Walka o lepszy klimat dla węgla

Jacek Zalewski
opublikowano: 2009-10-30 00:00

Pierwszy dzień szczytu Rady Europejskiej w Brukseli potwierdził moją tezę z poprzedniego komentarza, że wobec niemożności uzgodnienia zasad finansowania walki ze zmianami klimatu komunikat końcowy ograniczy się do ogólników oraz decyzji o odłożeniu problemu na kolejny szczyt w grudniu. Odbędzie się on tuż przed albo nawet w czasie przygotowywanej od kilku lat konferencji klimatycznej w Kopenhadze.

Dla Polski dość niefortunna jest okoliczność, że akurat w tym półroczu unijne przewodnictwo sprawuje Szwecja, niemająca już żadnej elektrowni węglowej i traktująca środowisko priorytetowo. Szwedzki projekt konkluzji szczytu zawiera zapisy oznaczające finansową klęskę dla biednych członków Unii Europejskiej, opierających energetykę na węglu. Zasada "klucza globalnego", według którego koszty wsparcia byłyby dzielone na poziomie światowym, zakłada "znaczący udział" emisji dwutlenku węgla. Stanowisko premiera Donalda Tuska, którego w tej kwestii całkowicie popiera protokolarnie przewodzący naszej delegacji prezydent Lech Kaczyński, cytujemy u góry.

Trudno uniknąć wrażenia, że Unia wybiega przed globalny szereg i stwarza sobie problemy, z których reszta trującego wspólną atmosferę świata się śmieje. Przecież takie potęgi, jak Stany Zjednoczone, Chiny czy Indie, nie przejmują się żadnym tam "mandatem na Kopenhagę" i nie mają zamiaru płacić składek na wspólne zwalczanie przez ludzkość zagrożenia jej istnienia. Unijny paradoks polega zaś na tym, że klimatyczna filozofia części wspólnoty będącej na dorobku — w tym węglowej Polski — jest zdecydowanie bliższa odległym geograficznie Chinom i Indiom, niż opierającym swoje gospodarki na energetyce czystej Niemcom, Szwecji czy Danii.

cytat