Od sierpnia ubiegłego roku trwa konflikt o sukcesję między Zygmuntem Solorzem a jego dziećmi. Dzieci uważają, że sukcesja się dokonała, miliarder z kolei twierdzi, że w sierpniu 2024 r. został wprowadzony błąd przy podpisywaniu dokumentów. Najważniejszy spór o kontrolę nad kluczowymi fundacjami toczy się przed sądem w Liechtensteinie, ale dużo pracy mają też sądy cypryjskie, polskie, a nawet prokuratura, która wszczęła śledztwo z zawiadomienia Zygmunta Solorza w sprawie podejrzenia doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem.
W wojnie o sukcesję prawnicy miliardera właśnie otworzyli nowy front. Złożyli w sądzie federalnym w Kalifornii wniosek jednostronny (ex parte) oraz petycję o wydanie nakazu przeprowadzenia postępowania dowodowego na potrzeby zagranicznych postępowań sądowych.
Wniosek może zobowiązać Aleksandrę Żak, córkę Zygmunta Solorza, do przekazania dokumentów związanych z trwającym sporem o sukcesję jego firm i majątku osobistego. Chodzi o dokumentację, która miałaby ujawnić sposób, w jaki doszło do rzekomego oszustwa. Celem, jak napisano we wniosku, jest zgromadzenie dowodów na potrzeby trwających postępowań sądowych w Liechtensteinie, które mają ustalić, czy Aleksandra Żak i jej bracia (Tobias Solorz i Piotr Żak) zorganizowali plan przejęcia kontroli nad majątkiem ojca bez jego zgody.
- Te firmy są dorobkiem mojego życia i wynikiem dziesięcioleci ciężkiej pracy. Walczę o to, by to dziedzictwo przetrwało wiele kolejnych lat i by moje decyzje dotyczące przyszłości imperium zostały uszanowane – mówi Zygmunt Solorz, cytowany w komunikacie, jaki otrzymaliśmy w odpowiedzi na pytania o szczegóły sprawy.
- Zgodnie z prawem amerykańskim strony postępowań toczących się za granicą mogą uzyskać dowody od obywateli USA, co pozwala, by istotne materiały dowodowe zostały uwzględnione. Mój klient dąży do ustalenia faktów, które potwierdzą jego stanowisko w toczących się postępowaniach w Liechtensteinie. Jestem przekonany, że te działania dowodowe wzmocnią jego pozycję prawną – dodaje Radosław Kwaśnicki, główny doradca Zygmunta Solorza.
Prawnik nie odpowiedział na szereg dodatkowych pytań PB, m.in. o jakie konkretnie dowody chodzi i czy rzeczywistym celem tego działania nie jest po prostu wywarcie presji na Aleksandrze Żak, która na co dzień mieszka w USA.
Zygmunt Solorz kontra dzieci. Najważniejsza sprawa toczy się w Lichtensteinie
Procedura, którą chcą wykorzystać prawnicy miliardera, to w prawie amerykańskim tzw. discovery, znana też w innych w krajach systemu common law. To możliwość żądania od przeciwnika wyjawienia i udostępnienia potencjalnie obciążających go dowodów. Pozwala ona stronom nie tylko żądać wyjawienia istotnych dla sprawy dokumentów, ale też domagać się, by przeciwnik procesowy oraz powiązane z nim osoby złożyli stosowne wyjaśnienia.
Najważniejsza sprawa w konflikcie o sukcesję toczy się przed sądem w Liechtensteinie. Tam w maju sąd oddalił powództwo Zygmunta Solorza, który podważa zmiany dokonane w sierpniu 2024 r. w zarejestrowanych w tym kraju fundacjach, kontrolujących większość rodzinnego majątku. Od tego wyroku złożona została apelacja, a rozstrzygnięcie spodziewane jest w niedługim czasie. To może jednak nie zamknąć kwestii sukcesji. Prawnicy miliardera złożyli w Liechtensteinie kolejny pozew.
