dystrybutorzy i klienci po prostu — w obawie przed dalszym wzrostem — odbudowują zapasy stali.
— Firmy dystrybucyjne, dysponujące kapitałem obrotowym, kupują wyroby stalowe do magazynów. W ten sposób w krótkiej perspektywie zabezpieczają się przed wzrostem cen — mówi Urszula Dzierżoń ze Stalexportu, któremu akurat tego kapitału brakuje.
— Do końca jesieni ceny będą rosły, w zimie nastąpi korekta, ale już wiosną przyszłego roku wróci tendencja wzrostowa — dodaje Urszula Dzierżoń.
Najszybciej rosnącym rynkiem jest Azja, której udział w światowej produkcji stali zbliży się w 2006 r. do 53,5 proc. w porównaniu z 39,2 proc. sześć lat temu. Większość azjatyckiej produkcji przypada na Chiny, gdzie wzrost ma wynieść 16,5 proc. i sięgnie 407,5 mln ton.